Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Małżeństwo przed sądem w Kołobrzegu. Odpowiadają za groźby karalne

Iwona Marciniak
Archiwum
Przed kołobrzeskim sądem toczy się proces przeciw Agnieszce i Dariuszowi W. o groźby wobec sąsiadów

Konflikt, którym żyje nie tylko wioska Dębogard, ale cała gmina Dygowo, opisywaliśmy w "Głosie Kołobrzegu" 3 października. Jego początek sięga wielu lat wstecz i wydaje się banalny: poszło o rozgraniczenie dwóch sąsiadujących ze sobą posesji. Dom mieszkalny, przez lata własność Bogusławy i Zdzisława Ś., sąsiaduje z oborą Wiesława S., a od 10 lat także jego żony, pochodzącej z Ukrainy Tetiany M.

Jak słyszymy na policji, wśród sąsiadów, nawet w Urzędzie Gminy, konflikt miał się nasilić, gdy do państwa Ś. sprowadzili się córka i zięć, czyli stające przed sądem małżeństwo Agnieszka i Dariusz W. Prokuratura zarzuca im, że w czasie od 9 czerwca 2013 r. do połowy lutego stosowali wobec Wiesława S. i dzierżawiącego od niego ziemię i pomagającego w gospodarstwie Łukasza M. groźby karalne. Wśród dowodów są nagrania z dwóch kamer, które na oborze zamontował Wiesław S. - Żeby mieć dowód na to, co przeżywamy - mówi.

W tej sprawie na drugi plan schodzą wyzwiska, które z zażenowaniem cytują świadkowie, albo odczytuje sędzia: "y brudasie, downie, świnio, kuternogo, ch..., skur......, głupi czubku, zero, śmieciu jeb..". itd.

Sędzia pyta o groźby pozbawienia zdrowia lub życia i od świadków oskarżenia słyszy np. : "zajeb... cię na rynku przy ludziach" (ona),"ty ch..., zapoluję na ciebie, zapier.... na dołku" (on). Dołek to niewielka niecka w gruncie na terenie wioski. To przez te ostatnie groźby Łukasz M., dwudziestoparolatek, wyzywany m.in. od downów, albo że "ru... krowy", zaczął wracać do domu z metalową rurką: - Bałem się - mówił przed sądem. - Dariusz W. czekał na mnie w bramie.

Dariusz W. twierdzi, że może się przyznać tylko do wyzwisk, którymi - co podkreśla - odpłacał pięknym za nadobne. Agnieszka W. broni się, że też mogło ją ponieść, bo choruje i ma zszargane przez Wiesława S. nerwy. To on, a dokładniej toksyczne smrody wydobywające się z jego obory, miały jej zdaniem doprowadzić ją do poronienia. Nawet na rozprawie nie wytrzymała: - On się śmieje, denerwuje mnie! Zabił mi moją Lilkę! Wszystko przez ciebie!
Agnieszka W. przyznaje, że po stracie dziecka leczy się psychiatrycznie. Jej zdaniem konflikt nie wybuchł wtedy, gdy w Dębogardzie pojawili się oni, ale wtedy, gdy przyjechała Tetiana.

Policjanci z Ustronia Morskiego na dźwięk nazwisk skonfliktowanych sąsiadów z Dębogardu ciężko wzdychają. Byli już wzywani do awantur, których zarzewiem była np. postawiona nie tam gdzie trzeba, więc potem przewrócona, taczka. Albo radio wystawiane przez Agnieszkę W. na parapet wychodzącego na oborę okna, grające przez kilka godzin głośną muzykę. Za to radio Agnieszka W. stanie przed sądem. Wiesław S. odpowie dla odmiany za jazdę ciągnikiem bez uprawnień, co udokumentowała zdjęciami Agnieszka W. Zawiadomienie o stosowaniu przez parę W. stalkingu wobec Wiesława S. i Tetiany M. prokuratura umorzyła. Dalej toczy się za to sprawa przeciw W. o znieważenie Tetiany na tle narodowościowym (prokuratura umorzyła sprawę, ale Tetiana M. złożyła na tę decyzję zażalenie). Mówi, że była wyzywana m.in. od ukraińskich macior. Jej mąż miał usłyszeć: "Nie stać cię było na polską kur.., to wziąłeś ukraińską bladź".

Ostatnio przed sądem zeznawali m.in. sąsiedzi, w tym sołtys wioski, która wskazuje, że mieszkając w Dygowie, małżeństwo W. podobnie dawało się sąsiadom we znaki. Agnieszka W. i jej mąż natychmiast ripostują, że byli atakowani donosami przez panią sołtys, która ich zdaniem podrobiła nawet czyjś podpis. W tej sprawie Agnieszka W. zawiadomiła prokuraturę. Małżeństwa W. bronią rodzice, państwo Ś. wskazując, że to Wiesław S. i jego żona prowokują konflikty.

Podobnie uważa siostra pani sołtys, która wprawdzie mieszka za daleko, by słyszeć awantury, ale odpowiedzialność za eskalację konfliktu zrzuca na ... swoją siostrę. W kwietniu oprócz nagrań, poznamy zapisy tachometrów, które przedłożył Dariusz W. jako dowód na to, że podczas pewnych starć, przywoływanych przez S., nie było go w domu. Jak twierdzi był w trasie, bo jest zawodowym kierowcą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!