Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katorżnik ze Szczecinka. Dziesięć kilometrów morderczego biegu

Rajmund Wełnic
Robert Zagorowski w Biegu Katorżnika w Lublińcu. Fot.
Robert Zagorowski w Biegu Katorżnika w Lublińcu. Fot. archiwum
Dziesięć kilometrów morderczego biegu, brodzenia, a miejscami niemalże czołgania w błocie. Robert Zagorowski ze Szczecinka zmierzył się z legendarnym Biegiem Katorżnika w Lublińcu.

To była już dziesiąta edycja słynnego ekstremalnego Biegu Katorżnika, najtrudniejszego bodajże wyzwania dla amatorów nie tyle samego biegania, co sprawdzenia granic własnej wytrzymałości. Głównie fizycznej, ale i psychicznej.

- O udziale w tym biegu marzyłem od dawna, gdy tylko przeczytałem o nim w piśmie "Komandos" - mówi Robert Zagorowski, szczecinecki policjant, który na co dzień w stopniu nadkomisarza służy w wydziale prewencji. - W końcu się zmobilizowałem i na swoje 45. urodziny wystartowałem.

Lubliniec jest siedzibą jednostki specjalnej, nic dziwnego, że w okolicach trenują żołnierze z tej elitarnej formacji. W tym roku w imprezie organizowanej przez Wojskowy Klub Biegacza Meta, a podzielonej na kilka biegów, wzięło udział ponad 1200 osób z całej Polski i nie tylko. Niektórzy nawet żartują, że to szaleństwo jechać na drugi koniec Polski i jeszcze płacić 200 złotych wpisowego, aby się zmęczyć i wytarzać w błocie. Dystans liczy "tylko" 10 kilometrów, ale nich nikogo to nie zmyli. Nie da się tego nawet porównać z bieganiem na bieżni czy asfalcie, czy nawet z przełajami. Dość powiedzieć, że czasy czołówki biegaczy na 10 kilometrów wynoszą około pół godziny, a Robertowi Zagorowskiemu Bieg Katorżnika udał się pokonać w ponad dwie godziny. Jego trasa widzie przez niedostępne teren, bagniska i rowy melioracyjne, które trzeba przemierzyć nie w poprzek, ale wzdłuż. - Miejscami błotnista breja sięgała mi piersi, pod powierzchnią czaiły się zatopione pnie i kłody, o które się potykaliśmy - opowiada szczecinecki katorżnik. - Wielokrotnie zanurzałem się w tym cały, nie opiłem się na szczęście, ale momentami nic nie widziałem na oczy, bo błoto mnie oblepiało dokumentnie. Miejscami rowy były tak głębokie i grząskie, że samemu trudno byłoby się z nich wydostać. Wtedy inni śpieszą z pomocą podając ręce i gałęzie śpieszą inni uczestnicy. Bo choć w Lublińcu walczy się o jak najlepsze lokaty, to jednak na trasie panuje nieprawdopodobna solidarność. Niby każdy biegnie, czołga się, pełznie dla siebie, ale w krytycznej sytuacji możesz liczyć na towarzysza. Komuś, kto nigdy nie spróbował, trudno to nawet wytłumaczyć. Może dlatego wśród katorżników jest tak wielu żołnierzy, policjantów i pracowników innych służ mundurowych, których bezpieczeństwo często na co dzień zależy od zaufania do partnera.

Robert Zagorowski na mecie zameldował się z 45. czasem na blisko dwustu startujących w jego kategorii. - Poszło lepiej niż się spodziewałem - mówi. Naturalnie nie każdy kto wstanie z kanapy przed telewizorem jest w stanie zmierzyć się tak ekstremalnym wyzwaniem. Nasz rozmówca od lat czynnie uprawia różne dyscypliny sportu. Zaczynał od aikido, dziś trenuje krav magę i rugby. - Za biegami jakoś nigdy nie przepadałem, ale na szczęście w Biegu Katorżnika "czystego" biegania nie ma za dużo - śmieje się. Nie obeszło się jednak bez specjalnego przygotowania - przez półtora miesiąca przed zawodami pan Robert biegał dużo na ruchomej bieżni i jeździł na stacjonarnym rowerze. Robił to w masce zmniejszającej dopływ tlenu co imituje warunki górskie i znacznie poprawia wydolność organizmu. Oprócz tego dochodziły wytrzymałościowe treningi crossfit stosowane m.in. przez zawodników MMA. Opłaciło się, bo mimo krańcowego wyczerpania, szczecinecki policjant zameldował się na mecie w doskonałym czasie. Co teraz? - Myślę o kolejnych wyzwaniach, Bieg Katorżnika już za mną, może teraz spróbuję sił w Spartan Race, podobnej imprezie? - zastanawia się Robert Zagorowski.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!