Wiatraki jednak staną w Biesiekierzu

Choć gorąca dyskusja na temat budowy wiatraków na terenie Biesiekierza trwa od lat, jej temperatura nie słabnie. Najlepiej było widać to na piątkowej sesji Rady Gminy, którą temat zdominował niemal całkowicie. Już na samym początku dwoje radnych opuściło salę. - Chciałam zamanifestować swoje niezadowolenie z powodu nieprecyzyjnego prawa dotyczącego budowy farm wiatrowych na terenie Polski - tłumaczyła Alina Składanek. - Wielu niezależnych ekspertów wskazuje, że nie do końca są bezpieczne i nie chcę robić naszym mieszkańcom takiego "prezentu". Zwłaszcza pod koniec kadencji. Skoro procedowaliśmy to aż przez cztery lata, to znaczy, że coś jest nie tak i powinniśmy decyzję zostawić nowym radnym.

Oprócz niej z uczestnictwa w obradach zrezygnował także Piotr Turowski, w związku z czym na sali pozostało dziesięciu radnych. - Szanuję cudze opinie, ale tę decyzję trzeba w końcu podjąć. To już zbyt długo trwa i przerzucanie tego na kolejną radę, jest ucieczką od odpowiedzialności - komentował wyjście dwojga kolegów radny Jan Wypych. - Sam jestem za stawianiem wiatraków tam, gdzie nie przeszkadza to mieszkańcom. To z pewnością będzie z korzyścią dla nich, budżetu gminy oraz właścicieli gruntów.
Nim radni przystąpili do głosowania, wysłuchali m.in. wniosków mieszkańców. - Nie jestem przeciwny farmom wiatrowym jako takim, ale zadbajcie o ich bezpieczną odległość od siedzib ludzkich, co najmniej 700 metrów - nawoływał Leszek Matusik, przewodniczący Stowarzyszenia Nasz Dom Bieskierz.

- Skończcie już te protesty i dajcie rolnikom zarobić na dzierżawie - odpowiadał z trybuny jeden z nich, a w dyskusję włączył się także sołtys Kotłowa. - Żeby nie skończyło się tak, że ościenne gminy postawią wiatraki tuż przy naszych granicach. Wtedy nasi mieszkańcy i tak będą je mieli pod domami, a gmina nic na tym nie zarobi. Zablokujmy więc taką możliwość, dopuszczając farmy wiatrowe u siebie - sugerował Daniel Dutkiewicz.

Później na pytania odpowiadali autorzy planu. Radnych interesowała przede wszystkim wspomniana kwestia minimalnej odległości od zabudowań, a także czas funkcjonowania farm wiatrowych, możliwość przedłużenia ich żywotności oraz procedura związana z likwidacją instalacji po wyłączeniu. Kiedy okazało się, że plan pozwala na ustawienie wiatraków nie bliżej niż 650 m od zabudowań mieszkalnych i 350 od usługowych, większość wątpliwości została rozwiana. - To odległość minimalna, dotycząca konkretnej lokalizacji. Dla pozostałych te odległości są jeszcze większe - zaznaczał wójt Marian Hermanowicz. - Uważam, że powinno to zadowolić oczekiwania protestujących i ostatecznie zamknąć sprawę.

Głosami ośmiorga radnych uchwalono miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego gminy w obrębach: Parsowo, Świemino, Kraśnik Koszaliński, Warnino, z przeznaczeniem terenów pod lokalizację farmy elektrowni wiatrowych wraz z infrastrukturą techniczną i strefami oddziaływania. Przeciwko zagłosowała jedynie Wanda Kamyk, a wstrzymała się Monika Modła.
Oznacza to, że we wskazanych lokalizacjach stanie dwanaście siłowni wiatrowych, co ma przynieść gminie blisko 1,5 mln zł rocznie z tytułu samych podatków przez kolejne 20 - 25 lat. Jeśli nie będzie problemów formalnych, budowa farm wiatrowych może rozpocząć się w drugiej połowie 2015 roku. Już wcześniej dopuszczono podobne inwestycje w innych częściach gminy Biesiekierz.