Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podaruj 1% Mateuszkowi. Rozumie, że jest chory. Można pomóc mu żyć

Joanna Krężelewska
Mateusz uwielbia długie spacery. To dla niego również forma rehabilitacji.
Mateusz uwielbia długie spacery. To dla niego również forma rehabilitacji. archiwum domowe
Mateusz Kuzara ma dziś 11 lat. Nie mówi, ale wiele rozumie. Rozumie, że jest chory. I nigdy nie uda się go wyleczyć. Ale można pomóc mu żyć.

Mateuszek Kuzara mieszka w podkoszalińskim Kłaninie razem z mamą Renatą i siostrą. Pani Renata dzieci wychowuje sama. - Mateuszek był moim pierwszym dzieckiem. Minęły dwa lata od jego urodzenia, a on wciąż nie mówił. Wszyscy uspokajali mnie, że to się zmieni. Że niektóre dzieci potrzebują więcej czasu. Kolejne pół roku minęło i nie było żadnych zmian w rozwoju. Dodatkowo zaniepokoiło mnie to, że synek zaczął być agresywny - opowiada, nie mogąc powstrzymać łez.

Lekarze, konsultacje i diagnoza - głęboki autyzm i upośledzenie umysłowe w stopniu lekkim. - To był dla mnie szok - mówi mama. Rozpoczęła walkę, która trwa do dziś - najpierw o ty, by "wyjść z pieluch" i nauczyć syna korzystania z ubikacji. Potem uczenia codziennych, najprostszych czynności, takich, które zdrowy człowiek wykonuje mechanicznie, a dla Mateusza są wyzwaniem. 11-latek codziennie uczęszcza na zajęcia do OREW przy ul. Wyspiańskiego w Koszalinie - tam realizuje obowiązek szkolny. - Codziennie musi dojeżdżać. Dopiero od niedawna ma zapewniony transport, wcześniej musiałam dowozić syna na własny koszt - mówi Renata Kuzara. Po zajęciach w domu mama rehabilituje syna. Chłopiec musi m.in. spędzać 1,5 godz. pod specjalną, ważąca 15 kilogramów kołdrą. - Ale mimo wszystko choroba zaczęła się pogłębiać.

Mateusz zaczął się zamykać jeszcze bardziej na świat, na mnie. Zakrywał oczy dłońmi, udawał, że go nie ma - opisuje pani Renata. - Na autyzm nie ma lekarstwa, ale okazało się, że możemy zahamować ten proces - mówi.

W marcu pojechała z synem do Warszawy. Tam przeszedł serię badań. Kolejna diagnoza - pasożytniczy grzyb w przewodzie pokarmowym. - Jego skutkiem było gorsze przewodnictwo bodźców w układzie nerwowym - tłumaczy pani Renata. - Okazało się, że organizm syna nie wchłania żelaza, przez co za mało\ tlenu trafia do mózgu - dodaje. Same leki kosztowały ją ok. 500 zł. Do tego koszty dojazdu do stolicy. - W maju mamy jechać ponownie.

Niestety, brakuje nam funduszy. Jeden wyjazd i koszt zakupu leków to jakiś tysiąc złotych. Jeśli chcecie pomóc Mateuszowi - możecie zrobić to absolutnie bezkosztowo - jeśli jeszcze nie rozliczyliście się z fiskusem, możecie przekazać 1 proc. podatku Fundacji Zdążyć z Pomocą, której podopiecznym jest 11-latek. W formularzu PIT wystarczy podać nr KRS 0000037904, a w rubryce "informacje uzupełniające - cel szczegółowy": 12304 Mateusz Kuzara.

Wpłaty można też kierować na subkonto Fundacji: Bank BPH S.A. 61 1060 0076 0000 3310 0018 2660. Kontakt do mamy - tel. 600 004 583.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!