Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyrok na byłego proboszcza parafii w Osiekach za śmiertelny wypadek podtrzymany [wideo]

Joanna Krężelewska
Obrońca księdza Zygmunta C., mecenas Jan Daszko, wnosił w apelacji o karę 1,5 roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania. Sąd nie przychylił się do tego wniosku.
Obrońca księdza Zygmunta C., mecenas Jan Daszko, wnosił w apelacji o karę 1,5 roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania. Sąd nie przychylił się do tego wniosku. Radek Koleśnik
Sąd Okręgowy w Koszalinie podtrzymał wyrok w sprawie Zygmunta C., byłego proboszcza parafii w Osiekach. Za spowodowanie śmiertelnego wypadki i jazdę po pijanemu usłyszał 2 lata i 3 miesiące więzienia. Wideo nr 1. Wystąpienia obrońcy i prokuratora Wideo nr 2. Wypowiedź skazanego księdza Zygmunta C. Wideo nr 3. Oddalenie apelacji.

- Jest mi przykro - rozpoczął w ostatnim słowie ksiądz C.

- Mi też! - nie powstrzymał emocji Radosław Wałecki, ojciec 16-letniego Przemka, który zginął w wypadku.

- Współczuję rodzinom Przemka i Tomka. Ja też uczę się z tą tragedią żyć, bo ona codziennie wraca - powiedział były proboszcz osieckiej parafii. Jego obrońca zaskarżył wyrok, który w lutym zapadł w Sądzie Rejonowym w Koszalinie. Wtedy ksiądz usłyszał karę łączną - 2 lata i 3 miesiące więzienia oraz zakaz prowadzenia pojazdów przez 5 lat - za dwa czyny nieumyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu poprzez odwrócenie uwagi co skutkowało wypadkiem, w którym zginęło dwóch ministrantów, a dwóch zostało rannych oraz późniejszą jazdę po pijanemu.

- Kara jest rażąco surowa. Doszło do tragedii, ale mój klient ma tego świadomość, czego dał wyraz przed sądem, jak i rodzinami. Jedna nie przyjęła przeprosin. Ma do tego prawo. Jednak zaznaczam, że sprawca nie złamał przepisów ruchu drogowego. Na chwilę odwrócił uwagę - przekonywał mecenas Jan Daszko.

Prokurator Katarzyna Słodzińska podkreśliła, że podczas jazdy z dopuszczalną prędkością 90 km/h kierowca powinien mieć świadomość, że musi być maksymalnie skoncentrowany. - Szczególnie nocą, na krętej drodze, przy której rośnie tyle drzew - mówiła. Zaznaczyła też, że pasażerowie, którzy siedzieli z tyłu pojazdu nie mieli zapiętych pasów bezpieczeństwa. - A to na kierowcy spoczywa obowiązek dopilnowania, by były przez jego pasażerów zapięte - zaznaczyła.

- To wyjątkowy już brak wyobraźni - tak pani prokurator odniosła się do drugiego przestępstwa. - W ciągu dnia, głównymi drogami, planując odbyć dłuższą podróż oskarżony jechał, mając niemal 1,5 promila alkoholu w organizmie. W kraju obserwujemy nagminność tych przestępstw, dlatego należy za nie bezwzględnie karać - pokreśliła, wnioskując o utrzymanie zaskarżonego przez obronę wyroku.

Sąd przychylił się do stanowiska oskarżyciela i uznał apelację obrony za bezzasadną. - Ustawodawca przewidział karę od ośmiu miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności, więc bezpodstawnym jest twierdzenie o rażącej surowości kary. Zdaniem obrony kara 2 lat i 3 miesięcy jest rażąco surowa, a już 1,5 roku sprawiedliwa. Nie sposób się z tym zgodzić - w uzasadnieniu mówił sędzia Marek Mazur. - Mało tego, oskarżony po trzech miesiącach lekceważy tragedię, do której doszło i wsiada za kierownicę mając 1,5 promila alkoholu. Nie można premiować takiej osoby - podkreślił.

Wyrok jest prawomocny.

- Trudno mi powiedzieć, czy to sprawiedliwa kara. Dla mnie żadna nie będzie sprawiedliwa, bo mi syna nic nie zwróci. Ale sprawiedliwe będzie, jak ten człowiek wreszcie odpowie za to, co zrobił. Ludzie za kradzież wafelka idą do więzienia. Ja za to bym już dawno siedział - podsumował Radosław Wałecki, ojciec nieżyjącego Przemka.

O tragedii

2 listopada 2012 roku w wypadku zginęły dwie osoby - 23-letni Tomasz i 16-letni Przemysław. Do dramatu doszło między Osiekami a Kleszczami w gm. Sianów - auto wpadło w poślizg. - Nie wiem, dlaczego złapałem pobocze. Było ciemno, wszystko stało się nagle - zeznawał podczas pierwszej rozprawy ksiądz C. W samochodzie było łącznie czterech pasażerów. Ksiądz zabierał ich dwa razy w tygodniu na treningi piłkarskie. Edward, który jechał z przodu, miał wstrząs mózgu, złamaną kość potylicy, stłuczone płuco. Mateusz m.in. stłuczony brzuch, płuco. Srebrna toyota yaris księdza wyglądała, jak zgięta w pół.

W trzy miesiące po tej tragedii ksiądz znów nie zapanował nad autem. - 4 lutego kierowałem pożyczoną toyotą z Osiek w stronę Łaz. Za Osiekami wjechałem do rowu. Auto się zakopało. Jakaś pani zabrała mnie do parafii - zeznawał przed prokuratorem. Po chwili na plebanię zapukali policjanci. Zygmunt C. wydmuchał 1,5 promila. - W nocy wypiłem wino i siedem puszek piwa. To, by odreagować stres po listopadowym wypadku - powiedział.

Ksiądz przyznał, że jest uzależniony od alkoholu. Trzy razy był na terapii.

Po lutowym zdarzeniu biskup diecezji w trybie natychmiastowym odwołał proboszcza z funkcji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!