Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koszalin, miasto rannych. Ponury czas Wielkiej Wojny [zdjęcia]

Piotr Polechoński
Ranni niemieccy żołnierze w poczekalni koszalińskiego dworca kolejowego (w głębi widać przejście na perony).
Ranni niemieccy żołnierze w poczekalni koszalińskiego dworca kolejowego (w głębi widać przejście na perony). Archiwum Bogdana Gołubickiego
W poniedziałek minie setna rocznica wybuchu I Wojny Światowej. Jak wojna wpłynęła na życie w Koszalinie? Jak wyglądał szlak bojowy koszalińskich żołnierzy? Dlaczego lekko nie mieli przebywający wówczas w Koszalinie Polacy? Oto odpowiedzi.
Rok 1917, dworzec kolejowy w Koszalinie. Na kolejny transport rannych z frontu, czekają żołnierze i siostry ze szpitala. Przez cały okres wojny w mieście stacjonował batalion zapasowy rezerwowego pułku piechoty, oraz 9 Regiment Landwehry. W sumie było to około 2 tysięcy żołnierzy. Nie dla wszystkich starczyło miejsca w koszarach, dlatego też część z nich zajmowała kwatery w domach mieszkalnych.

Koszalin, miasto rannych. Ponury czas Wielkiej Wojny

Wojna wybuchła 28 lipca 1914 roku, a już kilka dni później, 7 sierpnia, III batalion 54. pułku piechoty z Koszalina wyruszył na front wschodni. Do wojska powołano także kolejne roczniki poborowych, kierując ich do jednostek.

20 sierpnia koszalińscy żołnierze przeszli swój pierwszy chrzest w bitwie pod Gąbinem na terenie Prus Wschodnich, a tydzień później starli się z Rosjanami w słynnej bitwie pod Tannenbergiem (Niemcy odniosły miażdżące zwycięstwo). Jesienią 1914 roku żołnierze z Koszalina walczyli na ziemiach polskich, w rejonie Włocławka, Gostynina-Gąbina, Łowicza i Łodzi. Na przełomie lat 1914/1915 koszaliński regiment walczył na linii Rawka - Bzura, zaś w okresie luty - kwiecień, w licznych potyczkach w rejonie Przasnysza, w składzie tzw. Grupy Armii Galwitz. W maju ponownie podporządkowano go 8. Armii i skierowano na front łotewski, m.in. w okolice Dyneburga. W 1916 roku wziął udział w bitwach pod Brzeżanami i Złotą Lipą.1917 roku przerzucono go na front zachodni. Koszalińscy fizylierzy uczestniczyli w jesiennych bitwach na terenie Flandrii, pomiędzy Mozą i Mozelą. Tam też ostatecznie zastał ich koniec wojny. Do Koszalina już nigdy nie powrócili. Wszystkie pododdziały 54. Regimentu von der Goltza zostały rozwiązane w Kołobrzegu, krótko po ustaniu działań wojennych.

Tylko w czasie walk na froncie wschodnim poległo aż 813 mieszkańców pochodzących z Koszalina i najbliższych okolic. Ich ofiarę upamiętnił w latach 20. prosty, ceglany monument autorstwa prof. Lahrsa z Królewca, usytuowany w parku miejskim, dokładnie w miejscu stojącego dziś popiersia Cypriana Kamila Norwida. Niewielki pomnik ku czci poległych nauczycieli i absolwentów stanął także przed gmachem Królewskiego Gimnazjum przy Bergstrasse (dzisiejszy Zespół Szkół Sportowych Nr 1). W podobny sposób postąpili również mieszkańcy pobliskiego Rokosowa, będącego wówczas podmiejską wsią. W parku okalającym końcowy przystanek jednej z linii tramwajowych, wybudowali skromny pomnik czczący miejscowe ofiary wojny światowej.

Co wiemy o sytuacji w Koszalinie w czasie I wojny światowej? Pomimo że działania wojenne nie dotarły bezpośrednio do miasta, to jej skutki były widoczne na każdym kroku i to zaraz po wybuchu konfliktu. - Pierwsze niemieckie ofiary wojny do Koszalina przybyły jeszcze w 1914 roku, po walkach w Prusach Wschodnich - wyjaśnia Wojciech Grobelski, doktor historii, autor książki "Historia garnizonu w Koszalinie". Głównym miejscem, gdzie ich lokowano, był nie w pełni wykończony jeszcze szpital powiatowy noszący imię Cesarza Wilhelma (dziś koszaliński Szpital Wojewódzki). Wówczas prowadziły go siostry z ewangelickiego zgromadzenia diakonisek "Salem", a szpital wojenny utworzono w męskiej części oddziału chirurgicznego. Tymczasem rannych ciągle przebywało i kilka prowizorycznych pawilonów trzeba było ustawić w przyszpitalnym ogrodzie (łączna liczba łóżek przeznaczonych dla żołnierzy wynosiła wtedy około 300). W 1916 roku, po wielkich ofensywach na obu frontach, rannych było jeszcze więcej i szpitalne władze postanowiły przebudować strych, gdzie urządzono nowe sale dla żołnierzy. - Z zachowanych dokumentów wiemy też, że trzy inne, polowe lazarety w Koszalinie na czas wojny zorganizowano w hotelu "Dom Niemiecki" przy rynku (w miejscu tym stoi dziś miejski ratusz - przyp. red.), w tak zwanym Domu Strzeleckim, nieopodal miejskiej strzelnicy (okolice dzisiejszego amfiteatru - przyp. red.) oraz w budynku dzisiejszego Archiwum Państwowego - mówi Wojciech Grobelski. - Pracowały w nich głównie te koszalinianki, które odpowiedziały na apel niemieckiego Czerwonego Krzyża i zaciągnęły się do służby pomocniczej.

Mieszkańcy Koszalina na szeroką skalę organizowali też zbiórki żywności, tekstyliów, rozmaitych używek. Między innymi na święta Bożego Narodzenia w 1914 roku przygotowano i wysłano na front 36 dużych skrzyń z ciepłą bielizną, konserwami, czekoladą, papierosami i cygarami. - Nawet później, gdy wskutek spowodowanych wojną problemów gospodarczych zaczęło brakować wielu towarów, koszalinianie nadal pamiętali o swoich żołnierzach na froncie - podkreśla nasz rozmówca. Również pobliskie miejscowości nadmorskie podporządkowane zostały wojskowej służbie zdrowia. Większość pensjonatów i domów uzdrowiskowych w Mielnie, Unieściu i Łazach zamieniono na lazarety oraz ośrodki rekonwalescencyjne dla żołnierzy.

Odległa wojna miała negatywny wpływ na życie codzienne społeczeństwa Koszalina. Ceny artykułów żywnościowych w mieście podniosły się nawet o 200 procent. Front potrzebował jednocześnie wielu surowców strategicznych. W 1917 roku miasto musiało nawet oddać spiżowe dzwony z katedry do przetopienia na armatnie pociski.

Wojenny czas spowodował też zaostrzenie represji i społecznej kontroli. Między innymi co jakiś czas koszalińska policja organizowała specjalne akcje w poszukiwaniu szpiegów. Ofiarą podejrzeń z reguły padały osoby obce, bez stałego zameldowania, wśród których znaczny odsetek stanowili również Polacy, przywożeni do Koszalina z okupowanych terenów zaboru rosyjskiego, i angażowani do pracy w fabrykach bądź przy robotach publicznych. Część z nich zatrudniona była m.in. na dworcu kolejowym przy wymianie szyn, rozładunku i załadunku towarów.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!