Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miał zgodę na rozkopanie wydmy, w Darłowie, czy nie?

Rafał Nagórski
Tak teraz wygląda fragment wydmy na wprost apartamentowca.
Tak teraz wygląda fragment wydmy na wprost apartamentowca. Czytelnik
Właściciel nowo wybudowanego apartamentowca zniszczył pół wydmy - zaalarmowali nas Czytelnicy. Inwestor mówi, że miał zgodę na prace, ale w Urzędzie Morskim twierdzą co innego.

- Chodzi o nowy budynek w Darłówku Wschodnim tuż przy brzegu. Własnym oczom nie wierzyłem, gdy zobaczyłem jak zryli przed nim pół wydmy. Moim zdaniem zrobili to tylko po to, żeby odsłonić widok morza dla mieszkań znajdujących się na parterze - zaalarmował nas jeden z Czytelników.

- To Rada Osiedla od początku rzuca mi kłody pod nogi - twierdzi Ireneusz Nawrocki, inwestor. - Od dawna planowałem, aby w miejscu biegnącego obok budynku dzikiego zejścia stworzyć normalne warunki dla turystów, w tym dla osób niepełnosprawnych. Zaplanowałem też ogólnodostępną platformę widokową. Wszystko to z własnych pieniędzy, za 30 tysięcy złotych - dodaje nasz rozmówca i przekonuje, że wystąpił o pozwolenie do Urzędu Morskiego w Słupsku. - Na pismo z urzędu czekałem kilka miesięcy. Dostałem od nich zgodę, a gdy prace ruszyły, mieszkańcy nasłali na mnie policję. Poza tym o żadnych zniszczeniach nie może być mowy, bo wydma i tak ma więcej niż wymagane przepisami 3,5 metra wysokości.

W Urzędzie Morskim w Słupsku usłyszeliśmy jednak, że o żadnym pozwoleniu na prace nie było mowy. - Inwestor źle wszystko interpretuje. Odpisaliśmy, że nie widzimy przeciwwskazań do inwestycji na wydmie, ale z zachowaniem kilku warunków, takich jak przedstawienie wstępnego projektu budowy - mówi Tomasz Bobin, dyrektor Urzędu Morskiego w Słupsku. - Nasze pismo nie było ani decyzją administracyjną, ani postanowieniem. Było to pismo informujące o tym, jak należy podejść do tej sprawy - dodaje dyrektor.

Urząd Morski oszacował, że zniknęło około 12 arów wydmy. - Widać, że zrobiono to w taki sposób, aby zyskać widok na morze. Sprawa skończy się mandatem i wezwaniem do przywrócenia stanu poprzedniego. Nie pozwolimy na jakiekolwiek prace, jeśli inwestor nie będzie postępował zgodnie ze wskazanymi przez nas procedurami - zapowiedział nam Tomasz Bobin.

Kwota mandatu nie została jeszcze ustalona, ale nieoficjalnie mówi się nawet o 10 tysiącach złotych. - To kuriozalna sytuacja. Rozmawiałem już o wszystkim w Urzędzie Morskim. Jeśli wystawią mandat, to zrezygnuję z inwestycji i opiszę całe to zamieszanie w prasie - powiedział nam inwestor.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!