Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć posła Mariana Golińskiego wciąż bez wyjaśnień

Rajmund Wełnic
Marian Goliński
Marian Goliński Archiwum
Rodzina tragicznie zmarłego posła Mariana Golińskiego, wieloletniego burmistrza Szczecinka, od 5 lat czeka na sprawiedliwość. Nie zanosi się, aby sprawca wypadku szybko stanął przed sądem.

Marian Goliński, poseł Prawa i Sprawiedliwości ze Szczecinka, zginął w wypadku samochodowym pod Sochaczewem w czerwcu 2009 roku. Jego prawidłowo jadący samochód zderzył się z toyotą, której kierowca wyprzedzał tira. Ford posła został odrzucony na przeciwległy pas ruchu, wprost pod rosyjską ciężarówkę. Marian Goliński nie miał szans, zginął na miejscu. 36-letni kierowca toyoty - mieszkaniec jednej z okolicznych wsi - ujechał jeszcze kilkaset metrów, porzucił auto na poboczu i uciekł. Policja znalazła go po kilkudziesięciu godzinach w domu rodziców.

Czytaj też >>> Poseł Marian Goliński ze Szczecinka zginął w wypadku. Sprawca tragedii uciekł (zdjęcia z wypadku)

Do dziś nie ma jednak aktu oskarżenia w tej sprawie. Prokuratura w Sochaczewie postępowanie zawiesiła, bo nie może przesłuchać i postawić zarzutów podejrzanemu. Według biegłych, jest w takim stanie psychicznym, że nie można z nim wykonać żadnych czynności.

Sprawa nie daje spokoju rodzinie Golińskich. Córka posła, dziś radna miejska Małgorzata Golińska, mówi, że nie chodzi o zemstę, ale ostateczne zakończenie sprawy - skierowanie aktu oskarżenia do sądu lub jej umorzenie. - Obiecałam mamie, gdy oddawałam jej obrączkę taty, że doprowadzę sprawę do końca - mówi. - Nasza rodzina nie może żyć w ciągłym zawieszeniu. To wciąż temat rozmów na naszych spotkaniach.

Małgorzata Golińska wielokrotnie jeździła do sochaczewskiej prokuratury dowiadując się o postępach w śledztwie. Udało jej się - zupełnie przypadkiem - zablokować wydanie rodzinie sprawcy toyoty z parkingu przed dokładnym jej zbadaniem. Doprowadziła także do zmiany biegłych orzekających o stanie zdrowia podejrzanego. Od dłuższego czasu śledztwo tkwi jednak w martwym punkcie.

- Mamy zgromadzony cały materiał dowodowy, ale nie możemy przeprowadzić czynności z podejrzanym i tym samym przedstawić mu zarzutów. To niemożliwe z osobą, z którą nie ma kontaktu i nie rozumie, co się do niej mówi - informuje prokurator z Sochaczewa Beata Sobieraj-Skonieczna. Dodaje, że podejrzany był badany co pół roku. Ostatnie badanie przeprowadzono w październiku, kolejna ma się odbyć w lipcu.

Małgorzata Golińska nie wyklucza także skierowania skargi na przewlekłość postępowania prokuratury.

Więcej o tej sprawie piszemy w dzisiejszym "Głosie Szczecinka".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!