Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Schroniska są przepełnione. Umiera w nich co czwarty zwierzak

Archiwum
Najwyższa Izba Kontroli sprawdziła jak wygląda opieka nad bezdomnymi zwierzętami.
Najwyższa Izba Kontroli sprawdziła jak wygląda opieka nad bezdomnymi zwierzętami. Archiwum
Najwyższa Izba Kontroli miażdży samorządy wnioskami ubiegłorocznej kontroli. Wynika z nich, że system opieki nad bezdomnymi zwierzętami w Polsce poważnie kuleje.

W ubiegłym roku Najwyższa Izba Kontroli sprawdziła, jak gminy wywiązują się z zadań związanych z ochroną zwierząt, m.in. w zapobieganiu ich bezdomności - z obowiązków, które zostały nałożone na samorząd po zmianie przepisów blisko trzy lata temu. Wnioski, które teraz przedstawił NIK, mogą przerazić miłośników zwierząt, a już na tyle poruszyły serca części posłów, że zaczęli pracować nad zmianami w prawie. Parlamentarny Zespół Przyjaciół Zwierząt kończy właśnie pracę nad nowelizacją szeregu ustaw i rozporządzeń, w której chce wykorzystać m.in. wszystkie kluczowe wnioski NIK dotyczące opieki nad bezdomnymi zwierzętami. Jakie?

Zdaniem NIK wiele psów i kotów znika po odłowieniu przez hycli. I nikt nie potrafi powiedzieć, gdzie się podziały, bo brak skutecznego systemu identyfikacji zwierząt. "Istniejące schroniska są przepełnione i umiera w nich co czwarty zwierzak. Aż w 86 proc. skontrolowanych przez NIK miejsc przetrzymywania psów i kotów nie zapewniono im właściwych warunków" - czytamy w publikacji NIK-u. "Odławianie zwierząt i tworzenie pseudoschronisk stało się dla niektórych intratnym biznesem. Samorządy płacą prywatnym firmom za opiekę nad bezdomnymi psami i kotami, ale - jak wykazała NIK - połowa ze skontrolowanych gmin w ogóle nie sprawdzała, co się działo z dostarczonymi do schroniska zwierzętami.

W naszym regionie nie jest tak źle. Dobrze, bo pozytywnie, został oceniony samorząd koszaliński (NIK zastosował 3-stopniową skalę ocen: pozytywna, pozytywna mimo stwierdzonych nieprawidłowości i negatywna). Urząd Miejski w Kołobrzegu dostał ocenę pozytywną mimo stwierdzonych nieprawidłowości, takich jak brak udokumentowanych informacji o liczbie zwierząt wyłapanych w mieście i przekazanych do schroniska, przekazywanie przez psi azyl zwierząt do adopcji za odpłatnością oraz nieegzekwowanie od Stowarzyszenia "Reks" informacji z wykonania zadań objętych umowami.

Ze skontrolowanych w województwie zachodniopomorskim gmin oceny negatywne dostały dwa samorządy - będziński i karliński. - Raport pokontrolny nie wskazuje na uchybienia merytoryczne, a natury formalnej. Nie było żadnych zaniechań w stosunku do potrzebujących pomocy czy opieki zwierząt, a jedynie błędy natury proceduralnej, które już zostały naprawione - mówi Henryk Broda, wójt gminy Będzino. Nieprawidłowości dotyczyły m.in. braku programu opieki nad zwierzętami, powierzenia zadań inspektoratowi Animals z Białogradu bez wymaganego zezwolenia wójta.

- Zarzucono nam, że nie kontrolowaliśmy warunków, w jakich przebywają odłowione zwierzęta. To się zmieniło, w listopadzie nasz pracownik był już w schronisku w Białogardzie. Wydałem odpowiednie rozporządzenia, by umowa z Animals miała moc prawną. 30 stycznia radzie przedstawiona zostanie zaś uchwała o wychodzeniu z bezdomności zwierząt - wylicza wójt. O co całe to zamieszanie, skoro w ubiegłym roku z terenu gminy odłowiono... 13 psów i 11 szczeniąt? - Nie będę się ustosunkowywał do tego, czy to przesada czy nie. Robię, co do mnie należy - odpowiada wójt.

Czym podpadło Karlino? Zarzuty są podobne, jak w Będzinie - brak uchwał, zezwolenia burmistrza na współpracę z Animalsami, wreszcie brak nadzoru nad jej pracą i tym samym ryzyko niegospodarnego wydatkowania pieniędzy za usługi. - Uchwała w sprawie wymagań stawianych wykonawcy usług, określonych, przepisami została podjęta w zeszłym roku. Przeprowadziliśmy też kontrole w schronisku i nie mieliśmy żadnych uwag co do jego funkcjonowania. Część zarzutów jest po prostu bezzasadna - odpiera Piotr Woś, zastępca burmistrza Karlina. - Na przykład wpisanie firmy do rejestru burmistrza. Animals to stowarzyszenie, a nie firma prowadząca działalność gospodarczą, więc taki wpis nie był w ogóle potrzebny.

Wiceburmistrz zauważa też, że gorączka wokół wniosków NIK-u z kontroli to problem nieco nadmuchany. - W zeszłym roku na terenie całej gminy wyłapano 39 bezdomnych psów. 27 z nich trafiło do adopcji. To świetny wynik - podkreśla Piotr Woś.

Jednak NIK wskazała w swoim raporcie na konieczne zmiany w prawie. Chodzi o czipowanie zwierząt, które umożliwi śledzenie ich losów. Dopiero po pozytywnej decyzji Inspekcji Weterynaryjnej i po spełnieniu wszystkich warunków możliwość prowadzenia schroniska dla zwierząt.

Umowa z firmami wyłapującymi zwierzęta musi być skonstruowana w sposób, który precyzyjnie wskaże schronisko do którego trafia zwierzę, żeby nie było zjawiska wyłapywania ich donikąd, za którym wszyscy wiemy, co się kryje. W umowach ze schroniskami musi być zaś zagwarantowany wpływ na odpowiednie warunki opieki nad zwierzęciem. I wyjątkowo ważne: gminny program ochrony nad zwierzętami musi mieć moc prawa miejscowego. Parlamentarny Zespół Przyjaciół Zwierząt kończy właśnie pracę nad nowelizacją ustaw i rozporządzeń, w której chce wykorzystać m.in. wszystkie kluczowe wnioski NIK.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!