Oszustki wyłudzają w Koszalinie pieniądze na wujka

Starszy pan był sam w domu, bo żona rano poszła do córki. Było może kilka minut po godz. 9 zadzwonił telefon stacjonarny. - W słuchawce usłyszałem kobiecy głos i słowa "cześć wujek, to ja Mirka, nie poznajesz mnie po głosie" - relacjonuje oszukany mieszkaniec Koszalina. - Rzeczywiście miałem wątpliwości, ale ta kobieta była tak przekonująca, poza tym rozmawiała ze mną tak pewnie, otwarcie, że na tę nieszczęsną chwilę uwierzyłem, że po drugiej stronie słuchawki jest moja bratanica Mirka.

Oszustka, podając się za krewną starszego pana, poinformowała go, że jest w banku, bo pilnie musi wziąć kredyt. Ale nawet jak załatwi te formalności, to i tak będzie musiała kilka dni czekać na pieniądze, a te są jej potrzebne już dziś. Musi dokonać ich wpłaty. Dlatego dzwoni i prosi wujka o pożyczkę. - Powiedziałem, że tak na szybko, to mogę jej dać 2000 złotych - mówi poszkodowany. - Liczyła na więcej, prosiła nawet, żebym poszedł do sąsiadów i próbował od nich jeszcze coś pożyczyć. Na to się nie zgodziłem, ale uzbierałem w domu 2500 złotych. Wtedy powiedziała, że ze względu na to, że jest w banku i stoi w długiej kolejce, po pieniądze przyśle kogoś - kobietę z firmy czy z banku. Jakoś tak. Do czasu przekazania pieniędzy dzwoniła do mnie jeszcze kilka razy, chyba po to, bym nie zdążył zadzwonić do żony.

Po pieniądze przyszła kobieta, w wieku 30 - 40 lat, średniego wzrostu, korpulentna, o czarnych, kręconych włosach. Była miła. Szybko przeliczyła pieniądze, podziękowała i poszła. - Jak już dałem te pieniądze, zadzwoniłem do żony, ta szybko skontaktowała się z Mirką i wtedy już wiedzieliśmy, że daliśmy się oszukać - kwituje mieszkaniec Koszalina. - Ostrzegamy innych przed dawaniem pieniędzy przez pośredników. Wiedzieliśmy o oszustwach na wnuczka, tyle się o tym mówi, a jednak chwila wystarczyła, by samemu dać się omotać.

___________
Czytaj też >>> Kronika policyjna, wypadki, pożary na gk24.pl. Koszalin, Kołobrzeg, Szczecinek, Białogard, Drawsko Pomorskie, Sławno, Darłowo​