Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kanał na jeziorze Jamno pod Koszalinem budzi emocje

Jakub Roszkowski
Zdjęcie: Krzysztof Najda z plikiem dokumentów, które wysyłał do instytucji w całym województwie, z prokuraturą na czele.
Zdjęcie: Krzysztof Najda z plikiem dokumentów, które wysyłał do instytucji w całym województwie, z prokuraturą na czele. Radosław Brzostek
Wrota sztormowe nie są legalną inwestycją, a planowane ostroga na Bałtyku i tor dla żeglugi doprowadzą do katastrofy ekologicznej - twierdzi Krzysztof Najda, inżynier z Koszalina, wędkarz.

Krzysztof Najda 4 września tego roku złożył do Prokuratury Rejonowej w Koszalinie wniosek o objęcie nadzorem prokuratorskim postępowanie wyjaśniające, toczące się przed wojewodą zachodniopomorskim, w sprawie legalności budowy wrót sztormowych na kanale jamneńskim.

- Skoro marszałek województwa stwierdził, w wysłanym do mnie piśmie, że pozwolenie wodnoprawne nie przewidywało wykonania piętrzenia wody przy wrotach sztormowych, śmiem stwierdzić, że inwestycja ta została wykonana nielegalnie - mówi inżynier Najda, pokazując nam stosowne dokumenty. Przyznaje, z poprzednim dyrektorem Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Szczecinie powinien spotkać się w sądzie, bo ten pozwał go za pomówienie, m.in. właśnie za opublikowanie na forum internetowym informacji, że ZMiUW budował nielegalnie. - Tyle że w tej chwili ten dyrektor jest aresztowany, więc sprawa na razie jest zawieszona - zauważa nasz rozmówca. Jego spostrzeżenia są jednak warte odnotowania.

- Wrota mają jedynie pozory legalności. Przy nich pojawił się bowiem stopień spiętrzający wodę, na budowę którego nie było pozwolenia - wyjaśnia Krzysztof Najda. Dlaczego to takie ważne? Chodzi o ryby, które nie mogą - według naszego rozmówcy - wpłynąć do jeziora Jamno. - Teoretycznie jest tam dla nich przepławka. Ale otwór w niej jest zbyt mały, a prędkość wody, przepływającej przez ten otwór, wynosi około 15 km/h. A to oznacza, że żadna ryba, która żyje w Bałtyku i chce przedostać się na tarło do jeziora, nie pokona tej bariery - tłumaczy.

O sprawie inżynier Najda poinformował marszałka województwa, wojewodę, Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej, nadzór budowlany i wreszcie prokuraturę. Efekt? - Na razie mam pismo od marszałka, który pisze, że pozwolenie wodnoprawne rzeczywiście nie przewidywało wykonania piętrzenia wody. Nadzór budowlany natomiast odpowiedział mi zupełnie nie na temat, że brak jest potrzeby przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko tej inwestycji. Wierzę jeszcze, że prokurator rzetelniej zajmie się tą sprawą.

Po co Krzysztof Najda walczy z tą inwestycją, która ma przecież chronić region przed zalewaniem, a przy okazji otworzyć Bałtyk dla żeglugi jamneńskiej?
- Ponieważ moim zdaniem wrota, a także planowane przejście dla żaglówek i falochron przy ujściu kanału, mogą doprowadzić do katastrofy ekologicznej - odpowiada nam Krzysztof Najda. - Pierwsze sygnały już mamy: kilkadziesiąt śniętych ryb, znalezionych wzdłuż kanału, które nie mogły wpłynąć do Jamna oraz stan jeziora dziś. Zauważmy, że takiej ilości sinic, jakie są obecnie na tym akwenie, jeszcze nie było. Wszystkie te inwestycje są albo będą budowane bez przygotowania oceny oddziaływania na środowisko. Tak zdecydowano w Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Dlaczego? Prawdopodobnie dlatego, że te oceny byłyby negatywne i nic by tu nie powstało. To oczywiście na razie moje zdanie, ale wierzę, że prokuratura je potwierdzi - kończy nasz rozmówca.

Jezioro umiera

Profesor Adam Choiński, dyrektor Instytutu Geografii Fizycznej i Kształtowania Środowiska Przyrodniczego oraz kierownik Zakładu Hydrologii i Gospodarki Wodnej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, autor licznych opracowań z dziedziny hydrologii: - Jeśli mam powiedzieć krótko, to już mówię: zatrzymanie dopływu świeżej, morskiej wody do Jamna spowoduje, że to jezioro zacznie umierać. Ja nie wiem jaki był cel budowy tych wrót, skoro znam Mielno od urodzenia i nie pamiętam tu żadnej powodzi. Kanał istniał od setek lat i natura potrafiła go sama regulować. Człowiek zaczyna ingerować i to wszystko niszczy. Wrota spowodowały, że zatamowano dopływ zbawiennej dla Jamna wody morskiej. Efekty już rzeczywiście widać - jezioro w te wakacje zakwitło jak nigdy przedtem. Zatamowanie dopływu morskiej wody spowoduje, że w jeziorze będzie coraz więcej biogenów, coraz więcej biomasy, woda znacznie się pogorszy, a żyć w nim będą coraz podlejsze gatunki ryb. Ostatecznie jezioro umrze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!