Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ratownicy wozili pijaka od szpitala do szpitala. "Pacjent" miał 5 promili

Joanna Krężelewska
Karetka z 37-latkiem, którego jedyny "problem" to upojenie alkoholem, jedzie z Kołobrzegu do Koszalina. W tym czasie ratownicy potrzebni są właśnie w Kołobrzegu. Dyspozytor wysyła drugi ambulans. Z... Koszalina.
Karetka z 37-latkiem, którego jedyny "problem" to upojenie alkoholem, jedzie z Kołobrzegu do Koszalina. W tym czasie ratownicy potrzebni są właśnie w Kołobrzegu. Dyspozytor wysyła drugi ambulans. Z... Koszalina. archiwum
Karetka z 37-latkiem, którego jedyny "problem" to upojenie alkoholem, jedzie z Kołobrzegu do Koszalina. W tym czasie ratownicy potrzebni są właśnie w Kołobrzegu. Dyspozytor wysyła drugi ambulans. Z... Koszalina.

Brzmi nieprawdopodobnie? Absurdalnie? Taka to nasza rzeczywistość. Ratownicy wozili pijaka od szpitala do szpitala, jeden lekarz drugiemu odrzucał "kukułcze jajo", a w tym czasie w Kołobrzegu pacjent, który naprawdę potrzebował pomocy lekarskiej, czekał na zespół pogotowia z Koszalina. Jak to możliwe?

Późny wieczór. Z Rymania do Kołobrzegu, do 37-letniego mężczyzny, został wysłany zespół pogotowia ratunkowego. Na miejscu okazało się, że "pacjent" jest kompletnie pijany. Miał około 5 promili. Decyzją lekarza koordynatora ratownictwa medycznego, który kieruje pracą zespołów ratowniczych w całym województwie, mężczyzna miał trafić do szpitala w Kołobrzegu. Tam nie został jednak przyjęty. Ratownicy zapakowali go więc do ambulansu i pojechali z nim do Koszalina, gdzie 37-latek został przyjęty do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Była godz. 23.52. - Choć zamroczony, był przytomny. Jedyny problem tego pana to fakt, że był pijany - mówi Robert Zawadzki, koordynator koszalińskiego SOR-u. I zaznacza, że pijani to na SOR plaga. - W skali roku mamy około 2 tysięcy przyjęć takich osób. Nasza praca polega wtedy jedynie na obserwacji i ewentualnym nawadnianiu.

- Niestety, nikt z pogotowia ratunkowego, ani również koordynator ds. ratownictwa medycznego, nie powiadomił koszalińskiej placówki i nie sprawdził, czy w koszalińskim szpitalu są wolne miejsca w SOR. Co by się stało, gdyby i tu nie było miejsca? Podróż po województwie trwałaby nadal? - komentuje sprawę Cezary Sołowij, rzecznik Szpitala Wojewódzkiego w Koszalinie.

SOR 37-latka przyjął i lekarz, który w każdej chwili mógł być wezwany do ratowania życia pacjenta np. po zawale, udarze, czy z wypadku komunikacyjnego, musiał zajmować się pijanym. A to postępowanie nie różni się niczym od opieki w Izbie Wytrzeźwień. No może tym, że 37-latek rano, doskonale pamiętając, że przyjechał w nocy do Koszalina, za nocleg nie musiał zapłacić... 300 złotych.

A sprawa ma kolejny, zatrważający wątek. Kiedy ratownicy zajęci byli wożeniem 37-latka i wyłączeni z ochrony zdrowia pacjentów w swej okolicy na trzy godziny, jak nieoficjalnie się dowiedzieliśmy, w Kołobrzegu potrzebna była pilna interwencja medyczna. Lekarz koordynator do pacjenta wysłał najbliższą wolną ekipę, czyli... ambulans z Koszalina.

