Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historia ukryta w bursztynie

Rafał Nagórski, [email protected]
Maksymilian Kwiatkowski prezentuje tylko niewielką część swojej kolekcji, którą wkrótce będzie można oglądać w Muzeum Bursztynu w Jarosławcu.
Maksymilian Kwiatkowski prezentuje tylko niewielką część swojej kolekcji, którą wkrótce będzie można oglądać w Muzeum Bursztynu w Jarosławcu. Radek Koleśnik
Nie chce, by bursztyn był kojarzony z tandetnymi gadżetami. 23-letni Maks Kwiatkowski z Jarosławca buduje muzeum, w którym opowie niesamowitą historię skrywaną w żywicy.

- Proszę sobie wyobrazić, że ta mała bryłka mówi nam o tym, jak świat wyglądał 40 milionów lat temu! A w innych częściach naszej planety są bursztyny, które liczą sobie aż 230 milionów lat. To jest fascynujące! - przekonuje 23-letni Maks Kwiatkowski z Jarosławca, student Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, który buduje w swojej rodzinnej miejscowości pierwsze w naszym regionie Muzeum Bursztynu. Podróż przez kilka magicznych komnat to nie tylko pomysł na biznes. - To zdecydowanie coś więcej. Chcę, by jak najwięcej osób dowiedziało się, jak powstał bursztyn, skąd wziął się na naszych terenach, co w sobie kryje, co mówi nam o świecie. Szczególnie, że żyjemy w miejscu, w którym każdy z nas może stać się odkrywcą.

- Zaczęło się oczywiście od wypraw na plażę i poszukiwań tych pięknych bryłek. Początkowo, jak każdy, niewiele zastanawiałem się nad tym, skąd i dlaczego się biorą. Liczyło się znalezienie jak największej - wspomina. - Ale z czasem zacząłem zaglądać do książek i opracowań, przeszukiwać internet. Czytałem, czytałem i jeszcze więcej czytałem - wspomina. Z czasem zaczął nie tylko odwiedzać muzea, ale nawiązał też kontakt z naukowcami i kolekcjonerami. Jeździł na targi, spotkania, seminaria.

Tak jest do dzisiaj, z tą różnicą, że wkrótce sam zaprosi do siebie, by zabrać gości w magiczną podróż. Historia o bursztynie zostanie przedstawiona w niespotykany dotąd sposób. Nie będzie zanudzał zwiedzającego rzędami gablot i setkami opisów. Każde kolejne pomieszczenie przeniesie gościa w inny świat. Zacznie się od rekonstrukcji prastarego, bursztynowego lasu, który rósł na terenie dzisiejszego Morza Bałtyckiego ponad 40 milionów lat temu. To tam z żywicy tych drzew narodził się bursztyn bałtycki. Jak opowiada Maks, do dziś trwają spory naukowców, z jakiego gatunku drzewa powstał. Kiedyś najczęściej mówiło się o tzw. sośnie bursztynowej, później pojawiały się teorie, że to dalszy kuzyn dzisiejszego modrzewia. Dziś jesteśmy na etapie sośnicy - bliskiej dzisiejszej sośnicy japońskiej.

- Wiadomo niemal na pewno, że panował tam wówczas zupełnie inny klimat przypominający bardziej las tropikalny. Było ciepło i mokro, nie zmieniały się pory roku, a roślinność była bardzo bujna - nasz rozmówca przypomina o tym, że w miejscu dzisiejszej Polski było płytkie morze, a sam Bałtyk jest bardzo młodym morzem - powstał zaledwie 10 tysięcy lat temu! Żywica z przewróconych drzew trafiała pod ziemię, następnie była wypłukiwana przez deszcze i rzekę zwaną Eridan. Tak bursztyn trafił w rejony dzisiejszej Zatoki Gdań­skiej. Następny etap wędrówki związany był z przesuwaniem się lodowca - wtedy to bursztyn został przeniesiony w południowe rejony Polski i Ukrainy. Ostatni etap wędrówki bursztynu, który trwa do dziś, związany jest już z Morzem Bałtyckim - słona woda wypiera bursztynowe bryłki i wyrzuca je na plażę. Dziś ten proces przebiega mniej intensywnie ze względu na wysłodzony charakter Bałtyku.

