Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szukanie ideału pieniądza

Wiktor Porembski
Jeden z pierwszych prawdziwnych banknotów świata- szwedzki talar. To właśnie potrzeba ułatwienia sobie przez Szwedów życia po wprowadzeniu- z konieczności- platmyntów stała się impulsem do zastąpienia ich papierowym ekwiwalentem. Podczas gdy miedziane monstra spoczywały sobie spokojnie w bankowych skarbcach, do wykonywania transakcji służyły będące ich "odbiciem" banknoty.
Jeden z pierwszych prawdziwnych banknotów świata- szwedzki talar. To właśnie potrzeba ułatwienia sobie przez Szwedów życia po wprowadzeniu- z konieczności- platmyntów stała się impulsem do zastąpienia ich papierowym ekwiwalentem. Podczas gdy miedziane monstra spoczywały sobie spokojnie w bankowych skarbcach, do wykonywania transakcji służyły będące ich "odbiciem" banknoty.
Od czasów rzymskich do XVII w. światem niepodzielnie rządziły monety kruszcowe. Te o największej wartości bito ze złota, te podstawowe ze srebra. Wartość monety była ściśle związana z jej wagową zawartością czystego kruszcu.

Monstrualny szwedzki plantmynt z XVII w. wybity z miedzi.

Z pozoru trudno o prostszy, a przy tym bardziej uczciwy i stabilny system. W rzeczywistości jednak było zupełnie inaczej. Po pierwsze - i był to problem zasadniczy - zmieniała się wartość samych kruszców. Gdy srebro zauważalnie taniało względem złota lub na odwrót, zmieniała się realna wartość bitych z nich monet, co z kolei potrafiło niekiedy zniszczyć cały system walutowy. Najmocniej widoczne było to w XVI i XVIIw., kiedy po konkwiście Ameryki na europejski rynek zaczęły trafiać znaczne ilości kruszców - przede wszystkim srebra - z nowych źródeł, co wywołało ogólnoeuropejską inflację, przebiegającą zresztą w dwóch różnych rytmach: złotym i srebrnym.

Po drugie, na potęgę oszukiwały zarówno prywatne mennice, jak i kontrolujące je państwa. Zjawisko psucia monety - czyli bicia jej z coraz mniejszej ilości czystego kruszcu, w miejsce którego dodawano rozmaite dodatki - występowało w historii świata nagminnie, praktycznie niemal za każdym razem, gdy na skutek wojny lub klęski rosły potrzeby państwa, a nie było jak ich inaczej zaspokoić. Tę praktykę bez żadnego umiaru stosowali już rzymscy cesarze w II i III wieku n.e., co zresztą było jedną z przyczyn upadku Cesarstwa Rzymskiego. Hiperinflacyjne skutki psucia monety w starożytnym Rzymie były paradoksalne. W IV w. własnych pieniędzy nie chciało już nawet państwo, podatki znów zaczęto pobierać w naturze, co sprawiło, że najbardziej zaawansowana cywilizacja ówczesnego świata powróciła częściowo do pieniądza towarowego.

We wczesnym średniowieczu systemami walutowymi niepodzielnie rządziło srebro -złote monety bito rzadko, przede wszystkim z braku dostępu do poważniejszych źródeł kruszcu. Najbardziej rozpowszechnioną monetą średniowiecza pozostawał wywodzący się z czasów rzymskich denar. Występował on jednak w dużej liczbie gatunków i podgatunków, które znacznie różniły się od siebie masą i zawartością srebra.

