To efekt śledztwa prowadzonego przez słupską prokuraturę w sprawie wypadku lotniczego, do którego doszło 1 maja ubiegłego roku w Czystej w gminie Smołdzino pod Słupskiem. Śmigłowcem leciało wówczas siedem osób, w tym dwoje dzieci. Na szczęście skończyło się na powierzchownych obrażeniach. Tylko Dawid G. doznał poważniejszych urazów, w tym głowy.
Ustalenia śledztwa, a zwłaszcza opinia biegłego z zakresu badania wypadków lotniczych, doprowadziły do oskarżenia o złamanie przepisów Kodeksu karnego i Prawa lotniczego. 66-letniego Jana G. ze Smołdzina oskarżono o to, że jako właściciel helikoptera, świadomy jego stanu technicznego, dopuścił do lotu, narażając tym samym pasażerów na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Z kolei pilotowi 58-letniemu Markowi B., obywatelowi USA mieszkającemu pod Darłowem, zarzucono, że sterując śmigłowcem niezdatnym do lotów, z licznymi usterkami, nie przestrzegając przepisów dotyczących ruchu lotniczego, umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu powietrznym, powodując obrażenia u pasażera. Jan G. przyznał się do zarzutów, Mark B. - nie. Obaj odmówili złożenia wyjaśnień. Oskarżonym grozi kara do pięciu lat więzienia.
Według ustaleń śledczych pilot nie miał polskiej licencji ani orzeczenia lotniczo-lekarskiego. W Czystej z uwagi na niewielką ilość paliwa doszło do zassania powietrza w układzie paliwowym i zgasły oba silniki helikoptera. Pilot doprowadził do autorotacji, wybierając miejsce przymusowego lądowania. Ominął linie energetyczne i wykonał konieczne według niego manewry, które spowodowały gwałtowny spadek obrotów wirnika i utratę siły nośnej. Helikopter zaczepił belką i śmigłem ogonowym w wystający metalowy słupek i się rozbił.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?