Do niecodziennego zdarzenia doszło w piątek. Na pozór wyglądało to na dość zabawną interwencję, ale uwięzionemu na pewno nie było do śmiechu i faktycznie mogło się skończyć tragicznie. Mężczyzna opuścił się przy pomocy pasa transmisyjnego przyczepionego do kołowrota na dno wyschniętej studni, aby ją pogłębić.
Niestety, w drugą stronę wejść już w ten sposób nie mógł. Sytuacja była dramatyczna, bo pechowiec zjechał na dół sam, nikt go nie asekurował ani nie słyszał wołania o pomoc. Na szczęście mężczyzna miał telefon komórkowy, z którego zdołał się dodzwonić na straż pożarną, a ta przyjechała na miejsce i uwolniła nieszczęśnika.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?