Inflacja i Kopernik
I w średniowieczu psucie monety doprowadzało więc do sytuacji, w której niektóre rodzaje monet traciły na wartości w ekspresowym tempie albo po prostu przestawały być przyjmowane przez sprzedających. Dodatkowo na wiele pozwalali sobie prywatni dzierżawcy lub właściciele mennic. Choć oszustwa przy emisji monet lub pospolite fałszerstwo karano w nieprawdopodobnie okrutny sposób, rzeczywisty monopol państwa na bicie monety nigdy nie był kwestią bezdyskusyjną.Pierwszym człowiekiem, który te zjawiska nazwał i opisał, był zaś nie kto inny, jak Mikołaj Kopernik, który w 1526 r. sformułował tzw. prawo złego pieniądza. "Kiedy od dawnej, lepszej monety, pozostawionej w obiegu, wprowadzono nową, gorszą, która nie tylko zaraziła dawną, ale że tak powiem, z obiegu ją wypędziła". Niemniej i znacznie później władcy niejednokrotnie decydowali się na podjęcie tego ryzyka - zawsze z tym samym opłakanym skutkiem. Znakomitym przykładem jest tu słynna polska moneta 30-groszowa bita w połowie XVII w. z ilości srebra o wartości zaledwie 13 gr przez mennika, który przeszedł do historii języka polskiego, czyli Andrzeja Tymfa. Bicie niepełnowartościowych "tymfów" było świadomym posunięciem Jana Kazimierza, który na skutek szwedzkiego potopu nie miał zbyt wielkiego pola manewru. Ale skutki tego ruchu były opłakane, właśnie od desperacji Jana Kazimierza zaczął się ostateczny etap upadku gospodarki I Rzeczypospolitej.

Szwedzkie banknoty
Tymczasem sprawcy kłopotów Jana Kazimierza, czyli Szwedzi, również stanęli przed monetarnym problemem - i to z podobnych powodów. Szwecja także była gospodarczo wyczerpana prowadzonymi przez kolejnych władców w XVIIw. wojnami - nie tylko zresztą z Polską. Podobnie jak Polakom Szwedom brakowałoźródeł srebra i złota. Ale Skandynawowie znaleźli inne niż Jan Kazimierz rozwiązanie. To ono stało się wstępem do kolejnego etapu ewolucji pieniądza. Otóż z braku odpowiednich zasobów innych kruszców Szwecja zdecydowała się na bicie "grubego" pieniądza z miedzi.
Był tylko jeden problem. Żeby moneta miała odpowiednią wartość, należało użyć naprawdę znacznych ilości metalu. Tak powstały platmynty - czyli XVII-wieczne szwedzkie miedziane monety, a raczej… płyty o wadze do 20 kg. Jak z tym pójść na zakupy? O wiele lepiej jest złożyć platmynty w odpowiednim miejscu, czyli w banku, i zabrać ze sobą papierowe poświadczenie - nieprawdaż? Tak właśnie Szwecja stała się pierwszym krajem w Europie, w którym na większą skalę zaczęto stosować banknoty. I to tam powstał pierwszy na świecie bank centralny - utworzony w 1668 r. Bank Szwecji.

Jeden z pierwszych prawdziwnych banknotów świata- szwedzki talar. To właśnie potrzeba ułatwienia sobie przez Szwedów życia po wprowadzeniu- z konieczności-
Jeden z pierwszych prawdziwnych banknotów świata- szwedzki talar. To właśnie potrzeba ułatwienia sobie przez Szwedów życia po wprowadzeniu- z konieczności- platmyntów stała się impulsem do zastąpienia ich papierowym ekwiwalentem. Podczas gdy miedziane monstra spoczywały sobie spokojnie w bankowych skarbcach, do wykonywania transakcji służyły będące ich "odbiciem" banknoty.

Jeden z pierwszych prawdziwnych banknotów świata- szwedzki talar. To właśnie potrzeba ułatwienia sobie przez Szwedów życia po wprowadzeniu- z konieczności- platmyntów stała się impulsem do zastąpienia ich papierowym ekwiwalentem. Podczas gdy miedziane monstra spoczywały sobie spokojnie w bankowych skarbcach, do wykonywania transakcji służyły będące ich "odbiciem" banknoty.

Brytyjski parytet
Z kolei szwedzkie doświadczenia stały się inspiracją dla Wilhelma Orańskiego. Z jego inicjatywy w 1694 r. powstał Bank Anglii - pierwszy bank centralny z prawdziwego zdarzenia. Dość szybko rozpoczął on emisję banknotów opartych na parytecie złota. Do 1729 r. były one pisane ręcznie, później zaczęto je drukować, ale aż do 1820 r. na każdym z nich musiał osobiście złożyć podpis prezes banku.
Chodziło o zaufanie - ale jego gwarancją było to, że każdy papierowy funt mógł zostać wymieniony w banku w relacji 1:1 na kruszcowe monety. Ściśle mówiąc, jeden funt odpowiadał7,32 g czystego złota.

