Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Emil, łowca fotoradarów" z TVN Turbo, postrach strażników ze Szczecinka

Rajmund Wełnic
Fotoradar przy ulicy Pilskiej nie po raz pierwszy przysparza zgryzot szczecineckim strażnikom – tej lokalizacji policja nie chciała uzgodnić, SM skorzystała z tego, że to urządzenie stacjonarne, a zgoda policji jest wymagana przy ustawianiu fotaoradarów mobilnych.
Fotoradar przy ulicy Pilskiej nie po raz pierwszy przysparza zgryzot szczecineckim strażnikom – tej lokalizacji policja nie chciała uzgodnić, SM skorzystała z tego, że to urządzenie stacjonarne, a zgoda policji jest wymagana przy ustawianiu fotaoradarów mobilnych. Rajmund Wełnic
Szczecineccy strażnicy miejscy znaleźli się na celowniku Emila Raua, dziennikarza TVN Turbo. Niestety, zaliczyli wizerunkową wpadkę.

Kwestią czasu było kiedy w nasze strony - zwane krainą fotoradarów - zawita Emil Rau, autor programu "Emil, łowca fotoradarów" TVN Turbo. I czasie świąt widzowie mieli okazję obejrzeć kolejny odcinek, tym razem niemal w całości poświęcony Straży Miejskiej w Szczecinku. Dziennikarz przyjechał wyjaśnić pomyłkę wobec mieszkanki Kalisza, której - jako właścicielce zupełnie innego auta - omyłkowo wysłano zdjęcie wykonane przez fotoradar na szczecineckiej obwodnicy, gdy… przekracza dozwoloną prędkość mknąć tirem.

Akcja zaczyna się przy wjeździe do miasta, gdzie na widok fotoradarowego słupa na ulicy Pilskiej Emil Rau zatrzymuje się i okleja go jaskrawą taśmą, aby był widoczny z daleka. Taki obowiązek będzie za kilka miesięcy, ale dziennikarz postanowił wyręczyć strażników. Po chwili zjawia się patrol SM. Zdezorientowany kierowca radiowozu kręci się w kółko, strażniczka robi zdjęcia oklejonego fotoradaru, a łowca wszystko filmuje i komentuje - że strażnicy jadą bez zapiętych pasów, stają w zatoczce autobusowej oraz zawracają na skrzyżowaniu i podwójnej linii ciągłej. Następuje kuriozalna wymiana zdań ze strażnikami, a później przyjeżdżają policjanci. Na prośbę dziennikarza jeden z nich legitymuje się, potem stwierdza, że nie ma podstaw do interwencji.

Następne sceny rozgrywają się już w szczecineckiej komendzie SM. Emil Rau zgłasza skargę mieszkanki Kalisza i następuje nerwowa reakcja strażnika, słuchać jak gdzieś dzwoni i klnie "no i on k… aferę przyjechał z tego robić" i nazywa ową panią "babą". Potem już zajście rozkręca się na całego, dziennikarz domaga się przeprosin, strażnik zarzuca mu kłamstwo i chce odtworzenia nagrania, a nieco zdezorientowana zastępczyni komendanta, która zjawiła się w międzyczasie mówi, że niczego nie słyszała i żegna się, bo kończy pracę. A Emil Rau komentuje - "totalna arogancja i chamstwo".

O komentarz poprosiliśmy Tomasza Czuka, rzecznika szczecineckiego ratusza: -Dziennikarz przyjechał do Szczecinka z ustaloną tezą, taka jest formuła tego programu, więc i materiał filmowy, jaki wyemitowała telewizja, był dość jednostronny - mówi. - Nie ma w nim na przykład ani słowa o oficjalnych przeprosinach wysłanych przez szczecinecką Straż Miejską do mieszkanki Kalisza, której pomyłkowo przesłano nakaz identyfikacji prowadzącego samochód. Poza tym obowiązek oklejania fotoradarów wchodzi w życie dopiero od 1 lipca, więc nie ma podstaw do czynienia Straży Miejskiej zarzutów, że tego jeszcze nie uczyniła. Nie zmienia to jednak faktu, że zachowanie strażnika pozostawia sporo do życzenia. Z informacji,

jakie otrzymałem od komendanta, wynika że w stosunku do jednego z funkcjonariuszy wyciągnięte zostaną konsekwencje służbowe.

Nasz Komentarz

Można Emilowi Rau zarzucać nieco prowokacyjna formułę programu, ale dość celnie - choć w kontrowersyjny sposób - pokazuje absurdy pracy strażników "wrobionych" w obsługę fotoradarów. W telewizji z widzimy tylko kilka, kilkanaście minut z długiej scysji w Szczecinku, na dodatek przedstawiających strażników w fatalnym świetle. Trochę muszę ich w tym momencie bronić, bo doprawdy trudno zachować zimną krew, gdy ktoś stoi przed tobą z kamerą. Od lat opisuję manowce, na jakie tę potrzebną formację ściągnęło danie jej uprawnień do karania mandatami za przekroczenie prędkości. O milionowych dochodach, jakie z tego czerpią gminy w naszym regionie, o dziesiątkach tysięcy ukaranych kierowców, o sądzie zawalonym wnioskami o ukaranie opornych i policji uginającej się pod ciężarem "wstukiwania" danych piratów drogowych do systemu komputerowego, czy brakującej kasie na znaczki pocztowe, aby powiadomić wszystkich ukaranych. O gołym rowerzyście "pstrykniętym" przez radar, wreszcie o mniej lub bardziej kuriozalnych pomyłkach wynikających po prostu z nawału obowiązków strażników i zapracowanych fotoradarów. I tak strażnik z naszego przyjaciela, pomocnika w trudnej sytuacji, kogoś kto wybawi z opresji, czy zadba o porządek, stał się synonimem kogoś dybiącego za rogiem na minimalne choćby przekroczenie przepisów. Strażnicy stracili sympatię, a co gorsza sporo zaufania, opinii publicznej. Szkoda, bo to niewarte tych milionów z fotoradarów.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!