Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Borne Sulinowo: Za podkłady kolejowe dziękujemy! [zdjęcia, wideo]

Rajmund Wełnic
Reakcje większości mieszkańców Bornego Sulinowa obecnych na otwartej rozprawie administracyjnej na wizję budowy zakładu mikrobiologicznego unieszkodliwiania impregnatów kreozotowych był zdecydowanie negatywne.
Reakcje większości mieszkańców Bornego Sulinowa obecnych na otwartej rozprawie administracyjnej na wizję budowy zakładu mikrobiologicznego unieszkodliwiania impregnatów kreozotowych był zdecydowanie negatywne. Rajmund Wełnic
Mieszkańców Bornego Sulinowa zmroziła wiadomość, że warszawska spółka chce nieopodal ujęcia wody dla ich miasta ulokować zakład unieszkodliwiania impregnatów kreozotowych z starych podkładów kolejowych i słupów.

Takich tłumów, jak na otwartej rozprawie administracyjnej w sprawie zakładu na terenie dawnego Euro Mateksu przy ulicy Wojska Polskiego, chyba jeszcze nigdy nie było. Mieszkańcy Bornego Sulinowa, którzy przyszli na spotkanie nie zmieścili się w dużej sali izby pamięci, a od emocji aż się gotowało. Co doprowadziło ludzi do takiej furii?

O inwestycji, do jakiej przymierza się firma Eko Vector, głośno zrobiło się kilka tygodni temu, gdy rozpoczęły się społeczne konsultacje przed wydaniem przez burmistrz Bornego decyzji środowiskowej. - Gdyby nie plakaty grupy mieszkańców wzywających do protestów nie wiedziałbym, że dosłownie pod moim nosem szykuje się taki "pasztet", a przecież jestem w radzie osiedla i powinienem zostać o takiej inwestycji powiadomiony - mówi Rudolf Słowik. - Jesteśmy absolutnie przeciwko, bo boimy się o ujęcie wody i środowisko, z którego słynie nasze miasto. Nie dość, że mamy piekielnie drogą wodę, to teraz mielibyśmy drżeć w obawie, że znowu może dojść do skażenia ujęcia? Nie ma mowy.

Eco Vector przygotował report środowiskowy, który ma udowodnić, że instalacje będą niegroźne dla ludzi i otoczenia. - Chcemy tu robić proces odwrotny do impregnacji drewna, które można odzyskać do gospodarczego wykorzystania - starał się przekonać zebranych doktor inżynier Zbigniew Fraszka, pełnomocnik firmy do borneńskiej inwestycji. Chodzi o stare podkłady kolejowe i słupy energetyczne nasączone kiedyś impregnatami kreozotowymi. Miałyby być przywożone do Łubowa z krajów Unii Europejskiej koleją. Stąd zaś ciężarówkami zostałyby przewiezione do zakładu w Bornem, gdzie w autoklawach, po ciśnieniem wytłaczałoby z nich olej kreozotowy. Wszystko odbywałoby się w kąpieli ługowej z wykorzystaniem szczepów bakterii unieszkodliwiającej szkodliwe substancje.

- Technologia jest szczelna i nie będzie żadnych wycieków do gruntu - zapewniał Zbigniew Fraszka. Podkłady i słupy miałyby być składowane na wybetonowanym placu pod opończami brezentowymi, a w razie ulew nadmiar deszczówki ma być odprowadzany do szczelnych zbiorników. Wydajność instalacji to 507 ton na godzinę, w skali roku 40-60 tysięcy ton. Oczyszczone drewno można byłoby wykorzystać gospodarczo, choćby jako opał.

- Społeczeństwo mamy wyedukowane, proszę nam to nie opowiadać historii o emulsji w rosole - irytowała się obrazowymi opisami technologii burmistrz Bornego Renata Pietkiewicz- Chmyłkowska. - Co z odpadami, gdzie będzie się odbywać ta utylizacja? Przecież ujęcie wody mamy jakieś 500 metrów dalej.

