W sprawie zabójstwa 53-letniej Jolanty G. sąd postanowił zagłębić się w psychikę młodego człowieka, który po zażyciu dopalaczy bez opamiętania zadawał śmiertelne rany.
We wrześniu 2012 roku na posesji przy ul. Bukowej w Słupsku 18-letni wtedy Aleksander G. ranił nożem swoją ciotkę Jolantę G., zaatakował także wujka i jego znajomego. Nic nie zapowiadało tragedii. Chłopak przyszedł z popołudniową wizytą do domu małżeństwa G., porozmawiał z ciocią, napił się soku malinowego, bo bardzo chciało mu się pić. Przyznał, że to po dopalaczach. Wcześniej wypalił dwie lufki i jeszcze marihuanę. I nagle bez żadnego powodu chwycił ze stołu nóż kuchenny. Zaatakował kobietę, zadając jej kilkadziesiąt ciosów. Nie miała nawet najmniejszych szans na przeżycie. Wykrwawiła się na zewnątrz i do wewnątrz z powodu ran szyi, klatki piersiowej i brzucha.
Wkrótce do domu weszli mężczyźni. Wtedy napastnik dwukrotnie ugodził w twarz i bark swojego wuja Mirosława G. Dwa uderzenia raniły też Zbigniewa R., kolegę wuja, w okolice łopatki i barku.
W tej sprawie przesłuchano już wszystkich świadków, zgromadzono opinie i dokumenty, dotyczące kwestii odszkodowawczych. Na czwartek zapowiadano zakończenie procesu i wydanie wyroku. Jednak sąd postanowił przeprowadzić jeszcze jeden dowód, uwzględniając między innymi wnioski składane przez adwokata Artura Ziąbkę, obrońcę oskarżonego.
W czasie śledztwa ustalono, że Aleksander G. jest uzależniony od środków psychoaktywnych. W jego krwi wykryto marihuanę i haszysz. Chłopak przyjmował również dopalacze zawierające syntetyczne kannabinoidy. Jednak biegli psychiatrzy ze Szczecina - po długiej obserwacji - uznali, że był poczytalny i może odpowiadać przed sądem. Dopiero teraz jednak ma powstać najważniejsza w tej sprawie opinia. Sąd chce, by wydali ją biegli psychiatrzy
i psycholog z Regionalnego Ośrodka Psychiatrii Sądowej w Starogardzie Gdańskim, którzy specjalizują się w takich przypadkach, jak sprawa Aleksandra G. Mają zbadać, czy oskarżony wiedział, co robi i czy umiał pokierować swoim postępowaniem. Opinia ma zostać wydana ze szczególnym uwzględnieniem substancji wskazanych w opinii toksykologicznej.
- Od ustalenia, czy po dopalaczach Aleksander G. był poczytalny, zależy kwestia odpowiedzialności karnej - powiedział nam adwokat Artur Ziąbka.
W czwartek jeszcze raz przesłuchano matkę oskarżonego. Kobiecie pokazano nóż, od którego ostrza zginęła Jolanta G. Pytano ją, czy zauważyła, by z domu zginęły jakieś noże. Chodziło o ustalenie, czy w ogóle i kiedy powstał zamiar zbrodni. Matka zeznała, że z domu nic nie zginęło. Mówiła także, że zaglądała do plecaka syna, gdy wkładała mu tam śniadanie do szkoły. Nie zauważyła niczego podejrzanego.
Następny termin rozprawy sąd wyznaczy z urzędu, gdy biegli ze Starogardu odpowiedzą, kiedy powstanie opinia. Sąd przedłużył też Aleksandrowi G. tymczasowe aresztowanie.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?