Tę bulwersującą sprawę nagłośniła wczoraj ogólnopolska "Gazeta Wyborcza". Oddajmy jednak głos dyrektorowi Olkowiczowi. Wczoraj, choć przebywał na zagranicznej konferencji, udało nam się z nim porozmawiać telefonicznie.
- We wrześniu trafił do naszego aresztu mężczyzna skazany za kradzież wafelka wartego 99 groszy - relacjonował nam Olkowicz. - Chciałem go zobaczyć, porozmawiać chwilę, zapytać dlaczego tu trafił.
Wyjaśnijmy, sprawę szczegółowo opisywaliśmy w naszej gazecie, skazanym był 42-letni Arkadiusz K. Jak się później okazało, to cierpiący na schizofrenię, ubezwłasnowolniony, ale zupełnie nieszkodliwy dla otoczenia mężczyzna. Występował nawet w programie telewizyjnym "Szansa na sukces". Ma charakterystyczny wygląd, bo upodabnia się do Elvisa Presleya. I pięknie śpiewa jego przeboje. Do koszalińskiego aresztu trafił - na pięć dni - bo nie zapłacił 100 zł grzywny, wymierzonej mu przez sąd, za kradzież wspomnianego wafelka.
- To była kuriozalna kwota, za którą człowieka wysłano do aresztu. Musiałem z nim porozmawiać. Gdy jednak podszedłem do niego, on zapytał, czy mógłbym go wypuścić na chwilę do domu, bo musi nakarmić swoją papugę. W podziękowaniu zaśpiewa mi coś z Presleya. Od razu zrozumiałem, że ten człowiek nie powinien tu być - opowiada dalej Olkowicz. Zapłacił za skazanego brakujące 40 złotych grzywny, następnego dnia mężczyzna mógł wyjść na wolność. - I proszę mi wierzyć, w bramie aresztu on zaśpiewał mi jeszcze "Love Me Tender" ukochanego Presleya. W podziękowaniu - śmieje się dyrektor.
Olkowicz został bohaterem medialnym miesiąca. Wypowiadał się w gazetach, radiu, telewizji. Nie umknęło to uwagi jego podwładnym. A że jest dość wymagającym zwierzchnikiem, uznali, że mogą mu teraz utrzeć nosa. Wysłali anonim do ministra sprawiedliwości, w którym zauważyli, że Olkowicz, wpłacając z własnych pieniędzy grzywnę za ukaranego, popełnienia wykroczenie z artykułu 57 kodeksu wykroczeń. A ten zabrania opłacania grzywien osobom niebędącym krewnymi skazanego. Za to grozi nawet areszt.
- No i się zaczęło. Policja w Koszalinie otrzymała zawiadomienie z ministerstwa, by sprawę wyjaśniono. Zrobili to jednak tak, że się skompromitowali - komentuje sprawę senator Piotr Zientarski, prawnik, bliski znajomy Olkowicza, zaznajomiony ze szczegółami. Policjanci zaproponowali Olkowiczowi zapłatę 50 zł grzywny. Ten odmówił. - Mam zapłacić za to, że wsparłem człowieka, którego nie powinno tu w ogóle być? - pyta retorycznie Olkowicz. - No nie można być przecież ślepym urzędnikiem wykonującym tylko polecenia. Nie można się przecież nie zastanawiać nad tym, co się robi - dodaje. Policjanci skierowali więc do sądu wniosek o ukaranie dyrektora. Terminu rozprawy jeszcze nie wyznaczono.
Senator Zientarski: - Czynu zabronionego tu nie ma. Bo Olkowicz może powiedzieć, że po prostu zapłacił za wykonanie piosenki - śmieje się. I już poważniej: - Policja, uznając, że sprawa nie ma niskiego stopnia szkodliwości społecznej, po prostu się ośmieszyła. Wciągając w to wszystko wymiar sprawiedliwości doprowadzili do absurdu. Powinni wrócić do szkoły po rzetelne nauki.
A jeśli Olkowicz zostanie jednak skazany? Straci pracę? - Znajomi już mi obiecali, że w razie czego mi pomogą. To jednak wykroczenie, a nie przestępstwo, więc pracy bym nie stracił. Ale myślę, że dam sobie radę w sądzie - zakończył dyrektor.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?