Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmieci w Koszalinie przy ul. Franciszkańskiej wciąż straszą

Joanna Krężelewska
Śmieci mają stąd zniknąć, kiedy będzie sucho. Od stycznia najwyraźniej wciąż padało... Kudłaty lokator zostanie zaś w tym miejscu dotąd, dopóki jego właściciel nie dostanie mieszkania komunalnego.
Śmieci mają stąd zniknąć, kiedy będzie sucho. Od stycznia najwyraźniej wciąż padało... Kudłaty lokator zostanie zaś w tym miejscu dotąd, dopóki jego właściciel nie dostanie mieszkania komunalnego. Radek Koleśnik
Wróciliśmy na stare śmieci. Niestety - dosłownie. Od stycznia nikt nie zrobił porządku z dzikim wysypiskiem na skarpie przy ul. Franciszkańskiej w Koszalinie.

Lodówka, wiadra, roztrzaskany telewizor, szmaty, butelki - odpadami usiana jest cała skarpa przy ul. Franciszkańskiej w Koszalinie na wysokości mostu nad Dzierżęcinką. I to nie od wczoraj. Nawet nie od miesiąca. O problemie pisaliśmy już w styczniu. Czytelnicy zaalarmowali nas, że choć padły obietnice, iż odpowiednie służby się tym zajmą, niewiele się zmieniło. - Moim zdaniem śmieci wciąż przybywa - oceniła mieszkanka bloku przy ul. Jantarowej. - To mogłoby być naprawdę piękne miejsce na spacer z psem, ale dziś strach tędy chodzić. Można nadepnąć na butelkę, a widok to po prostu straszny.

Piotr Simiński, komendant Straży Miejskiej w Koszalinie zapewnia, że teren został już częściowo sprzątnięty. - Pracownicy zieleni miejskiej oczyścili dół wąwozu. Problem stanowią śmieci, które zalegają na skarpie. Do ich usunięcia trzeba zaangażować człowieka, który będzie zjeżdżał w dół na linie. To nie jest prosta sprawa, bo w podobnym przypadku jeden z pracowników zieleni złamał rękę - tłumaczy komendant i zapewnia, że kiedy śmieci zostaną już zebrane, strażnicy sprawdzą, czy wśród nich nie znajdzie się coś, co wskaże osobę lub osoby, które je tu wyrzucają. A wtedy kary będą surowe. Jednak wtedy - czyli kiedy? - Zarząd Dróg Miejskich rozpocznie sprzątanie terenu, kiedy będzie sucho. Teraz błoto ziemia uniemożliwia dojazd - tłumaczy Piotr Simiński.

Wśród śmieci mieszka jeszcze lokator, o którym również pisaliśmy. To duży pies w typie owczarka podhalańskiego. Po naszej publikacji jego losem mieli zainteresować się inspektorzy Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Wczoraj psiak stał przed budą z dywanów w strugach deszczu. Miał spuchniętą łapę. W jednej misce miał zieloną breję, w drugiej resztki kaszy. Obok budy mnóstwo odchodów. Co z tym kudłatym nieszczęściem?

- Ten pies ma właściciela - odpowiada Elżbieta Miklis, prezes TOnZ w Koszalinie. - Ten pan wynajmuje pokój i nie może psa wziąć do siebie. Wkrótce ma otrzymać mieszkanie komunalne, wtedy go zabierze. Codziennie jednak odwiedza psa, z którym jest zżyty. Bierze go na spoacery, przynosi mu jedzenie, również nasz inspektor dowozi tu karmę. Zdecydowaliśmy, że lepiej będzie dla psa, żeby taki stan rzeczy utrzymać - tłumaczy.

Co ze spuchniętą łapą? - Weterynarz ją obejrzał. To nowotwór. Nic nie można zrobić. Pies nie przeżyje operacji - tłumaczy pani prezes. Czy nie byłoby lepiej dla zwierzęcia, by zabrać je pod dach schroniska, gdzie jest stała opieka weterynaryjna, regularne karmienie? Czy nie lepiej, by właściciel odwiedzał psa właśnie w azylu, zamiast na dzikim wysypisku? - To starszy pan i będzie mu trudno dojechać do schroniska. Pies będzie za nim tęsknić, to będzie duży stres dla zwierzęcia. Uważam, że taki stan rzeczy jest dla obojga najlepszym na dziś rozwiązaniem - wyjaśnia Elżbieta Miklis.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!