Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Clarkson nawymyślał szefom BBC. Teraz myśli o programie "Top Tractor"

aip
Clarkson nawymyślał szefom BBC. Teraz myśli o programie "Top Tractor"
Clarkson nawymyślał szefom BBC. Teraz myśli o programie "Top Tractor" aip
Gwiazdor programu "Top Gear" Jeremy Clarkson został nagrany, jak bluzga na szefów BBC. Ci mogą go wyrzucić ze stacji już w tym tygodniu. Prezenter ma jednak plany nowych produkcji.

Wydawałoby się to niemożliwe, a jednak Jeremy Clarkson narozrabiał jeszcze bardziej. Słynny prezenter programu motoryzacyjnego w telewizji BBC Top Gear, zawieszony za uderzenie w twarz współpracownika nazwał szefów swojej stacji "pier… sukinsynami" i stwierdził, że "spier…" oni jego świetny program. Jednak już się mówi, że prezenter ma nowy pomysł na telwizyjne show - Top Tractor.
Jego kontrowersyjne słowa zostały nagrane przypadkowo po wielkiej gali charytatywnej aukcji w Londynie. Nagrodą w aukcji był przejazd samochodem po torze testowym wraz z Clarksonem. Jak pisze "The Times", kiedy przyszło do wykonania tego okrążenia Clarkson powiedział: - Zrobię jeszcze jedno okrążenie zanim te pier… sukinsyny mnie zwolnią".

Mówił o szefach stacji BBC, którzy wraz z prawnikami od tygodnia deliberowali, co uczynić z krnąbrnym i kontrowersyjnym, ale przynoszącym stacji miliony widzów prowadzącym Top Gear. Został on zawieszony w prowadzeniu programu po tym, jak wyszło na jaw, że po jednym z dni zdjęciowych do kolejnego odcinka uderzył w twarz członka ekipy produkcyjnej Oisina Tymona za to, że ten nie zadbał o ciepłe posiłki dla całej ekipy.
Wprawdzie później Clarkson miał przeprosić Tymona, jednak kierownictwo BBC wydawało się nie ugięte w kwestii prezentera. I to pomimo faktu, że stacji grozi utrata 4 mln widzów, którzy są fanami Top Gear. Widzowie absolutnie nie zaakceptują nowego prowadzącego programu, a również obecna ekipa nie chce produkować nowych odcinków bez Clarksona.

Jak podaje "The Times", petycja o powrót Clarksona do "Top Gear" powstała na portalu internetowym Change.org z inicjatywy politycznego blogera Guido Fawkesa. Podpisała ją rekordowa liczba ponad miliona osób. Petycja trafiła już do zarządu stacji telewizyjnej BBC w Londynie, a dostarczyć miał ją osobiście jeden z kierowców, który występował w programie.

Kierownictwo stacji przypomina jednak poprzednie wybryki Clarksona, po których otrzymywał "ostateczne ostrzeżenia", kiedy używał w trakcie programów słów uznawanych za pogardliwe określenia Azjatów bądź czarnoskórych. W ostatnim czasie Jeremy Clarkson wywołał kontrowersję między innymi podczas kręcenia jednego z odcinków "Top Gear" w Argentynie. Argentyńczycy byli oburzeni z powodu użytego w odcinku porshe z tablicą rejestracyjną H982 FKL, które według nich odwoływało się do przegranej kraju w wojnie o Falkandy, prowadzoną z Wielką Brytanią w 1982 roku.

Sam Clarkson jest sfrustrowany postawą BBC. Podczas wspomnianego programu charytatywnego powiedział, że szefowie BBC otrzymali od niego doskonały program, "ale go spier….".

W swojej stałej rubryce w niedzielnym "Sunday Timesie" Clarkson nawiązał do ostatniej wypowiedzi. Napisał, że kiedy obudził się w piątek rano po wspomnianej aukcji charytatywnej, jego prawnik zawiadomił go, iż ktoś nagrał i upublicznił w sieci jego wypowiedzi ostro krytykujące szefów BBC. - "On (prawnik - red.) był bardzo ostry, a ja musiałem ze spuszczoną głową wpatrywać się w czubki moich butów, jak niegrzeczny chłopiec" - pisze Clarkson. - Ale to wszystko było powiedziane w żartach, a poza tym było skuteczne. Przez to, że mówiłem krótko i kontrowersyjnie oraz odrobinę przeklinałem, widownia się przebudziła. Dzięki temu nagroda, którą oferowałem - jedno, ostatnie okrążenie - poszła za 100 tysięcy funtów" - zakończył dotychczasowy prezenter Top Gear.
Werdykt w sprawie Clarksona ma zapaść w tym tygodniu - pisze "The Times" - kiedy raport ze śledztwa wewnętrznego prowadzonego przez Kena MacQuarriego, dyrektora szkockiego oddziału BBC zostanie przekazany dyrektorowi generalnemu stacji lordowi Hall’owi z Birkenhead. Jeśli Clarkson zostanie odsunięty od programu, to prawdopodobnie razem z nim opuszczą go inni gwiazdorzy Top Gear James May i Richard Hammond, którym kontrakty na nowe odcinki wygasają z końcem marca.

