Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wypadek na jeziorze Jamno. Motorówką w dwie dziewczynki

Inga Domurat
Archiwum
Dramat rozegrał się w sobotę na jeziorze Jamno. Jeden z ratowników zabezpieczających rozgrywane na jeziorze regaty wjechał łodzią motorową w malutką żaglówkę z dwiema dziewczynkami na pokładzie.

O zdarzeniu pisaliśmy krótko w po wypadku. Teraz wiemy o nim więcej.

10-latka i 12-latka miały pływać pod okiem instruktora łodzią klasy kadet, czyli żaglówką bardzo niewielkich rozmiarów, i teoretycznie w odległości bezpiecznej do toru regat. Jak nieoficjalnie relacjonują świadkowie, to była chwila, gdy łódź motorowa dosłownie przejechała przez żaglówkę. Obie dziewczynki przewiezione zostały do koszalińskiego szpitala. Młodsza, która doznała wielonarządowego urazu, w tym urazu czaszkowo-mózgowego i płuca, jeszcze w poniedziałek przebywała na oddziale intensywnej terapii. - Wszystko wskazuje na to, że stan zdrowia pacjentki się poprawia i dziś, może jutro, trafi już na oddział chirurgii dziecięcej. Na tym oddziale jest też druga z dziewczynek - mówi Cezary Sołowij, rzecznik koszalińskiego szpitala.

Wiemy, że za sterami łodzi motorowej, która uderzyła w żaglówkę, był 27-letni ratownik Środkowopomorskiego Regionalnego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Koszalinie.

Jeden z tych, którzy zabezpieczali regaty. W motorówce nie był sam. Była z nim kobieta, bez ratowniczych kwalifikacji, choć podobno była ubrana w strój ratownika. 27-latek był trzeźwy, gdy powodował wypadek na jeziorze. Została pobrana mu krew, która zbadana zostanie pod kątem obecności narkotyków w organizmie.

- Nie było mnie na miejscu wypadku, więc nie wiem, co tam się właściwie stało. Dlaczego motorówka uderzyła w żaglówkę, czy ratownik mógł jej nie zauważyć i co w ogóle w tej części jeziora robił - mówi Sławomir Pikuła, prezes Środkowopomorskiego Regionalnego WOPR w Koszalinie. - We wtorek mam otrzymać od niego raport w tej sprawie. Powiem tylko tyle. To jest doświadczony ratownik, ma wszelkie niezbędne kwalifikacje. Był nawet nagrodzony za akcję w Rosnowie. To było kilka lat temu. Wtedy topiły się trzy dziewczyny. Dwie wyciągnął z wody właśnie on.

W poniedziałek miały zostać przeprowadzone oględziny zniszczonej żaglówki. O przesłuchaniach lekarza i obu poszkodowanych pacjentek koszalińskiego szpitala jeszcze wczoraj nie było mowy. Dopiero po tych czynnościach przesłuchiwany ma być ratownik WOPR. I stawiane mu będą ewentualne zarzuty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!