Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd w Koszalinie. Grozi mu 12 lat za napad na kiosk ze zniczami [wideo]

Joanna Krężelewska
Mateusz G. będzie odpowiadał za rozbój w warunkach recydywy. Tylko za to przestępstwo grozi mu od 3 do 12 lat pozbawienia wolności.
Mateusz G. będzie odpowiadał za rozbój w warunkach recydywy. Tylko za to przestępstwo grozi mu od 3 do 12 lat pozbawienia wolności. Joanna Krężelewska
We wtorek przed Sądem Okręgowym w Koszalinie rozpoczął się proces, w którym 23-latek oskarżony jest o usiłowanie rozboju, czyli kradzieży z użyciem przemocy, groźby i noża, za co grozi mu 12 lat za kratami. Zeznania Pauliny P. Wyjaśnienia Mateusza G.

Choć pokrzywdzona sprzedawczyni zarzeka się, że napastnik przystawił jej nóż do gardła, ten twierdzi, że broni nie miał.

Mateusz G. w piątek skończy 23 lata. Urodziny spędzi za kratami. Być może jeszcze nie jedne. We wtorek przed Sądem Okręgowym w Koszalinie rozpoczął się proces, w którym oskarżyciel zarzuca mu jedno z poważniejszych przestępstw opisanych w kodeksie - usiłowanie rozboju, czyli kradzieży z użyciem przemocy, groźby i noża, za co grozi mu 12 lat za kratami. To jednak nie wszystko...

5 sierpnia 2014 roku. Mateusz G. spacerował ulicami Szczecinka. Jak dziś przekonuje, był głodny. Nie mieszkał w domu. Uzależniony od dopalaczy postanowił żyć na własny rachunek, by robić, co tylko młoda dusza zapragnęła.

- Przyznaję się. Szedłem ulicą Wyszyńskiego i przez okno SKOKu zobaczyłem, że jakaś pani położyła na ladzie portfel. W nim były setki - opisuje absolwent gimnazjum, który imał się jedynie dorywczych prac. - Wszedłem do środka, chwyciłem portfel i uciekłem. Wyjąłem ponad 300 złotych i portfel wyrzuciłem w bramie. Nie chciałem zabierać czy używać dowodu osobistego... - akcentował oskarżony. Akcentował, bo za kradzież dowodu grożą mu dodatkowo dwa lata.

Za skradzione pieniądze Mateusz G. kupił nie jedzenie, a... - Dresy Nike i klapki. Japonki, w którym mnie zatrzymali - oświadczył.

Po kilku dniach znów brakowało mu pieniędzy. Jak je zdobył? Wydarzenia z 10 sierpnia inaczej pamięta 23-latek, inaczej pokrzywdzeni. - Przygotowywałam się do zamknięcia kiosku. Utarg z całej niedzieli wsadziłam do reklamówki i ukryłam pod kwiatami - 27-letnia Paulina P., pracownica kiosku ze zniczami i kwiatami przy szczecineckim cmentarzu do dziś trzęsie się i łka na wspomnienie niedzielnego popołudnia. - On wszedł, zdjął czapkę i zaczął krzyczeć, że mnie zabije, jak mu nie oddam kasy. Wyciągnął zza pleców nóż i przystawił mi do gardła. Krzyczałam "ratunku"...

- Wtedy do sklepiku weszła emerytka, stała klientka. Miała w dłoni 50-złotowy banknot i chciała go rozmienić. G. odłożył nóż, powiedział, że rozmieni te pieniądze, zabrał je, pchnął pokrzywdzoną na metalową skrzynkę i uciekł. Wbiegł na cmentarz - opisywał ustalenia śledczych Jerzy Sajchta z Prokuratury Rejonowej w Szczecinku.

Jak wersję zdarzeń opisuje oskarżony? Co działo się, gdy do akcji wkroczył zastępca naczelnika wydziału kryminalnego szczecineckiej komendy, który akurat przejeżdżał obok kiosku na rowerze? I czy udało się znaleźć nóż? O tym w środowym wydaniu Głosu Koszalińskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!