Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabytkowe auta w Kołobrzegu [wideo]

Iwona Marciniak
Państwo Iwona i Łukaz Nitsche z 5- letnią Ewelinką i 1,5 roczną Mają oraz ich Brytyjczyk – 80 – letni Sunbeam.
Państwo Iwona i Łukaz Nitsche z 5- letnią Ewelinką i 1,5 roczną Mają oraz ich Brytyjczyk – 80 – letni Sunbeam. Iwona Marciniak
Do kołobrzeskiego portu zajechała z fasonem historia polskiej, europejskiej i światowej motoryzacji.

Zabytkowe auta ściągnęło tu 10 spotkanie organizowane przez kołobrzeskie Stowarzyszenie Miłośników Dawnej Motoryzacji. Hasło spotkania oczywiście to samo od lat: "A może morze…"

Wśród Fiatów, Warszaw, Citroenów, Mercedesów, ale i zacnych Nys i Moskwiczów, wypatrzyliśmy maszyny państwa Iwony i Łukasza Nitsche. Właściwie trudno było nie skojarzyć, że to właśnie oni zajechali dwiema, pięknymi maszynami. Oboje postawili na strój nawiązujący do lat 20-tych ubiegłego wieku: - Bo w dżinsach wsiadać do nich jakoś nie wypada - śmieje się pan Łukasz. - To amerykański Durant B22 z 1923 r. cabrio, jedyny jaki pozostał z tego roku na świecie.

W Stanach Zjednoczonych jest jeszcze siedem takich maszyn, ale z 1922 roku - zaczyna swoją opowieść. Mieszka pod Szczecinem, z zawodu jest lekarzem okulistą, który jak przyznaje, po prostu zakochał się w zabytkowych autach. - Jego producent splajtował w 1931 r. w czasach Wielkiego Kryzysu. To drugie auto to brytyjski Sunbeam z 1934 r., który w swoich czasach uchodził za auto luksusowe, porównywalne z Rolls- Royce i Bentleyem. Tego typu samochodów, z tą karoserią jest na świecie jeszcze sześć.

Oba auta wyjątkowej urody trafiły do pana Łukasza w ostatnich latach. Były na chodzie, ale zwłaszcza Durant wymagał renowacji. Nie jeżdżą bardzo szybko, bo maksymalnie 60 km na godzinę, ale jakże się nimi jeździ… - z tych samochodów świat wygląda zupełnie inaczej - śmieje się Łukasz Nitsche,. - Inaczej się doświadcza oglądanych krajobrazów.

No i oczywiście nie trzeba wspominać, że nie ma miłośnika motoryzacji, który nie zamachałby z daleka, nie zatrąbił gdy jadą, albo wręcz wyprzedzał, żeby się zatrzymać , poczekać i robić zdjęcia.

Podczas spotkania przed kołobrzeską latarnią wyjątkowo łatwo było się przenosić w czasie. Pan Gerard Basalak z Kołobrzegu, zabrał nas w podróż w lata 60-te. Zaprosił do auta, którego nazwa kojarzy się z szwedzką solidnością, wygodą i oznaką wysokiego statusu. Nie bez przyczyny, niemal od zawsze, była to marka szczególnie lubiana i ceniona przez lekarzy.

- W województwie zachodniopomorskim są 3 SAAB-y. mój jest z 1965 r., Saab 96, dwusuw z tzw. długim noskiem. Szukałem auta z historią. Zajęło mi to ponad pół roku. W poszukiwaniach pomogli koledzy. Został zrekonstruowany, odnowiony. A przyjechał do Polski z Węgier. Był na chodzie, ale wymagał popracowania nad lakierem. Blach nie musiałem ruszać, bo to też cechowało zawsze auta z tych roczników, że pod lakierem, bez względu na wiek, odkryjemy "żywą blachę".

Czym jest dla niego SAAB ochrzczony przez żonę pana Gerarda Białą Damą? - To żywa historia, auto z duszą. W tamtych latach to był jeden z najlepszych samochodów na świecie. Takim SAAB-em 96, w 1962 r. i 1963 r. , Erik Carlsson wygrał rajd Monte Carlo. O proszę, tu mam jego autograf - zaprezentował. - Miałem okazję go poznać, bardzo sympatyczny, starszy pan.

SAAB jeździ na benzynie z domieszką oleju. Na 10 litrów benzyny trzeba dolać 300 ml oleju. - Ale to żadnej problem - zaznacza właściciel. - A jeździe wspaniale, wygodnie. Ja osiągnąłem nim nawet 120 km na godzinę!

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!