Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Kukini chcą zatrudnić ponad 200 osób. Praca jest, chętnych potrzeba od zaraz

Iwona Marciniak
Przetwórnia ryb w Kukini zatrudnia pok. 200 osób, ale szuka kolejnych 200. Docelowo ma zatrudniać 500. Większość przy pracy fizycznej, w nowoczesnym zakładzie, który mimo planów likwidacji, ocalał.
Przetwórnia ryb w Kukini zatrudnia pok. 200 osób, ale szuka kolejnych 200. Docelowo ma zatrudniać 500. Większość przy pracy fizycznej, w nowoczesnym zakładzie, który mimo planów likwidacji, ocalał. archiwum
Przetwórnia ryb w Kukini zatrudnia pok. 200 osób, ale szuka kolejnych 200. Docelowo ma zatrudniać 500. Większość przy pracy fizycznej, w nowoczesnym zakładzie, który mimo planów likwidacji, ocalał.

Dokładnie rok temu, tuż przed świętami Wielkanocy pracownicy dawnego Superfisha usłyszeli informację brzmiącą jak wyrok: z powodu skoku cen norweskiego łososia zakład będzie likwidowany, a jego prawie 190 - osobowa załogę czekają zwolnienia grupowe. Zarząd Koral S.A., który tworzą dwa zakłady: macierzysty w Tczewie i dawny Superfish w Kukini, podjął decyzję, że wobec łososiowego kryzysu, pozostanie tylko biznes w Tczewie.

Dla większości z pracowników przetwórni w Kukini, likwidacja firmy, z którą związani byli przez kilka, kilkanaście a niektórzy nawet od początku, czyli ponad 20 lat, oznaczał osobisty i rodzinny dramat. Tym bardziej, że szybkie znalezienie nowej pracy, zwłaszcza przez osoby z długim stażem pracy, wydawało się abstrakcją. Wtedy, rok temu, napisaliśmy o ich niepewnym losie po raz pierwszy. Gdy o planowanej likwidacji przetwórni zrobiło się głośno, do rozmów, negocjacji z szefostwem firmy ruszyli samorządowcy, politycy, w tym rządowego szczebla.

- Zaczęły się rozmowy - mówi Piotr Dukowski, dyrektor i członek rady nadzorczej w Koral S.A., spółce wchodzącej w skład grupy Kapitałowej Graal, trzeciego producenta łososia w kraju. - Spokojne, rzeczowe, z udziałem związkowców i oczywiście pracodawcy. Bez awanturnictwa, z nastawieniem na szukanie najlepszych rozwiązań. I w końcu zarząd wycofał się z likwidacji zakładu w Kukini. Udało się. Wy, dziennikarze też macie w tym swój udział. Zakład nie tylko ocalał, ale i miał rozbudować produkcję kosztem ok. 20 mln złotych. Inwestycje właśnie dobiegają końca.

Koral z zakładami w Tczewie i w Kukini, będzie drugim producentem łososia w Polsce. Jednym z większych w świecie. Z początkiem maja produkcja może ruszać pełną parą. - Zrobiliśmy wielki wysiłek, w tej chwili zakład został przestawiony na produkcje łososia - słyszymy.- Będziemy gotowi do przerabiania dziennie do 100 ton. Jesteśmy nastawieni na produkcję łososia świeżego, chłodzonego, mrożonego i co warte podkreślenia - wędzonego, bo mamy nową, nowoczesną wędzarnię.

Brakuje tylko jednego: pracowników. Przez zamieszanie z planami likwidacji część wykwalifikowanych pracowników odeszła. Również na świadczenie przedemerytalne. Teraz potrzeba ludzi przede wszystkim na produkcji. - Zewsząd słychać narzekania na bezrobocie, ale pracowników brak - mówi dyrektor. Co ma do zaoferowania jako pracodawca? Co z wynagrodzeniem? - Będzie to zależne od efektów pracy - słyszymy tylko. O konkretnych pieniądzach dyrektor rozmawiać nie chce. Ale jak dowiadujemy się nieoficjalnie nowy pracownik może liczyć na najniższą płacę krajową (od 1 stycznia 1240 zł na rękę) i ewentualną premię.
Krystyna Ląkocy, od ponad 20 lat pracownica przetwórni w Kukini, przewodnicząca zakładowej Solidarności mówi: - Rzeczywiście inwestycje idą pełną parą. Nasza dawna marynaciarnia zamienia się w wędzarnię. Cieszymy się, że zakład ocalał, że będzie znacznie więcej miejsc pracy niż było. To oczywiście nie jest praca lekka, łatwa i przyjemna, ale cieszymy się, że jest, zachowaliśmy ją.

Zakład jest za to gotów przyjąć pracowników niewykwalifikowanych. Ma do zaoferowania fizyczną pracę. Najczęściej przy produkcyjnej taśmie, czyli na stojąco. Ale za to w warunkach, które już niewiele maja wspólnego z popularnym wyobrażeniem o pracy w przetwórni. W zakładzie przystosowanym do wymogów unijnych panuje sterylny porządek, nawet nie czuć zapachu ryb. Teoretycznie moglibyśmy się posiłkować pracownikami z zagranicy, jak to już praktykowaliśmy, ale znów w pierwszej kolejności chcemy zaproponować pracę miejscowym.
Pracownik dostanie kompletny strój roboczy z czepkiem, maseczką i rękawiczkami włącznie. Potrzebne są zwłaszcza panie. - Szowinistą nie jestem, ale z praktyki wiemy, że przy taśmie najlepiej sprawdzają się panie - słyszymy od dyrektora. - Są bardziej cierpliwe. Ale jeśli jakiś mężczyzna uzna, że da radę, zapraszamy.

Dla mężczyzn też się praca znajdzie, np. przy wstępnej obróbce ryb, oczywiście również zmechanizowanej.

Zbliża się czas gdy zakład w Kukini mógłby pracować pełną parą. W Urzędzie Gminy Ustronie Morskie doszło do spotkania dyrektora z przedstawicielami gmin Ustronie Morskie, Dygowo i Rymań. - Trochę się na nie wprosiłem bo przypadkowo usłyszałem, od wójta Ustronia Morskiego, że w Kukini szukają pracowników - mówi wójt gminy Rymań Mirosław Terlecki. - Gmina Rymań ma najwyższy w powiecie procent bezrobocia, więc Kukinia to szansa dla nas. Tym bardziej, że jak zapewnił nas dyrektor, jeśli zbierzemy powiedzmy 25osób, zapewni naszym mieszkańcom transport. Przed nami więc akcja informacyjna. Nasi pracownicy socjalni z GOPS, będą też docierać do osób będących podopiecznymi ośrodka, pozostających bez pracy, a do niej zdolnych. Dla nas to też będzie pewna forma weryfikacji. Bo jeśli ktoś nie skorzysta z takiej okazji, pokaże, że mu na pracy nie zależy.

Dorota Gruchała, sekretarz Urzędu Gminy w Dygowie zapowiada, że kompletne informacje na temat oferty pracy otrzymają sołtysi. - Wiele osób gminy przez lata pracowało w Kukini. Jesteśmy bardzo blisko, a to znów będzie bardzo duży zakład pracy.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!