Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Agencja domaga się zwrotu setek tysięcy dopłat za sady w powiecie szczecineckim

Rajmund Wełnic
ARiMR skontrolowała zdecydowaną większość upraw i ma poważne zastrzeżenia do ich stanu.
ARiMR skontrolowała zdecydowaną większość upraw i ma poważne zastrzeżenia do ich stanu. Archiwum
Blady strach padł na rolników uprawiających ekologiczne sady w powiecie szczecineckim. Wielu z nich ma zwracać unijne dopłaty - nawet po kilkaset tysięcy złotych.

O sprawie powiadomił nas jeden z przerażonych rolników z okolic Szczecinka. - Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa prowadzi zakrojoną na szeroką skalę kontrolę ekologicznych upraw sadowniczych - mówi prosząc o zachowanie anonimowości. - I w prawie w każdym przypadku, wyniki są negatywne.

Tu należą się dwa słowa wyjaśnienia - chodzi tzw. program rolno-środowiskowy. Przystępujący do niego rolnicy deklarują, że obsadzą drzewkami owocowymi (u nas najczęściej jabłoniami) pewien areał. Przez 5 lat - oprócz dopłaty obszarowej, czyli około 800 zł do hektara - dostają dopłatę za pakiet ekologiczny. 1800 zł przez pierwsze 3 lata i 1540 zł przez kolejne dwa. Oczywiście nie bez żadnych warunków. Nie wnikając w szczegóły - muszą utrzymywać plantację w dobrym stanie, kosić trawę, a przede wszystkim chronić drzewka przed zwierzętami grodząc pola lub stosując osłonki. W razie ubytków muszą je uzupełniać nowymi nasadzeniami.

I tu pojawia się problem. Z naszych informacji wynika, że ARiMR skontrolowała zdecydowaną większość upraw i ma poważne zastrzeżenia do ich stanu. Na tyle poważne, że nie tylko wstrzymuje bieżące płatności, ale jeszcze domaga się zwrotu za lata ubiegłe. A kwoty są niebagatelne, bo w powiecie szczecineckim obok kilku, kilkunastohektarowych sadów są i mając po około 100 hektarów. - U mnie jeszcze decyzji nie ma, ale po wynikach kontroli mogę się spodziewać, że zażądają zwrotu kilkudziesięciu tysięcy złotych - nasz informator nie ukrywa, że dla niego oznacza to finansowe tarapaty na wielką skalę. - Są i tacy, którzy mają do zwrotu po kilkaset tysięcy, są już po odwołaniach i walczą w sądzie o cofnięcie decyzji.

Z naszych ustaleń wynika, że sprawa dotyczy około 30 osób, tylko w powiecie szczecineckim, ale kontrole Agencja zarządziła na większą skalę.

- To ma znamiona zaplanowanej akcji i represji - mówi inny z rolników. - Polska ma zwrócić 250 mln zł za przekroczone kwoty mleczne, więc szukają na gwałt pieniędzy. I dodaje, że co roku każdy sad był kontrolowany przez firmę z Piły, czy utrzymuje obsadę, czy uprawa jest prowadzona zgodnie z zasadami i zaleceniami. - U mnie zawsze wszystko było w porządku - zapewnia. Oprócz tego - wyrywkowo - kontrole przeprowadza ARiMR. I tu najczęściej pojawia się problem, bo kontrolerzy doszukują się zniszczeń, nawet rzędu 50-70 procent upraw.

- Można co prawda powołać się na "siłę wyższą", czyli np. zniszczenia przez zwierzęta, Unia Europejska na to pozwala - mówi rolnik. - Sęk w tym, że na zgłoszenie tego faktu mamy 10 dni od powzięcia wiadomości o zniszczeniach, ale przecież nikt nie jest co kilka dni na polu. Ponadto muszą być spełnione wymogi ochrony drzewek, zawiadomione koło łowieckie. Łatwo więc teraz wykazać, że zawiadomiliśmy Agencję zbyt późno. Zresztą ostatnie kontrole wyglądały tak, że przyjeżdżali inspektorzy, mówili, że wszystko będzie w porządku, że podciągnie się szkody pod "siłę wyższą". Podpisywaliśmy więc protokoły i tu szok: domagają się zwrotu dopłat za 3 lata wstecz i wstrzymują płatności bieżące.

O wyjaśnienia poprosiliśmy Marka Wiatrowskiego, zastępcę kierownika szczecineckiego biura ARiMR.

- Typowanie upraw do kontroli odbywa się centralnie po przeprowadzeniu "analizy ryzyka" Nasz rozmówca nie ukrywa, że wysoka lesistość naszych terenów na pewno na wpływ na zwiększenie ryzyka szkód w sadach. To jednak rolnik na własną odpowiedzialność decyduje, że posadzi drzewka owocowe pod lasem i zgłosi uprawę do programu rolno-środowiskowego. Jednym z podstawowych warunków jest utrzymanie minimalnej obsady drzewek spełniających normy i to nasi kontrolerzy sprawdzają: Drzewko musi mieć minimum 80 centymetrów wysokości, być żywe - mówi Marek Wiatrowski.

- W razie stwierdzenia uchybień rozporządzenie rolnośrodowiskowe jest jasne: odmawia się nie tylko bieżącej płatności, ale i domaga zwrotu jej za lata minione. I nie ma znaczenia, że szkody mogły powstać dopiero niedawno. Rolnik ma obowiązek utrzymywać sad zgodnie z normami i wymogami w tym również utrzymywać właściwą obsadę. Doroczne kontrole prowadzone przed jednostki certyfikujące sprawdzają: czy sad jest prowadzony zgodnie z wymogami upraw ekologicznych. Jest to jeden z wielu parametrów które uwzględniamy rozpatrując wniosek. Owszem, możemy uznać zniszczenia przez zwierzęta za działanie siły wyższej, i odstąpić od windykacji wypłaconych dopłat za lata poprzednie ale pod kilkoma warunkami, z których najważniejszym jest dotrzymanie 10-dniowego terminu (dni roboczych) zawiadomienia Agencji o szkodzie licząc od chwili kiedy rolnik wiadomość o jej wystąpieniu mógł Kierownikowi biura przekazać. Jeżeli szkoda wystąpiła np. wiosną i wynika to ze złożonych przez rolnika dokumentów a składa wniosek wraz z nimi dopiero w lipcu to niestety nie możemy jej uznać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!