Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kara za ostrą scysję z komendantem policji

Rajmund Wełnic
Szef szczecineckich policjantów Józef Hatała nie przyglądał się bezczynnie, gdy zauważył samochód parkujący na miejscu dla niepełnosprawnych. Później jednak wydarzenia wymknęły się spod kontroli i sprawa zawędrowała na salę sądową
Szef szczecineckich policjantów Józef Hatała nie przyglądał się bezczynnie, gdy zauważył samochód parkujący na miejscu dla niepełnosprawnych. Później jednak wydarzenia wymknęły się spod kontroli i sprawa zawędrowała na salę sądową Rajmund Wełnic
Sąd na 5 miesięcy więzienia skazał ochroniarza, który zwyzywał komendanta policji w Szczecinku i wytrącił mu telefon komórkowy.

Robert N. został uznany za winnego i skazany na łączną karę 5 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata. Musi także zapłacić 500 zł grzywny i pokryć koszty sądowe.

- Oskarżony znieważył funkcjonariusza, który nawet posłużbie, gdy podejmuje interwencję, jest chroniony prawem - uzasadniała wczoraj wyrok sędzia Katarzyna Brambor-Kwiatkowska. - Być może doszło do wymiany zdań z komendantem, już po tym jak oskarżony użył niecenzuralnych słów, ale to miało tylko wpływ na łagodniejszy wymiar kary, a nie oznacza bezkarności.

Sędzia wyjaśniła też, że wytrącenie komendantowi telefonu zakwalifikowała nie jako użycie przemocy, ale naruszenie nietykalności policjanta. Wyrok jest nieprawomocny. Na jego ogłoszeniu nie było obrońcy, jak i samego Roberta N.. Wcześniej jednak wnieśli oni o uniewinnienie, więc wydaje się, że apelacja wydaje się niemal pewna. Prokuratura w Białogardzie, która oskarżała konwojenta (szczecinecka wyłączyła się ze sprawy z uwagi na osobę komendanta) domagała się półrocznej kary więzienia w zawieszeniu i tysiączłotowej grzywny.
Zajście pod marketem

Przypomnijmy - w styczniu tego roku Józef Hatała, komendant policji w Szczecinku po cywilnemu robił zakupy w jednym z marketów. Na parkingu przed sklepem zauważył samochód zaparkowany na "kopercie" i postanowił interweniować. Okazało się, że to auto konwoju przewożącego pieniądze. Na drodze komendanta stanął rosły ochroniarz, kierowca konwoju odbierającego utarg. Według zeznań komendanta posypały się wyrazy na k…, ch… i inne nie nadające się do druku. Kiedy komendant pokazał legitymację służbową, konwojent mu ją wyrwał, miał też wytrącić z ręki telefon, którym chciał zadzwonić po patrol. Zajście zakończyło się na parkingu przed innym marketem, gdzie ochroniarze oddali legitymację wezwanym na miejsce policjantom.

Ostatecznie zarzut przywłaszczenia legitymacji nie znalazł się w zarzutach prokuratorskich. - Prokurator uznał, że było to krótkotrwałe zdarzenie w ferworze zajścia, bez zamiaru zniszczenia lub długotrwałego przywłaszczenia dokumentu - wyjaśniał nam Ryszard Gąsiorowski z Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.

Robert N. utrzymuje, iż myślał, że to pojemnik z gazem, zaprzecza też, aby wytrącił komendantowi telefon i używał wulgaryzmów. Ochroniarze zapewniali, że nie mogą zmieniać trasy konwoju, zawsze starają się zaparkować najbliżej wejścia, a w aucie mieli tego dnia milion złotych. Sytuacja była więc groźna, bo są wyposażeni w broń z ostrą amunicją.

- Właściwym zachowaniem funkcjonariusza po cywilnemu, który podjął podejrzenie, że doszło do wykroczenia popełnionego przez uzbrojonego konwojenta, powinno być spisanie numerów wozów i powiadomienie o tym firmy - mówił nam Grzegorz Krzemiński, redaktor naczelny Polskiego Portalu Ochrony www.ochrona.pro. - Niepotrzebnie doszło do eskalacji zdarzenia. Ochroniarz nie ma standardowego algorytmu postępowania, ale przewozi pieniądze i jest narażony na atak. W sytuacji stresowej trudno ocenić prawdziwość okazanej legitymacji, cenię więc zimną krew konwojentów i to, że nie doszło do eskalacji zagrożenia.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!