Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Armaty strzegą już bunkra w Szczecinku

Rajmund Wełnic
Montaż armat przed szczecineckim bunkrem.
Montaż armat przed szczecineckim bunkrem. Rajmund Wełnic
Skansen wojskowy wokół szczecineckiego bunkra nabiera w końcu realnych kształtów. Arsenał już powoli przyjeżdża ze zlikwidowanej parafii wojskowej.

Na początek - jeszcze przed niedawną rekonstrukcją walk wokół bunkra - przetransportowano cztery armaty: dwie tzw. dywizyjne i dwie przeciwpancerne. Z niemałym trudem miłośnicy wojskowości ze Stowarzyszenia "Jazda 4x4" zdemontowali je z cokołów wokół kościółka wojskowego przy ulicy Myśliwskiej.

- Uzbrojenie jest produkcji powojennej i pochodzi z demobilu, ale wzory armat pochodzą sprzed II wojny światowej i były używane w jej trakcie - mówi Piotr Letki, szef Stowarzyszenia. I dodaje, że od chwili, gdy było jasne, że szczecinecka parafia wojskowa przestaje istnieć, bo garnizonu w mieście nie ma już od kilkunastu lat, czynili starania, aby przejąć sprzęt wojskowy stanowiący wystrój otoczenia parafii.
- Taką zgodę uzyskaliśmy, w pierwszym rzędzie przewieźliśmy najlżejsze, co nie znaczy lekkie, armaty - mówi Piotr Lekki.

Działa stoją już koło B-Werka trzesieckiego, obok jednoosobowych stanowisk strzeleckich (tzw. tobruków) pozyskanych przed rokiem od osoby prywatnej. Już wcześniej przed bunkrem zainstalowano betonowe "jeże" przeciwczołgowe pożyczone przez wojskowych z Czarnego.

Oczywiście sercem formalnie już działającego muzeum jest bunkier, jeden z większych na Wale Pomorskim. Po wojnie pozbawiono go dość brutalnie cech bojowych i kilkadziesiąt lat niszczał. Aż do chwili, gdy grupa zapaleńców zrekonstruowała umocnienia i urządziła we wnętrzu bunkra wystawę sprzętu z czasów II wojny światowej. Własnymi rękoma i za własne pieniądze wykonali kawał dobrej roboty.

Z wnętrza bunkra usunęli tony śmieci, gruzu. Kawałek po kawałku kruszyli wielkie bryły żelbetu z wysadzonych kopuł pancernych. Zabezpieczyli "dach" przed deszczówką zalewającą pomieszczenia na doe i w końcu odbudowali zniszczone kopuły. Przy okazji uprzątnięcia bunkra odkryto niemieckie napisy na ścianach, resztki instalacji, czy różnych urządzeń w pomieszczeniach mieszkalnych załogi bunkra, siłowni, zapadni, czy toalety.

Ściągnięto także oryginalne wyposażenie (m.in. ręczny filtrowentylator, którym oczyszczano powietrze w bunkrze) i uzbrojenie. Jest i wystawa zdjęć. Niedawno udało się doprowadzić prąd i zainstalować pompę, która osuszyła wnętrza. Wszystko to można już oglądać. Co jakiś czas organizowane są tu również inscenizacje walk o bunkier, które przyciągają tłumy widzów.

Marzeniem rekonstruktorów było jednak urządzenie w pobliżu skansenu militarnego, a taka okazja jak likwidacja wojskowej parafii ze sprzętem z demobilu, nie trafia się często. W kolejce na transport czekają działa przeciwlotnicze oraz główna atrakcja, czyli radziecki czołg T-34. To już znacznie poważniejsze wyzwanie logistyczne. Legendarna maszyna, która przechyliła szalę zwycięstwa na polach bitew ostatniej wojny, waży grubo ponad 20 ton, i to bez zdemontowanego silnika. Bez dźwigu i specjalnej platformy nie da się go przemieścić.

- Pan starosta załatwia pozwolenia z wojska, myślę, że wesprze nas batalion remontowy z Czarnego, a to kwestia najbliższych kilku tygodni - mówi Piotr Letki.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!