Już pod koniec XVIII w. wojny z napoleońską Francją poważnie nadwerężyły brytyjską gospodarkę i spowodowały odejście od parytetu złota. Tym samym funtowe banknoty szybko traciły na wartości, podczas gdy złote i srebr­ne monety trafiły do nieoficjalnego czarnorynkowego obiegu lub też trzymane były jako żelazne oszczędności. W tej sytuacji już w 1810 r., jeszcze w trakcie wojennego kryzysu, parlament nakazał powrót do parytetu złota.
Dopiero jednak w 1821 r. Bank Anglii zdołał zgromadzić odpowiednie zapasy złota i srebra i ogłosić, że nakaz parlamentu został wypełniony. I to okazało się jednak bardzo niebezpieczne. W roku 1825 nastąpił gigantyczny krach na londyńskiej giełdzie. Spanikowani inwestorzy ruszyli wymieniać funty na złoto. W ciągu roku rezerwy Banku Anglii stopniały o 90proc. - przed zawieszeniem parytetu złota i prawdziwą katastrofą ekonomiczną uratowało Wielką Brytanię tylko potajemne wsparcie Francuzów, którzy dostarczyli Bankowi Anglii w ścisłej tajemnicy znaczną ilość kruszców.
Niebezpieczeństwo masowej paniki mogło zawsze powrócić. Żeby więc uchronić Bank Anglii przed ewentualnością wyczyszczenia skarbców ze złota i srebra, konieczne było wprowadzenie dodatkowych zabezpieczeń. W 1844 r. Bank Anglii dostał nowy statut - pozwalający na emisję co roku jedynie 14 mln funtów. Powyżej tej kwoty można było drukować banknoty wyłącznie wtedy, gdy w skarbcu Banku Anglii znajdowało się złoto i srebro w ilościach dokładnie odpowiadających nadwyżce. Po tej reformie funt stał się najbardziej stabilną walutą ówczesnego świata - i pierwszym pieniądzem o charakterze globalnym. To właśnie w funtach rozliczano transakcje międzynarodowe i międzybankowe.

Francuska utopia

Odmienną drogą podążała Francja. Tam w czasach napoleońskich nie zdecydowano się na stosowanie parytetu złota. Francja emitowała za to znaczne ilości srebrnych monet frankowych, w obiegu pozostawały też jednak mniej powszechnie używane złote monety. Zamiast parytetu złota obowiązywał więc we Francji stały kurs złota względem srebra -gram tego pierwszego odpowiadał 15,5 g tego drugiego.

Tak ukształtował się francuski bimetaliczny system monetarny -tak jak parytet złota również dość skutecznie stabilizujący walutę. I Francuzi przeżyli jednak ciężką próbę - na początku drugiej połowy XIX w., po odkryciu potężnych złoży złota w Stanach Zjednoczonych, na rynek trafiło mnóstwo złota - w związku z tym jego cena spadła. We Francji obowiązywał nadal sztywny kurs 15,5:1, gdy już w sąsiedniej Anglii za gram złota dawano tylko 14g srebra. Najlepszym interesem było więc odbycie podróży z Londynu z zapasem złota po francuskie franki. W ten sposób Francja straciła w krótkim czasie gigantyczne ilości srebra.
Reakcją na kryzys była ucieczka do przodu - dodatkowo motywowana względami politycznymi. Napoleonowi III marzyło się rzucenie monetarnego wyzwania Brytyjczykom, ale bez przechodzenia na parytet złota. W 1865 r. doprowadził do powstania unii monetarnej między Francją, Belgią, Szwajcarią i Włochami. Dwa lata później do Unii Łacińskiej dołączyła jeszcze Grecja.

Wszystkie kraje przyjęły francuski system bimetaliczny. Choć zachowały walutową odrębność, podstawowa moneta każdego kraju miała mieć masę dokładnie 4,49 g srebra. Z kolei monety złote o wyższych nominałach miały ważyć 0,29 g za jednostkę - co odpowiadało francuskiemu przelicznikowi 1:15,5.

