Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzina się nie poddaje. Chcą wyjaśnic śmierć Patryka

Inga Domurat
Patryk Jawoszek uczył się zaocznie w prywatnym liceum w Białogardzie, jednocześnie starał się o przyjęcie do służby w Marynarce Wojennej wUstce. 7 maja 2013 roku miał zacząć służbę. Nie zdążył. W noc z 16 na 17 marca zmarł. Z jego śmiercią nie mogą pogodzić się jego rodzice.
Patryk Jawoszek uczył się zaocznie w prywatnym liceum w Białogardzie, jednocześnie starał się o przyjęcie do służby w Marynarce Wojennej wUstce. 7 maja 2013 roku miał zacząć służbę. Nie zdążył. W noc z 16 na 17 marca zmarł. Z jego śmiercią nie mogą pogodzić się jego rodzice. Inga Domurat
Po blisko roku prowadzenia śledztwa w sprawie śmierci 20-letniego Patryka Jawoszka ze Słowieńska prokuratura białogardzka postawiła zarzut jednemu z uczestników dramatycznej w skutkach imprezy.

Zarzut naruszenia nietykalności cielesnej usłyszał od prokuratora Patryk Ch. To na niego wskazywali świadkowie, jako tego, który miał uderzyć Patryka Jawoszka, a wcześniej z kolegą wyrzucić z domu jubilatki obchodzącej 18. urodziny.

To na tę imprezę, 16 marca 2013 roku, Patryka Jawoszka i jego dziewczynę zawiózł do Lekowa jego ojciec. Patryk już nie wrócił do domu. Został znaleziony martwy dopiero drugiego dnia poszukiwań, zaledwie kilkaset metrów od miejsca imprezy.

Był bez butów, w opuszczonych spodniach, bez kurtki, w koszulce z krótkim rękawem. A na dworzu panował wtedy kilkunastostopniowy mróz.

- Nie mogę powiedzieć, że postawienie tego zarzutu nas satysfakcjonuje, ale widzimy, że coś się w końcu w tym śledztwie ruszyło - mówi "Głosowi" pani Renata, siostra zmarłego Patryka Jawoszka. - Z rodzicami od samego początku nie wierzyliśmy i nigdy nie uwierzymy w taką wersję, że przyczyną bezpośrednią śmierci Patryka było zamarznięcie. Od został pobity. Wcale nie mamy pewności, że miejsce jego znalezienia było miejscem jego śmierci. Nie spoczniemy, dopóki nie dowiemy się, jak było naprawdę.

Rodzina Jawoszków wykazuje się ogromną determinacją w dążeniu do wyjaśnienia okoliczności śmierci ich syna, brata. To oni nie pozwolili, by śledztwo zostało zamknięte, by wynik sekcji zwłok wskazujący na to, że przyczyną śmierci Patryka było wychłodzenie, pozostał niepodważony. Nie pozwolili, by nikt z uczestników dramatycznej w skutkach imprezy nie poniósł żadnych konsekwencji.

Dla nich nie do pomyślenia było to, że przez długie miesiące prokuratura nie wskazywała podejrzanych choćby o pobicie, nie mówiąc już o umyślnym bądź nie spowodowaniu śmierci ich bliskiego. A przecież Jawoszkowie czytali zeznania, wiedzieli, że przewija się w nich informacja, że Patryk był bity. Składali więc kolejne wnioski dowodowe, wnosili o przeprowadzenie
czynności procesowych. Zarzut naruszenia nietykalności cielesnej dla Patryka Ch. jest w jakiejś części konsekwencją
nieustających działań Jawoszków.

Podejrzany usłyszał go prawie po roku od rozpoczęcia śledztwa. Jak już pisaliśmy w grudniu, rodzina podważyła opinię biegłych, która wskazuje, że śmierć Patryka nastąpiła na skutek wychłodzenia. Jawoszkowie powołali się na konsultacje z patomorfologiem lęborskiego szpitala, który utwierdził ich w przekonaniu, że nie mogą ustępować, bo jego zdaniem, wychłodzenie nie musiało być wcale bezpośrednią przyczyną śmierci ich syna. W ciągu kilku dni opinia patomorfologa ma trafić już do rąk Jawoszków.

- Chcemy dołączyć ją do materiałów dowodowych - dodaje pani Renata. - Jeśli będzie taka potrzeba, nasz nowy pełnomocnik będzie wnioskował o możliwość powtórzenia zeznań przez niektórych świadków.

Na razie prokuratura przedłużyła śledztwo do 26 maja.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!