Słowa przedstawiciela inwestora wywoływały na sali najpierw szmer niedowierzania i oburzenia, a później nawet śmiech. - Dlaczego pchacie się tym do nas? Po to Ruskich stąd pogoniono, pobudowano ośrodki i pensjonaty, abyśmy teraz przetwarzali podkłady kolejowe? - denerwował się pan w starszym wieku. - Tyle wiosek wysiedlonych jest koło Głogowa, tam idźcie! Zdecydowana większość uczestników rozprawy nie chce nawet słyszeć o tego typu zakładzie w leśnym miasteczku w pobliżu ich domów, gdzie - zwłaszcza po upadku Euro Mateksu wytwarzającym m.in. meble ogrodowe - coraz więcej osób żyje z turystyki. Przypominano, że choć co prawda nie znaleziono winnego chemicznego skażenia ujęcia wody, które już kilka razy pozbawiało kilka tysięcy ludzi wody pitnej, to obawy przed powtórką są powszechne. - Ujęcie wody jest 800-1000 metrów od inwestycji - starał się uspokoić obawy Zbigniew Fraszak dodając, że instalacja odpadów niebezpiecznych wymaga uzyskania pozwolenia zintegrowanego z Urzędu Marszałkowskiego i będzie poddawana kontroli.

- Nie kilometr, a 500-600 metrów i w razie awarii po kilku godzinach to co wycieknie znajdzie się w wodzie pitnej, bo wodę czerpiemy z głębokości zaledwie 25-30 metrów - mówiła wiceprezes Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji Beata Pszczoła-Bryńska. Jej firma wynajęła kancelarię prawną, która będzie starała się udowodnić, że raport środowiskowy jest nierzetelnie i niewiarygodnie sporządzony i tym samym jest nieprzydatny w ramach postępowania od wydanie decyzji środowiskowej. Na bitych 10 stronach swojej opinii PWiK wyłuszcza szereg zarzutów przeciwko inwestycji. Słowa pani wiceprezes wywoływały burzę oklasków. - Raport nie przewidział np. możliwych konfliktów społecznych - mówiła na koniec Beata Pszczoła-Bryńska, co sądząc po reakcji mieszkańców Bornego Sulinowa okazało się pobożnymi życzeniami inwestora.

- Otwartą rozprawę administracyjną zwołałam zgodnie z procedurami, bo prawo przy inwestycjach dotyczących środowiska dopuszcza możliwość przeprowadzenia konsultacji społecznych, gdybyśmy zdecydowali się tylko na zgłaszanie uwag to nie byłoby okazji do wypowiedzenia się nie tylko mieszkańców, ale i inwestora, który przedłożył raport środowiskowy i inne dokumenty - mówi burmistrz Bornego Sulinowa Renata Pietkiewicz-Chmyłkowska. - Mieszkańcy mieli i mają wiele obaw, a po mieście krążyły różne niesprawdzone informacje, a to, że w zakładzie mają być utylizowane padłe zwierzęta lub spalarnia śmieci. Ogromne zainteresowanie społeczeństwa dowodzi, że dobrze zrobiliśmy dając ludziom okazję do zadania pytań i inwestorowi odpowiedzi na nie. Inna kwestia, na ile te wyjaśnienia rozwiały obawy. Następne kroki będą takie - po opublikowaniu protokołu z rozprawy z uwagami inwestor ma prawo uzupełnić dokumentację i na tej podstawie wydam decyzję. Nie mogę do tego czasu uprzedzać, jaka ona będzie, ale planuję ją wydać między 19 a 24 września.

Teraz piłka jest po stronie burmistrz Renaty Pietkiewicz-Chmyłkowskiej, do której z jednej strony wpłynął raport środowiskowy firmy Eco Vector, z drugiej stanowisko PWiK i protesty z podpisami mieszkańców Bornego Sulinowa. Burmistrz wyda teraz opinię środowiskową (na jej podstawie można się ubiegać o pozwolenie na budowę) - pozytywną lub negatywną. Każde rozstrzygnięcie można zaskarżyć do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, a w następnej instancji do sądu administracyjnego. Przypomnijmy, że w tym roku urząd nie zgodził się już na budowę na obrzeżach Bornego biogazowni wykorzystującej kiszonkę rolniczą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!