- Jak i gdzie spędzi Pani przypadającą jutro czwartą rocznicę katastrofy smoleńskiej?
- Razem z mężem nienajlepiej ostatnio się czujemy. Nie będziemy wyjeżdżać z Darłowa. Wybierzemy się na miejscu na cmentarz, gdzie stoi symboliczny grób Przemka, pójdziemy do kościoła. Później w telewizji będziemy obserwować uroczystości organizowane w stolicy. Tam będzie nasza synowa i wnuki.
- Jakie emocje towarzyszą Pani w tych dniach?
- Ból jest chyba coraz większy, ale to dlatego, że myślałam, że prokuratura zmądrzeje, że coś się zmieni w prowadzonym śledztwie. Tymczasem widzę, że oni po prostu się boją. Obserwowałam prokuratorów podczas konferencji prasowej i widziałam, że oni są niepewni tego o czym mówią.
Myślałam, że przez te lata uda się skruszyć ludzkie sumienia w tej sprawie, że łatwiej będzie dojść do prawdy. Tymczasem z nas, tych którzy mają poważne wątpliwości, próbuje się zrobić ludzi niezdrowych na umyśle i jeszcze każe się nam przepraszać za to, że nie wierzymy w ustalenia śledczych.
- Dlaczego pani nie wierzy w te ustalenia?
- Bo mam mnóstwo wątpliwości. Nawet Beata, nasza synowa, mówiła, że były ślady materiałów wybuchowych na ubraniach niektórych ofiar. Nie rozumiem jak można pomijać wątki kluczowe dla całej sprawy, jak choćby to, że Rosjanie źle naprowadzali ten samolot.
- Wciąż cierpi Pani tak samo jak cztery lata temu?
- Chyba nawet bardziej. Żyjemy z mężem w ciągłym stresie, w nerwach i ciągłym wyczekiwaniu aż ktoś rzetelnie wyjaśni tę tragedię.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?