Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Frankenstein: Mnie można obrażać, ale nie moich bliskich [wywiad]

Rafał Nagórski
Krzysztof Frankenstein, burmistrz Sławna.
Krzysztof Frankenstein, burmistrz Sławna. Radek Koleśnik
O drugiej pracy żony, podróżach służbowych i prywatnych rozmawiamy z burmistrzem Sławna Krzysztofem Frankensteinem.

- Nasi czytelnicy twierdzą, że żona burmistrza Sławna dostała właśnie drugą pracę, w dodatku w spółdzielni mieszkaniowej, z której prezesem jest pan zaprzyjaźniony. Twierdzą, że w mieście, w którym trudno o pracę to skandal i jawne wykorzystywanie pozycji. Jak pan to skomentuje?
- Zacznę od tego, że moja żona ma prawo pracować jak każdy inny Polak, ale chętnie odpowiem na to pytanie, bo do mnie też docierają różnego rodzaju plotki. Wiem, że ktoś wysyła nawet pisma w tej sprawie do wojewody.
Otóż moja żona nie pracuje w żadnej miejskiej jednostce. Jest nauczycielką w Zespole Szkół Agrotechnicznych. Kilka miesięcy temu została zatrudniona na pół etatu w spółdzielni mieszkaniowej. Nie ma w tym żadnej tajemnicy i tym bardziej żadnego układu, jak sugerują "życzliwi". Żona prezesa spółdzielni nie pracuje bowiem u mnie, ale w Urzędzie Gminy Sławno. I to od wielu lat.

Rozumiem, że powoli rozpoczyna się kampania wyborcza, ale wszystko ma swoje granice. Mnie można obrażać, bo jestem osoba publiczną, ale nie ma zgody na to, by oczerniać moich bliskich. Co jest złego w tym, że moja żona wzięła dodatkową pracę? Ma do tego prawo. Poza tym jest tłumaczem języka niemieckiego i mogłaby wykonywać sporo zleceń na rzecz miasta czy podległych mu jednostek, ale tego nie robi. Właśnie po to, by nikt nie mógł mnie i jej czegokolwiek zarzucić.

__________
Oceń władzę >>> SŁAWNO I POWIAT SŁAWIEŃSKI - RANKING SAMORZĄDOWCÓW
__________

- Kolejny wątek z naszej redakcyjnej poczty: Po co burmistrz zabiera żonę i znajomych w zagraniczne wyjazdy służbowe?
- Niezbyt często wyjeżdżam służbowo za granicę, a jeżeli już to robię, to są to wyjazdy do niemieckich miast partnerskich: Rinteln i Ribnitz-Damgarten. Koszty takich podróży pokrywam sam, natomiast koszty pobytu pokrywają miasta partnerskie. Takich wyjazdów licząc od 2012 roku było 6, może 8 i nigdy nie rozliczam z nich delegacji, choć mógłbym, bo to są przecież wyjazdy służbowe. Jeśli zabieram żonę, to najczęściej, wtedy gdy wyjazd odbywa się w weekend i nie idzie ona wtedy na żadne "lewe" zwolnienie lekarskie, jak sugerują "życzliwi", ale na urlop płatny albo bezpłatny.

- Jako przykład "półsłużbowych" wyjazdów zagranicznych dla żony i znajomych czytelnicy wskazują Chiny i ostatnio Meksyk. Chce pan to skomentować?
- W Chinach byłem dwa lata temu, w tym roku byłem w Meksyku. To zupełnie prywatne wyjazdy za moje ciężko zarobione pieniądze. Chcę czasami wyjechać z żoną gdzieś daleko i autentycznie odpocząć. Nie podróżuję często i chyba mam do tego prawo. To trochę żenujące, że ktoś próbuje robić z tego aferę, ale chyba pora publicznie zdementować te plotki, bo sytuacja robi się delikatnie mówiąc niezdrowa. Jeszcze raz powtórzę: Mnie można obrażać, ale nie moich bliskich.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!