Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zastanów się zanim weźmiesz chwilówkę. Czytelnik opowiada jak wpadł w długi

Inga Domurat
Pan Roman ze Świdwina na naszych łamach opowiada, jak wpadł w długi. Na swoim przykładzie pokazuje, że banki nie pomagają naprawdę potrzebującym, a chwilówki spłaca się w nieskończoność.
Pan Roman ze Świdwina na naszych łamach opowiada, jak wpadł w długi. Na swoim przykładzie pokazuje, że banki nie pomagają naprawdę potrzebującym, a chwilówki spłaca się w nieskończoność. archiwum
Pan Roman ze Świdwina na naszych łamach opowiada, jak wpadł w długi. Na swoim przykładzie pokazuje, że banki nie pomagają naprawdę potrzebującym, a chwilówki spłaca się w nieskończoność.

Pan Roman ma 55-lat. Jak pisze w liście do redakcji, nie pije, nie jest karciarzem, ani nierobem. Pracuje, żyje uczciwie.To nie przez hulanki i swawole wpadł w szpony chwilówek, które nie pozwalają mu wyjść z zadłużenia. Złożyła się na to sytuacja losowa, a pomogły jeszcze banki, odmawiając pożyczki. Oto historia pana Romana, który postanowił ją opowiedzieć, by przestrzec innych przed szybkimi pożyczkami, bo one nie ratują domowego budżetu, a rujnują go na długie lata.

" W 2004 roku zaciągnąłem kredyt hipoteczny na kupno domu, spłacam go regularnie. No może z kilka razy zdarzyło mi się opóźnić ratę o maksymalnie dwa dni." - czytamy w liście od pana Romana. - "Mając możliwości wziąłem na sześć rat, każda po 700 złotych, piec grzewczy wraz z montażem. Cały czas byłem czujny, by nie wpaść w pętlę kredytów. Nieszczęście nastąpiło kilka miesięcy później. W rodzinie mieliśmy wypadek samochodowy. Nie miałem oszczędności, dlatego pilnie musiałem wziąć pożyczkę na zapłatę leczenia i opłat powypadkowych. Wtedy jeszcze kontrolowałem sytuację finansową, by nie wpakować się w długi.

Do pracy dojeżdżałem samochodem, ale w końcu się rozleciał. Trochę przeze mnie, bo miałem nim kolizję, a trochę ze starości. Samochód był mi potrzebny. Nie mogłem pozwolić sobie na utratę pracy. Efekt był taki, że na kupno innego zapożyczyłem się u rodziny i pieniądze musiałem solidnie oddać. Szybko przekonałem się, że nie jestem w stanie podołać temu zobowiązaniu. Chodziłem od banku do banku, licząc na 15 tys. złotych pożyczki, którą mógłbym spłacać w ratach po około 500 złotych.

Zimne wyrachowanie banków wzięło górę. Już, według nich, nie miałem zdolności kredytowej, do tego wyszukali w systemie, że zdarzyło mi się spóźnić ze spłatą rat. System mnie odrzucił. Skusiłem się na pomoc parabanku, wziąłem tzw. chwilówkę i nie mogę się od niej uwolnić do dziś, bo te pieniądze dostałem na bandycki procent. Co dwa tygodnie spłacam właściwie tylko odsetki, a dług główny nie maleje. I żebym w takiej sytuacji znalazł się przez próżniactwo, głupotę, nierozwagę, to nie miałbym żalu do banków, które tak naprawdę nie pożyczają potrzebującym. Skazują ich, w tym mnie, na chwilówki, które niszczą życie. Nie pozwalają wyplątać się z długu. System bankowy powinien być bardziej wyrozumiały. Ostrzegam też wszystkich przed szybkimi pożyczkami. Jak najdalej od nich."

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!