Wszystko zaczęło się od interwencji w jednym z mieszkań w Sławnie przy ulicy Wojska Polskiego. - Wezwani do rodzinnej kłótni policjanci najpierw zwrócili uwagę na dziwne zachowanie mężczyzny i kobiety. Badanie alkomatem dało zerowy wynik, ale - jak się później okazało - kłócący się rodzice byli pod wpływem amfetaminy. Policjantów zaniepokoił również stan 10-miesięcznej dziewczynki będącej pod opieką naćpanych rodziców. Dziewczynka wyglądała na wycieńczoną. Wezwano więc pogotowie i pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej - relacjonuje Maciej świętosławski, rzecznik sławieńskiej policji.
- Pogotowie odmówiło przyjazdu twierdząc, że nie jest to sytuacja zagrażająca życiu. Pracownik MOPS-u zdecydował, że trzeba jednak z dzieckiem jechać do szpitala - dodaje policjant. Problemem okazał się transport. - Nasze radiowozy nie są przystosowane do przewozu chorych, ale ze względu na małą odległość postanowiliśmy przewieźć maluszka do sławieńskiego szpitala. Tutaj lekarka stwierdziła, że dziecko jest odwodnione i trzeba je zabrać do Koszalina. Znowu nie było zgody na przejazd karetką. I znowu w tej przedziwnej sytuacji policjanci zdecydowali się na transport - informuje rzecznik.
Kto powinien transportować dziecko w takich sytuacjach? To będzie wyjaśniała sławieńska policja, która zażąda wyjaśnień od szpitala i firmy zajmującej się obsługą pogotowia. Dyrektor Szpitala Powiatowego w Sławnie powiedział nam, że nie zna szczegółów sprawy. Swoje stanowisko ma przedstawić w czwartek. Ostatecznie, po obserwacji, 10-miesięczną dziewczynkę wypisano ze szpitala w Koszalinie. Decyzją sądu została umieszczona w rodzinie zastępczej. Policja skieruje sprawę przeciwko rodzicom do sądu rodzinnego .
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?