Czy jakikolwiek skutek na werdykt szefostwa BBC mogą mieć protesty i podpisy widzów? Nie bardzo wierzy w to am Clarkson, choć w piątek podziękował fanom na Twitterze za wsparcie. - Wielkie, wielkie dzięki dla wszystkich ludzi, którzy apelują o przywrócenie mnie do programu. Jestem bardzo wzruszony - napisał były prowadzący "Top Gear".
W sobotnim wydaniu gazety The Sun, w której Clarkson pisze felietony, dziennikarz zaznaczył jednak, że istnieje znikoma szansa, że petycja odniesie skutek. - "Prawda jest taka, że protesty nigdy nie działają. Jesteśmy planktonem w świecie rządzonym przez wieloryby. I nawet jeśli jesteś dużym i ważnym planktonem, nie robi to żadnej różnicy dla wieloryba, który prędzej czy później postanowi cię pożreć" - stwierdził dziennikarz w "The Sun".
Czy to koniec telewizyjnej kariery brytyjskiego gwiazdora? Wydaje się, że nie. Prasa już pisze, że w kolejce do prawa produkowania kolejnych programów Top Gear przez Clarksona ustawiają się inne telewizje. Jednak on sam może mieć zupełnie co innego na oku - program dla… rolników. Miałby to być program o rolnictwie nagrywany w podobnym lekko żartobliwym Top Gearowym stylu.

Potencjalny program rolniczy nie ma jeszcze nazwy, jednak przyjaciele żartobliwie nazywają go "Top Tractor". Clarkson miałby na planie mierzyć się z życiem i wyzwaniami, jakie stają przed rolnikami. Pomysł takiego programu Clarkson już w 2012 roku przedstawił ówczesnemu dyrektorowi generalnemu BBC George’owi Entwistle’owi. Wówczas nic z pomysłu nie wyszło, gdyż BBC chciała, by program nagrywać w północnej Anglii, czego nie chciał gwiazdor.
- W zeszłym tygodniu [Jeremy] miał okazję wrócić do tego pomysłu - mówi źródło bliskie Clarksonowi. - To miałby być program o prowadzeniu gospodarstwa rolnego przez osobę, która nie ma zielonego pojęcia o rolnictwie i … żeby było jeszcze trudniej - w Top G(ea)roteskowym stylu.

Clarkson kupił w 2009 roku 400-hektarową farmę w Oxfordshire i uzyskał pozwolenie na renowację posiadłości wraz z otoczeniem. W zeszłym tygodniu właśnie tam odpoczywał i planował nowe projekty. Już kiedyś mówił, że chciałby sadzić tam żywopłoty i kwiaty, by przyciągać ptaki.

Gwiazdor powiedział Radiu Times: - "To super pomysł, żeby zostać rolnikiem. Uprawa ziemi daje spełnienie To biznes, ale dla mnie ważne jest również to, że ziemia jest piękna. Urodziłem się na wsi, więc tylko naturą mógłbym się cieszyć w mojej jesieni życia. No dobra, w mojej wczesnej zimie."
Clarkson już rozmawiał o produkcji telewizyjnego show dotyczącego rolnictwa z Andym Wilmanem, wieloletnim współpracownikiem i szefem produkcji Top Gear.

Jeśli prezenter zerwie swoje więzy z BBC, pomysł produkowania programu Top Tractor może zainteresować wiele konkurencyjnych stacji telewizyjnych. W 2012 roku gwiazdor pokazał się na planie programu programu ogrodniczego "Countryfile". Okazało się później, że przyciągnął jedną z największych widowni w historii tej produkcji.

O programie "Top Tractor" Clarkson nie chce wiele mówić, zaprzecza natomiast by miał to być program ogrodniczy. Kiedyś zresztą wywołał oburzenie prezentera takich programów Alana Titchmarsha, gdy stwierdził, że praca w ogródku to "bezsensowny sposób na marnotrawienie czasu aż do śmierci".
Czy powstanie program "Top Tractor" również pewnie będzie zależeć od werdyktu szefostwa BBC. Mówi się, iż Clarkson może zostać odwieszony pod warunkiem, że weźmie lekcje z "radzenia sobie ze złością". Prezenter zapewne się na to nie zgodzi. W różnych wypowiedziach sugerował, że niezależnie od werdyktu, sam może porzucić BBC.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!