Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jednoręki i słabowidzący trębacz, który doczekał się dzieci, wnuków i prawnuków

Dorota Aleksandrowicz, [email protected]
Werner Mettel ze Słupska w wieku dziesięciu lat stracił prawą rękę i wzrok.

Gdy mały Werner Mettel pasł krowy na polu sąsiadów, zobaczył pocisk z czasów wojennych. Był ciekawy, co to jest, więc zaczął go dotykać. - Rozkręciłem zapalnik i nastąpił wybuch. Straciłem rękę i wzrok. Miałem wtedy dziesięć lat - wspomina mężczyzna. Głośny huk postawił na nogi sąsiadów, którzy przybiegli na pole, na którym leżał chłopak. Zatamowali małemu Wernerowi krew i zawieźli go do szpitala. 10-letni chłopak nie miał pojęcia, co się dzieje. Słyszał głosy, ale nie widział ludzi. Po dwóch tygodniach odzyskał jedynie poczucie światła, które umożliwiało mu odróżnianie dnia od nocy.

W 1953 roku, a więc trzy lata po nieszczęśliwym wydarzeniu chłopak trafił do Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Owińskach koło Poznania. - To było piękne miejsce, w którym znajdował się niegdyś klasztor cystersów - zaznacza mężczyzna. To właśnie tam ukończył siódmą klasę szkoły podstawowej oraz szkołę zawodową.

Uczył się dobrze. Nauka brajla nie sprawiała mu kłopotów. Trochę gorzej szło mu z czytaniem tego pisma. Jego koledzy, którzy mieli dwie ręce, robili to o wiele szybciej. - Ja robiłem to w swoim tempie, ale szło mi całkiem nieźle - przyznaje pan Werner, któremu niepełnosprawność nie przeszkadzała w żywiołowym sposobie bycia i psoceniu na terenie ośrodka.

Chłopaki z Owińsk często podkradali się do pobliskiego sadu, który podlegał pod ośrodek i zrywali tamtejsze jabłka i gruszki. Zajadali smaczne owoce z wypiekami na twarzy. Tylko ogrodnik nie był zadowolony z wyczynów chłopaków. - Raz mnie nawet gonił - śmieje się pan Werner.

Po zakończeniu nauki przyjechał do Słupska i w 1958 roku podjął pracę w spółdzielni niewidomych jako szczotkarz. Rok później został brygadzistą. - Zaczęliśmy zatrudniać bardzo dużo niewidomych w systemie pracy nakładczej. Szkoliliśmy młodych z pobliskiego terenu - stwierdza mężczyzna. Co miesiąc przyjeżdżało do Słupska kilka osób, które po ukończeniu kursu szczotkarskiego mogły liczyć na zatrudnienie. W tamtych czasach to było coś. Tym bardziej, że osoby niepełnosprawne traktowane były na wsiach jako ludzie zbędni. Nie szanowano ich, nie doceniano. Działo się tak do czasu, aż społeczeństwo zrozumiało, że niewidomy może na siebie zarabiać. - Gdy otrzymywali pierwszą wypłatę, czuli się docenieni, a ludzie na wsi zaczęli inaczej ich postrzegać - tłumaczy pan Werner, który nauczył zawodu szczotkarskiego blisko 400 osób.

Od wsi do wsi chodziły także plotki o Słupsku i o tym, co robi się tam z niewidomymi. Gdy jeden z niepełnosprawnych zapytał raz Mettela, czy zamkną go w klatce, oniemiał. - Ten chłopak był naprawdę przerażony. Musiałem mu tłumaczyć, że będzie nocował w hotelu, że dostanie obiad, że będzie mógł spokojnie wyjść na spacer na miasto. Ludzie na wsi opowiadali mu straszne rzeczy - wspomina mężczyzna, który pracując w spółdzielni niewidomych, założył klub sportowy. Początkowo jego działalność skupiała się na szachach. Do klubu przyjeżdżał instruktor, który uczył, jak niewidomy może poruszać pionkami na warcabnicy. Panu Wernerowi i jego kolegom spodobała się ta dyscyplina. Z czasem ekipa zaczęła jeździć na różne zawody. Zarówno w kraju, jak i za granicą. Klub sportowy rozrastał się. Zaczęto wprowadzać kolejne dyscypliny.

Werner Mettel próbował swoich sił w lekkoatletyce. Z powodzeniem. W 1966 roku zakwalifikował się do kadry narodowej i wyjechał na igrzyska olimpijskie do Saint Etienne we Francji. Z Polski wypuszczono go jednak niechętnie. Dzień przed wyjazdem chodził cały w nerwach, ponieważ ówczesna władza nie chciała mu wydać paszportu. - Niepełnosprawny, który uprawia sport i chce na zachód wyjechać. Podejrzany typ - podsumowuje pan Werener. Na szczęście po licznych interwencjach, również związku z Warszawy, mężczyzna wyjechał do Francji. Tam też nie obyło się bez przygód. Musiał czekać na dojazd z Paryża do Saint Etienne trzy dni, ponieważ doszło do strajku kolejarzy. Polaków ugoszczono i zakwaterowano w hotelu. Mieli także czas na zwiedzanie i poznanie kultury francuskiej. Chętnie przesiadywali w paryskich kawiarniach i słuchali akordeonistów, którzy grali na ulicach. Taki styl życia był dla nich nowością.

Gdy strajk dobiegł końca, pojechali pociągiem do Saint Etienne. Na igrzyskach, na które dotarł, zdobył złoty medal w trójboju lekkoatletycznym (bieg na 60 m, pchnięcie kulą i skok wzwyż). Srebrny medal zdobył także w pływaniu, ale do dzisiaj go nie otrzymał.

Gdy wrócił do Słupska, musiał oddać paszport. Został również poinstruowany, aby nikomu nie opowiadać o tym, co widział na zachodzie. Przez chwilę był rozpoznawalny, ze względu na artykuł o jego sportowych sukcesach, który ukazał się w "Głosie Słupskim". Jego działalność w spółdzielni nabierała rozpędu. Aby awansować, musiał skończyć technikum ekonomiczne. Tak też się stało.

W czasach gdy zajmował stanowisko kierownicze warsztatów szczotkarskich, założono w spółdzielni zespół muzyczny. Grały w nim cztery osoby, w tym trzy niewidome. Grał i Werner Mettel. Na trąbce. Na tym instrumencie nauczył go grać Józef Mazur, dawny szef orkiestry kolejowej w Słupsku. Na początku nie mógł wydobyć z trąbki żadnego dźwięku. Z czasem szło mu coraz lepiej. Jak wspomina, pierwszą melodią, jaką zagrał na trąbce, było "Pojedziemy na łów". Kapela grała na weselach i imprezach.

W 1983 roku został prezesem ds. rehabilitacji spółdzielni, a następnie prezesem naczelnym spółdzielni. W 1991 roku odszedł na emeryturę. W tym samym roku stał się członkiem Stowarzyszenia Cywilnych Ofiar Wojny. Dzięki działalności stowarzyszenia niewidomi, którzy stracili wzrok podczas wojny, otrzymali szereg ulg.

Werner Mettel w wolnych chwilach poświęca się swojej pasji, jaką są podróże. - Zwiedziłem już Meksyk, Hiszpanię, Portugalię, Grecję i wiele innych - wymienia mężczyzna, który dzięki operacji w 2005 roku odzyskał szczątkowe widzenie w lewym oku. Widzi zarysy ludzi, rzeczy i budowli.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!