Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wypił sok malinowy i zabił ciotkę. Wciąż brak wyroku

Bogumiła Rzeczkowska
Oskarżonemu grozi kara do 25 lat więzienia, nie dożywocie, bo jest młodociany.
Oskarżonemu grozi kara do 25 lat więzienia, nie dożywocie, bo jest młodociany. PK
Mimo zapowiedzi słupski sąd okręgowy nie wydał wyroku w sprawie Aleksandra G., oskarżonego o zabójstwo ciotki oraz próbę zabójstwa stryja i jego znajomego.

W sprawie zabójstwa 53-letniej Jolanty G. sąd postanowił zagłębić się w psychikę młodego człowieka, który po zażyciu dopalaczy bez opamiętania zadawał śmiertelne rany.

We wrześniu 2012 roku na posesji przy ul. Bukowej w Słupsku 18-letni wtedy Aleksander G. ranił nożem swoją ciotkę Jolantę G., zaatakował także wujka i jego znajomego. Nic nie zapowiadało tragedii. Chłopak przyszedł z popołudniową wizytą do domu małżeństwa G., porozmawiał z ciocią, napił się soku malinowego, bo bardzo chciało mu się pić. Przyznał, że to po dopalaczach. Wcześniej wypalił dwie lufki i jeszcze marihuanę. I nagle bez żadnego powodu chwycił ze stołu nóż kuchenny. Zaatakował kobietę, zadając jej kilkadziesiąt ciosów. Nie miała nawet najmniejszych szans na przeżycie. Wykrwawiła się na zewnątrz i do wewnątrz z powodu ran szyi, klatki piersiowej i brzu­cha.

Wkrótce do domu weszli mężczyźni. Wtedy napastnik dwukrotnie ugodził w twarz i bark swojego wuja Mirosława G. Dwa uderzenia raniły też Zbignie­wa R., kolegę wuja, w okolice łopatki i barku.

W tej sprawie przesłuchano już wszystkich świadków, zgromadzono opinie i dokumenty, dotyczące kwestii odszkodowawczych. Na czwartek zapowiadano zakończenie procesu i wydanie wyroku. Jednak sąd postanowił przeprowadzić jeszcze jeden dowód, uwzględniając mię­dzy innymi wnioski składane przez adwokata Artura Ziąbkę, obrońcę oskarżonego.

W czasie śledztwa ustalono, że Aleksander G. jest uzależniony od środków psychoaktywnych. W jego krwi wykryto marihuanę i haszysz. Chłopak przyjmował również dopalacze zawierające syntetyczne kannabinoidy. Jednak biegli psychiatrzy ze Szczecina - po długiej obserwacji - uznali, że był poczytalny i może odpowiadać przed sądem. Dopiero teraz jednak ma powstać najważniejsza w tej sprawie opinia. Sąd chce, by wydali ją biegli psychiatrzy
i psycholog z Regionalnego Ośrodka Psychiatrii Sądowej w Starogardzie Gdańskim, którzy specjalizują się w takich przypadkach, jak spra­wa Aleksandra G. Mają zba­dać, czy oskarżony wiedział, co robi i czy umiał pokierować swoim postępowaniem. Opinia ma zostać wydana ze szczególnym uwzglę­dnieniem substancji wskazanych w opinii toksykologicznej.

- Od ustalenia, czy po dopalaczach Aleksander G. był poczytalny, zależy kwestia odpowiedzialności karnej - powiedział nam adwokat Artur Ziąbka.

W czwartek jeszcze raz przesłuchano matkę oskarżonego. Kobiecie pokazano nóż, od którego ostrza zginęła Jolanta G. Pytano ją, czy zauważyła, by z domu zginęły jakieś noże. Chodziło o ustalenie, czy w ogóle i kiedy powstał zamiar zbrodni. Matka zeznała, że z domu nic nie zginęło. Mówiła także, że zaglądała do plecaka syna, gdy wkładała mu tam śniadanie do szkoły. Nie zauważyła niczego podejrzanego.

Następny termin rozpra­wy sąd wyznaczy z urzędu, gdy biegli ze Starogardu odpowiedzą, kiedy powstanie opinia. Sąd przedłużył też Aleksandrowi G. tymczasowe aresztowa­nie.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!