- Pracownicy pogotowia ratunkowego mogą dowozić pijane osoby jedynie do izb przyjęć w najbliższych szpitalach czy oddziałów ratunkowych - mówi Elżbieta Sochanowska, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego. Dodaje, że stan upojenia alkoholowego utrudnia diagnostykę pacjenta: - A ostre zatrucie alkoholowe jest stanem zagrażającym zdrowiu, obarczonym niemałym ryzykiem. Dla zespołu pogotowia odmowa przyjęcia pacjenta na oddział to duży problem. Wtedy lekarz koordynator podejmuje decyzję, co dalej. W tym wypadku było to odwiezienie go do Koszalina - wyjaśniła. Elżbieta Sochacka zaznaczyła też, że z problemem pijanych pacjentów borykają się szpitale w całym kraju.

Czy faktycznie w szpitalach muszą powstawać "pododziały", czyli salki dla upojonych alkoholem? Jaką dokładnie opiekę zapewnia "lokatorowi" izba wytrzeźwień?

- Nasze sale są pod stałą kontrolą, jest monitoring, są opiekunowie, jest opieka lekarska - wyjaśniła nam Krystyna Terczyńska, szefowa koszalińskiej Izby Wytrzeźwień. - Mamy defibrylator, koncentrator tlenu. Nie przyjmujemy jednak osób, które mają powyżej czterech promili. To stan zatrucia alkoholem - tłumaczy.

Śpiączka, zaburzenia oddychania i rytmu serca, spadek ciśnienia krwi - to objawy tego stanu. Ale podkreślmy raz jeszcze na czym polega leczenie szpitalne: nawodnienie, wyrównanie zaburzeń elektrolitowych, witaminowych i uzupełnienie niedoboru glukozy we krwi i obserwacja. Czym zatem lekarz koordynator motywuje rajd karetką z pijanym przytomnym mężczyzną, wyłączenie ambulansu na 3 godziny?

- Dyspozytor medyczny z Kołobrzegu zgłosił do lekarza koordynatora ratownictwa medycznego problem z przekazaniem pacjenta w Izbie Przyjęć Szpitala Rejonowego w Kołobrzegu (godz. 22.32). Lekarz Izby Przyjęć kategorycznie odmówił lekarzowi koordynatorowi przyjęcia pacjenta z "powodu braku miejsc w Izbie Przyjęć" (godz. 22.36). Zespół podjął kolejną próbę pozostawienia pacjenta personelowi Izby Przyjęć. Wobec braku zgody jedynym rozwiązaniem było przewiezienie pacjenta do najbliższego szpitala. Dyspozytor poinformował o tym lekarza koordynatora (godz. 22.49) - opisuje szczegóły sytuacji Piotr Pieleszek z Centrum Prasowego Wojewody Zachodniopomorskiego. Wojewodzie podlega zachodniopomorski lekarz koordynator. - Lekarz koordynator nie ma prawnych kompetencji nakazania przyjęcia pacjenta do szpitala. Zespół ratownictwa medycznego nie może porzucić pacjenta w Izbie Przyjęć szpitala, bez przekazania go personelowi szpitala. Wobec powyższego jedynym wyjściem z sytuacji było przewiezienie pacjenta do najbliższego szpitala, w tym przypadku Koszalina - tłumaczy i dodaje, że ciężkie upojenie alkoholowe może być stanem bezpośredniego zagrożenia życia. - Z pytaniem o przyczynę odmowy przyjęcia pacjenta do szpitala proszę zwrócić się do szpitala. O faktach odmowy przyjęć pacjentów w Izbach Przyjęć szpitali jest na bieżąco informowany Zachodniopomorski Oddział Wojewódzki Narodowego Funduszu Zdrowia (ZOW NFZ), który zawiera ze szpitalami umowy na świadczenia szpitalne - tłumaczy.

Zapytaliśmy więc o sprawę kołobrzeską lecznicę. Dlaczego pacjent nie został przyjęty, a podrzucony innym lekarzom? - Pacjent został zbadany, następnie z uwagi na brak wolnych miejsc w sali obserwacyjnej dla osób pod wpływem alkoholu na zlecenie lekarza dyżurnego Ogólnej Izby Przyjęć został przewieziony do szpitala w Koszalinie - skwitowała całą sprawę Magdalena Mazur z kołobrzeskiego szpitala.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!