Zapłacić za Watykan
System Napoleona III przez kilka lat mógł się wydawać spełnioną utopią. W Genewie można było płacić francuskimi frankami, a Włoch nie musiał wymieniać lirów, by czuć się pewnie w Brukseli. Ale unia przetrwała zaledwie 10 lat. Do jej upadku mocno przyczynił się Watykan - Państwo Kościelne przyciśnięte wtedy finansowo biło włoskie liry w słabszej próbie srebra. Tymczasem, powołując unię, nie zadbano o powołanie żadnej instytucji nadzorującej bicie monety we wszystkich krajach jednocześnie. Francuzi mogli tylko protestować, ostatecznie zaś wydali fortunę na skup włoskich monet, by ratować franka. Tymczasem światowy kurs srebra spadł do relacji 13:1względem złota. Sztywny kurs, na którym opierał się system bimetaliczny, nie mógł już zostać utrzymany. W roku 1875 Francja ogłosiła przejście na parytet złota i rozpoczęła druk wymienialnych według brytyjskich wzorców na złoto banknotów.

Ponieważ dwa lata wcześniej to samo zrobiło nowo powstałe Cesarstwo Niemieckie, w latach 70. XIX w. parytet złota stał się światowym standardem. Ten system w całej Europie zniszczyła dopiero I wojna światowa. W 1925 r. ówczesny minister skarbu wielkiej Brytanii Winston Churchill próbował powrotu do parytetu złota. Był to jednak parytet dla wybranych - aby uchronić Bank Anglii przed kolejką chętnych pamiętających niedawny wojenny niedostatek i pragnących zaopatrzyć się w odpowiednią ilość złota, Churchill wprowadził tzw. parytet sztabkowy. Otóż funty można było wymieniać na złoto - ale jedynie w postaci sztabek o wadze 400 uncji, czyli… 12,4 kg. Łatwo się domyślić, że liczba osób dysponujących odpowiednimi kwotami do takiej transakcji była więcej niż ograniczona.

Niemniej nawet parytet sztabkowy zdołał przetrwać tylko kilka lat. W 1929 r. wybuchł Wielki Kryzys i Brytyjczycy odeszli od parytetu złota, by osłabić walutę i w ten sposób ratować gospodarkę. Zdecydowanie rozluźniły też w trakcie kryzysu swoją politykę walutową Stany Zjednoczone, gdzie parytet (również w sztabkowej wersji) nadal teoretycznie obowiązywał - anegdoty głoszą jednak, że prezydent Roosevelt ustalał wówczas kurs dolara do złota w zaciszu swego gabinetu, w dodatku kompletnie uznaniowo.

Ostatnia złota próba
W 1944 r., pod koniec IIwojny światowej, podjęto jeszcze jedną próbę ustabilizowania światowego systemu walutowego z pomocą złota. 44kraje alianckie i neutralne podczas konferencji w Bretton Woods podpisały wtedy porozumienie przyznające dolarowi specjalną rolę wśród światowych walut i powołujące jednocześnie do życia Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Stany Zjednoczone zobowiązały się - jako w zasadzie jedyny kraj wówczas jeszcze do tego zdolny -do utrzymania parytetu złota. Za to pozostałe kraje ustaliły sztywne kursy swych walut względem dolara. System działał sprawnie do połowy lat 60., zapewniając stabilność walutom jego uczestników.

Z utrzymywania parytetu złota przez Stany Zjednoczone zrezygnował ostatecznie w 1971r. Richard Nixon. Od tego czasu do przechodzenia na parytet złota nie było już chętnych.

Za to rolę pieniądza rezerwowego i globalnego przejął nieoficjalnie, lecz bardzo skutecznie dolar.

Jeżeli przeczytałeś artykuł z cyklu "Twoje Finanse" dotyczący historii pieniądza, odpowiedz na kilka pytań. Odpowiedzi należy nadsyłać na adres [email protected]. Pobierz ankietę Pobierz ankietę

Projekt "Twoje Finanse" realizowany jest z Narodowym Bankiem Polskim w ramach programu edukacji ekonomicznej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!