Majątek za stary płot. Urzędnicy ustalili, że płoty od 40 lat stoją nielegalnie

Na razie chodzi o ponad 50 rodzin, a więc już łącznie o olbrzymią kwotę nawet miliona złotych. Jednak wiadomo, że tych spraw będzie więcej. - Jak dostałam to pismo, to prawie zemdlałam - pokazuje dokumenty jedna z mieszkanek. Prosi o niepodawanie jej danych do wiadomości. Woli poczekać, aż ostateczne decyzje się uprawomocnią. Pism od dyrektora koszalińskiego Powiatowego Zarządu Dróg Mieczysława Zwolińskiego - ulica Świerczewskiego w Unieściu jest drogą powiatową - dostała kilka. Pierwsze jest lakoniczne. Dyrektor zawiadamia o wszczęciu postępowania administracyjnego w sprawie nielegalnego zajęcia pasa drogowego. Kolejne to już decyzja, że na mieszkankę została nałożona kara pieniężna w wysokości prawie 35 tysięcy złotych. Podano numer konta bankowego, na które należy wpłacić wymienioną kwotę. Jest też podany termin - 14 dni od daty otrzymania pisma. Jest też szczegółowe wyliczenie jak obliczono karę, nakaz usunięcia płotu i informacja, że można się odwołać.

- Jak się okazało, takie pisma dostali wszyscy nasi sąsiedzi - kręci głową nasza rozmówczyni. - Nie było wyjścia, bo nikt z nas nie ma takiego majątku, odwołaliśmy się.

Kosztowało to sporo czasu i wysiłku. Ale opłaciło się. Dokument przygotowany przez mieszkankę jest obszerny. "Nie zgadzam się z zarzutem nielegalnego zajęcia pasa drogowego i zarzut uważam za całkowicie bezpodstawny". Kobieta tłumaczy, że ogrodzenie nigdy nie było jej własnością. Mieszkanie kupiła wraz z mężem w 1999 roku od Wojskowej Agencji Mieszkaniowej i płot już tu wtedy był. Nikt nawet nie podejrzewał, że stoi w pasie drogowym. Przypomina, że wcześniej tereny należały do Ministerstwa Obrony Narodowej, a zgodnie z orzecznictwem Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego "odpowiedzialność za zajęcie pasa drogowego powinna obciążać podmiot, który faktycznie zajął pas bez zezwolenia". Niech więc dyrektor PZD wyśle komornika do ministra.

Pismo poskutkowało. PZD właśnie umorzył postępowanie. Przyznał rację mieszkance, a także pozostałym, którzy są właścicielami mieszkań na tzw. "osiedlu wojskowym". Ale okazuje się, że to dopiero początek, bo jak się dowiedzieliśmy, PZD porządkuje sprawy formalne w ciągu całej drogi Mielno - Unieście. Zaczął od "osiedla wojskowego" w Unieściu, a kieruje się w stronę Mielna. A tam już zostało wykrytych kolejnych 10 spornych spraw. Pisma lada dzień mają dotrzeć do mieszkańców.

- Sprawa osiedla w Unieściu jest już rzeczywiście w zasadzie rozwiązana. Tam chodziło jednak tylko o około 500-metrowy odcinek pasa drogowego i płotu. A mamy do przeglądnięcia kilka kilometrów tego pasa. I rzeczywiście już jest przynajmniej 10 kolejnych spraw na tapecie - przyznaje Jerzy Banasiak, rzecznik starostwa powiatowego, któremu podlega PZD. Dyrektor PZD wytłumaczył nam problem właśnie za pośrednictwem rzecznika. - Niektóre z tych nowych spraw są drobne, inne poważniejsze i na tę chwilę trudno powiedzieć, czy ewentualne kary zostaną umorzone. Bo w tych nowych przypadkach na razie nie ma mowy o sytuacji już zastanej, jak to było z płotem przy "osiedlu wojskowym" - zauważa.

Po co w ogóle ta akcja? PZD opracowuje koncepcję modernizacji tej drogi. Musi więc uporządkować sprawy formalne. Z tym że pieniędzy na modernizację nie ma. Ale znalazł parę złotych na budowę parkingu przy wojskowym osiedlu w Unieściu. Płot już zdemontowano, beton został wylany, a ogłoszenie o możliwości dzierżawy parkingu - w wakacje byłby płatny - właśnie ukazało się na stronie internetowej PZD.