Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Lekowie pożary wszczynał strażak ochotnik

Inga Domurat
Pożar w Lekowie.
Pożar w Lekowie.
Pożar jeden po drugim wybuchał w ubiegłym tygodniu w podświdwińskim Lekowie. Mieszkańcy żyli w wielkim strachu, przeczuwali, że to nie był przypadek, a sprawka podpalacza. Okazał się nim strażak ochotnik.

- Za dużo u nas tych pożarów było. Parę lat temu tyle bel słomy się spaliło, rok temu u sąsiada się paliło, a teraz w lipcu to był horror. Nie wiem, czy tu we wsi ktoś spokojnie noce przesypiał - mówią nam mieszkańcy Lekowa. - Takie nieszczęście.

Niegroźne zaprószenia, a raczej w porę zauważone, zdarzały się już w Lekowie na początku lipca. Lekko nadpalić miała się choćby weranda u jednych z mieszkańców wsi. Nikt nie spodziewał się, że to dopiero początek serii podpaleń.

16 lipca kilkanaście minut przed północą ogień szalał już w pomieszczeniach gospodarczych na jednej z posesji. Paliło się w stodole, garażu i kurniku, w którym było kilkadziesiąt kur. Te budynki zostały doszczętnie spalone, podobnie jak ciągnik, który był w jednym z nich, kilka innych maszyn i urządzeń rolniczych. Ucierpiał też żywy inwentarz. Straty są kilkudziesięciotysięczne. Ogień zaczął przenosić się na dom, ale w tym przeszkodziła akcja gaśnicza, w której brało udział aż dziewięć zastępów straży pożarnej, 41 strażaków zawodowych i ochotników.

A wśród tych ostatnich również 20-letni Patryk z Lekowa, który na miejscu tragedii był jednym z pierwszych. Wtedy, jak ustaliliśmy nieoficjalnie, mieszkańcy podejrzewali, że to on z tymi pożarami ma wiele wspólnego. Ale nikt chłopaka za rękę nie złapał. Poza tym miejscowi mieli wątpliwości.

- To, że Patryk do grzecznych chłopców nie należał, to wiedzieliśmy wszyscy, ale strażakiem ochotnikiem był, jego przełożeni mówili, że się stara, że dzięki tej straży może na ludzi wyjdzie - dodają mieszkańcy Lekowa.

- Z takim jawnym oskarżaniem wszyscy więc byli ostrożni. A on tyle złego zrobił. Przecież ten kolejny pożar, z minionego piątku to wybuchł u bliskich Patryka. On rodzinie ogień do obory podłożył. Dobrze, że szybko go zauważyli i ugasili w zarodku. Wtedy też jakimś cudem chłopak był gotowy do gaszenia. To człowiek bez sumienia, bez żadnych wyższych uczuć.

Zatrzymanie przez policję Patryka tylko potwierdziło podejrzenia, które co do chłopaka mieli od dawna mieszkańcy wsi. W Lekowie teraz wszyscy odetchnęli z ulgą.

- Mężczyźnie przedstawiono już zarzuty. Przyznał się do podpaleń, tłumacząc, że jako strażak lubi, jak coś się pali - informuje Aneta Sękalska-Cybul, rzecznik świdwińskiej policji. - Wobec podpalacza zastosowano areszt tymczasowy, grozi mu kara do 5 lat pozbawienia wolności.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!