Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kłótnia szefa policji w Szczecinku z ochroniarzem skończy się w sądzie

Rajmund Wełnic
Komendant policji w Szczecinku Józef Hatała.
Komendant policji w Szczecinku Józef Hatała. Rajmund Wełnic
Scysja pod jednym z marketów w Szczecinku, w czasie której ochroniarz odebrał legitymację służbową komendantowi policji, zakończyła się skierowaniem do sądu aktu oskarżenia.

Dochodzenie w tej sprawie, opisywanej przez nas w styczniu, prowadziła prokuratura w Białogardzie. - Zdecydowała się ona skierować do sądu w Szczecinku akt oskarżenia przeciwko Robertowi N., pracownikowi firmy ochroniarskiej - mówi Ryszard Gąsiorowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie. - Zarzucono mu, że wobec interweniującego komendanta policji w Szczecinku użył słów wulgarnych, wytrącił mu z ręki telefon i kierował pod jego adresem groźby. Ochroniarz z chwilą, gdy komendant okazał legitymację musiał wiedzieć, że ma do czynienia z policjantem, który widząc, że zostało popełnione wykroczenie, podjął interwencję. Zarzuty są poważne: znieważenie funkcjonariusza i próba skłonienia go do zaniechania czynności, za co grozi nawet 3 lata więzienia. Ochroniarz w prokuraturze wyjaśniał, że wykonywał swoje obowiązki (konwój pieniędzy), a ubrany po cywilnemu komendant początkowo nie pokazywał legitymacji, więc obawiał się, że może mieć do czynienia próbą ataku i odebrania gotówki.

W akcie oskarżenia nie znalazł się natomiast zarzut przywłaszczenia legitymacji policyjnej, o co także początkowo komendant obwiniał ochroniarza.
- Prokurator uznał, że było to krótkotrwałe zdarzenie w ferworze zajścia, bez zamiaru zniszczenia lub długotrwałego przywłaszczenia dokumentu - wyjaśnia Ryszard Gąsiorowski.

Przypomnijmy, co się stało. W styczniu przed jednym ze szczecineckich marketów inspektor Józef Hatała, szef miejscowej policji, zauważył, że na miejscu do parkowania dla osób niepełnosprawnych stanął samochód firmy ochroniarskiej. Przyjechali nim uzbrojeni konwojenci mający odebrać pieniądze ze sklepu. Komendant zwrócił uwagę jednemu z konwojentów siedzącemu w aucie. W odpowiedzi usłyszał stek wulgaryzmów. Wtedy wyjął legitymację służbową i przedstawił się, ale bluzgi leciały dalej. Nasz informator mówił, że komendant był zdenerwowany i "wymachiwał" legitymacją.

Józef Hatała powiedział nam, że ochroniarz wyrwał mu legitymację z ręki. - Chciałem więc, aby pojechali ze mną na komendę i sprawę wyjaśnili, zadzwoniłem do dyżurnego i w tym momencie, być może niechcący, ochroniarz wytrącił mi telefon - opowiadał i dodawał, że konwojent chciał mu wtedy legitymację oddać, jeżeli komendant o sprawie zapomni. - Nie było o tym oczywiście mowy, ruszyłem za nimi, ale w pewnym momencie skręcili do innego sklepu.
Wtedy komendant wezwał patrol. Policjanci po krótkiej wymianie zdań z ochraniarzami, legitymację szefa odebrali.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!