Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kiepski prezent od gminy Białogard [wideo]

Radosław Brzostek
Justyna Horyd z pełną dokumentacją dotyczącą sprawy. W tle przepompownia ścieków, która stanęła na jej działce.
Justyna Horyd z pełną dokumentacją dotyczącą sprawy. W tle przepompownia ścieków, która stanęła na jej działce. Radosław Brzostek
Urzędnicy, za unijne pieniądze, zlecili budowę przepompowni ścieków. Sęk w tym, że postawili ją na prywatnej działce. Bez zgody właściciela. Wójt zaproponował odszkodowanie - tysiąc złotych.

Jest jeszcze jedna kwestia w tej sprawie: może się okazać, że gmina będzie musiała oddać całą unijną dotację, przyznaną na tę inwestycję. A to może być nawet kilka milionów złotych, pochodzących z unijnych funduszy SAPARD. Tak było na przykład w gminie Mielno. Ale po kolei.

Chodzi o gminę wiejską Białogard, miejscowość Moczyłki oraz urzędników ze Starostwa Powiatowego. Ci ostatni wydali gminie pozwolenie na budowę.

Główny Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Warszawie, do którego dotarła skarga rodziny Horydów - to właśnie na ich działce w miejscowości Moczyłki stanęła przepompownia - nie zostawia na urzędnikach suchej nitki. - Doprowadzono do rażącego naruszenia prawa budowlanego. Tego rodzaju naruszenie wywołuje skutki społeczno - ekonomiczne niemożliwe do zaakceptowania w praworządnym państwie. Właściciele działki zostali pozbawieni jakiegokolwiek wpływu na realizowane inwestycje na ich własności.

To godzi w podstawową zasadę ochrony prawa własności wyrażoną w Konstytucji Rzeczypospolitej Polski - uzasadnia decyzję o nieważności wydanego pozwolenia na budowę Katarzyna Błaszczyk, zastępca dyrektora departamentu orzecznictwa administracji architektoniczno - budowlanej w Głównym Inspektoracie Nadzoru Budowlanego.

- Niestety, na podstawie tego dokumentu nie możemy domagać się usunięcia tej przepompowni. I to mimo tego, że została postawiona bezprawnie, leży na naszej działce, a my się na to nie zgadzaliśmy - kręci głową Justyna Horyd, współwłaścicielka działki wraz z bratem. To ponad hektarowy teren odziedziczony po ojcu. Przepompownia już tu więc zostanie. Ale właściciele mogą się teraz domagać sporego odszkodowania.

- Żeby była jasność, nie chcemy za to Bóg wie jakiego majątku - mówi dalej pani Justyna. - Ale przez tą przepompownię, której my nie chcieliśmy, wartość naszej działki zdecydowanie spadła. Bo kto będzie chciał mieszkać przy takim urządzeniu? Od tej przepompowni prowadzi też przez całą długość naszej działki rura kanalizacyjna. A to oznacza, że nie można tu postawić żadnej większej konstrukcji, na przykład domu. Co więc mamy tutaj zbudować? - pyta retorycznie.

Za bezpodstawne użytkowanie działki - sprawa toczy się od kilku lat, ale dopiero teraz Główny Inspektor Nadzoru Budowlanego wydał ostateczną decyzję - i utratę jej wartości, ze względu na to, że stanęła na niej przepompownia ścieków, wątpliwej wartości sąsiedztwo dla potencjalnych mieszkańców, właściciele domagają się łącznie 50 tysięcy złotych odszkodowania. Pismo procesowe w tej sprawie trafiło niedawno do Sądu Rejonowego w Białogardzie.

Wójt gminy wiejskiej Białogard Maciej Niechciał zgadza się, że odszkodowanie właścicielom się należy i zaproponował im tysiąc złotych. - Wtedy współwłaścicielem działki był jeszcze ich wujek. I on wyraził zgodę na budowę. Ich ojciec zmarł, a nie wiedzieliśmy kto jest spadkobiercą i dlatego tak to się zakończyło - tłumaczy. - Moim zdaniem oni domagają się zbyt dużo. Przecież dostali prezent: mają uzbrojoną działkę, a wszyscy z Moczyłek mogą się teraz podłączyć do kanalizacji - twierdzi. - Ustalmy logiczną kwotę, a się dogadamy - kończy. Jaką? - dopytujemy. - Na razie zaproponowałem tysiąc złotych.

Co z unijną dotacją? - W projekcie nie wpisywaliśmy, że jest to nasza działka, więc dotacji nie trzeba będzie zwracać - uważa wójt. Justyna Horyd jest innego zdania. - Chcieliśmy nawet zainteresować sprawą Najwyższą Izbę Kontroli, ale okazało się, że oni nie podejmują działań w indywidualnych sprawach. Ale odnotowali sobie ten sygnał.

W Mielnie
W 2012 gmina Mielno musiała zwrócić ponad 1,8 mln złotych unijnej dotacji, którą otrzymała na drugi etap kanalizacji Łaz. Powód? Pomylono działki, na której stanęła jedna z... przepompowni. Obiekt stanął na terenie prywatnym. To była pierwsza taka sytuacja w województwie zachodniopomorskim, jeśli chodzi o unijne inwestycje. Wprawdzie gmina przystąpiła do negocjacji z właścicielem działki, ale jego ciężka choroba skutecznie je utrudniła. Do sprzedaży części działki - na której posadowiona została przepompownia - na rzecz gminy doszło dopiero w czerwcu 2010 roku. To było jednak za późno. Wybudowana sieć kanalizacyjna była już użytkowana.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!