Naszą redakcję odwiedziła zdenerwowana pani Wiesława (nazwisko do wiadomości redakcji) ze Szczecinka. - W marcu od odstępie kilkunastu dni zostałam trzy pisma z warszawskiej firmy - mówi. W pierwszym była faktura na 60 zł zasługę teleEKG, w następnym rachunek za aktywację tej usługi na 9 zł. A w kolejnym nota obciążeniowa z karą za wypowiedzenie umowy.
Na - bagatela - 511 zł. W liście nadawca pisze, że brak dobrowolnej wpłaty może spowodować, że sprawa trafi do prawnika, który skieruje pozew do sądu celem wyegzekwowania kary, a następnie - po uzyskaniu prawomocnego wyroku - do komornika. - Ciśnienie mi od razu skoczyło - mówi nasza rozmówczyni.
- Początkowo w ogóle nie wiedziałam, o co tu chodzi - mówi nasza Czytelniczka, która ma 80 lat. Z pomocą córki zaczęła ustalać fakty. Okazało się, że firma oferuje usługi telemedycyny, w tym możliwość badań serca za pomocą łączy telefonicznych. Sęk w tym, że - jak zarzeka się pani Wiesława - ona niczego takiego nie zamawiała. - Nie odwiedził mnie żaden przedstawiciel tej firmy, nikt nie dzwonił, sama także tej usługi nie zamawiałam - dodaje. Próbowała się zadzwonić pod numer wskazany na fakturze - okazuje się, że nie ma takiego numeru. Córka znalazła w internecie stronę firmy z namiarem telefonicznym, ale można tam było - co sami sprawdziliśmy - wysłuchać tylko nagrane wypowiedzi konsultanta. - Płacić za coś czego nie zamawiałam nie zamierzam - mówi mieszkanka Szczecinka.
Próbowaliśmy skontaktować się z firmą, bezskutecznie - także wysłuchaliśmy nagranego głosu zachwalającego jej usługi. Na maila wysłanego na podany adres nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi.
Sprawdziliśmy, czy o działalności firmy wie coś szczecinecki powiatowy rzecznik konsumenta Tadeusz Bobryk. - W ostatnim okresie mieliśmy bardzo dużo skarg w podobnych historiach - mówi. - Tylko takich, gdzie podejmowałem działania, naliczyłem około 10. Wysyłałem m.in. pisma do tej firmy pisma z prośbą o przesłanie kopi umów zawartych przez osoby, które się do mnie zgłosiły. Nie dostałem żadnej odpowiedzi. W najbliższym czasie o sprawie zamierzam poinformować Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Rzecznik mówi, że niemal za każdym razem scenariusz wygląda tak - starsze osoby dostają przez kuriera aparacik służący do badań serca przez telefon. - Choć także twierdzą, że niczego takiego nie zamawiały - mówi Tadeusz Bobryk. - Nie podpisywały też umów, bo przecież pokwitowanie odbioru przesyłki u kuriera nie jest równoznaczne z zawarciem umowy. Moim zdaniem ma tu zastosowanie ustawa o ochronie niektórych praw konsumenta, która reguluje kwestie umów zawieranych poza lokalem przedsiębiorstwa nakładając na nie szereg ograniczeń.
Pani Wiesława w ogóle nie dostała żadnego urządzenia, od razu przesłano jej fakturę do zapłacenia i jeszcze w tym samym miesiącu notę obciążeniową za wypowiedzenie umowy.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?