- Z reguły znajdujemy niewielkie - kilku lub kilkunastogramowe bryłki, ale są też niesamowite okazy, jak największy - ważący 9,75 kg - znaleziony w okolicach Kamienia Pomorskiego, a obecnie znajdujący się w Muzeum Przyrodniczym Uniwersytetu im. Humboldta w Berlinie - opowiada Maks. Ale to odkrycie było dawno, jeszcze w XIX wieku.

Obecnie największe złoża bursztynu na świecie znajdują się w Rosji w obwodzie kaliningradzkim w okolicach miejscowości Jantarnyj. Jak podkreśla nasz rozmówca, stąd pochodzi 90 procent światowego wydobycia surowca, a jantar zalega na głębokości od 8 do 60 metrów. Według różnych źródeł w 1912 roku rozpoczęto tutaj wydobycie metodą odkrywkową, a przed wojną Niemcy pozyskiwali tutaj 400-450 ton bursztynu rocznie. Po wojnie działał tutaj też łagier, w którym pracowało około 6 tysięcy osób.

- Warto podkreślić, że bursztyn zdeponowany jest nie tylko w Bałtyku, ale przede wszystkim pod ziemią. Na terenie Polski stwierdzono jego złoża na Lubelszczyźnie, w okolicy Górki Lubartowskiej, gdzie jednak jeszcze nie rozpoczęto wydobycia. Podobnie wygląda sytuacja w przypadku najbogatszego polskiego złoża, znajdującego się w okolicach Chłapowa - informuje mieszkaniec Jarosławca.

Dla młodego przedsię­biorcy jednak nie sam proces zbierania czy poszukiwania jest najważniejszy. Od lat jego prywatny zbiór eksponatów przekracza ciężar 100 kilogramów, ale rozrasta się nie tylko dzięki własnym odkryciom, ale głównie dzięki kontaktom ze zbieraczami i badaczami. Czasem nawet na aukcjach internetowych można natknąć się na coś ciekawego. Niestety, na rynku jest też wiele podróbek, od tandetnego chińskiego plastiku aż po bardziej profesjonalne próby oszukania klienta.

- Dlatego trzeba pamiętać, po czym można rozpoznać prawdziwy jantar. Wystarczy go potrzeć, aby uniósł się z niego charakterystyczny zapach żywicy. Prawdziwy bursztyn po potarciu ma też właściwości elektrostatyczne i potrafi przyciągać skrawki papieru - podpowiada. Jednak największą pewność mamy wtedy, gdy kupujemy z zaufanego źródła.

Trzeba też pamiętać, że same bryłki różnią się nie tylko kształtem, ale też kolorem i wyglądem. Jedne z natury są bardziej przeźroczyste, w innych nie zobaczymy, co kryje się w środku. Na świecie są nawet odmiany niebieskiego bursztynu. Od kilku lat trwają starania, by wprowadzić jasne zasady, które wyeliminują z rynku nieuczciwe osoby. Każda ingerencja kolekcjonera czy przedsiębiorcy w okaz miałaby być zapisywana i dołączona w trakcie sprzedaży jako podstawowa informacja, tak by kupujący wiedział, czy nabywa naturalny okaz, czy też poddany jakiejkolwiek obróbce.

Zupełnie osobny temat to tak zwane inkluzje, czyli rośliny i zwierzęta zamknięte w żywicy. Według naszego rozmówcy szanse na znalezienie takiej bryłki są niewielkie - wynoszą około 2 procent. Ale od czego jest rynek kolekcjonerski. Właśnie poszukiwanie takich unikatów to jedno z ulubionych zajęć 23-latka. - Inkluzje, patrząc od strony kolekcjonerskiej, można podzielić na częste i rzadkie. Najczęściej spotyka się muchówki i błonkówki, ponieważ owady te były małe i nie miały siły, aby wydostać się z lepkiej mazi - informuje. Dodatkowo zapach żywicy je przyciągał.

Rzadszymi inkluzjami są na przykład jętki, które często żyły tylko jeden dzień, a tym samym szanse na to, że złapią się w pułapkę były niewielkie. Inkluzje ekstremalnie rzadkie to na przykład jaszczurki.

Udokumentowano tylko dwa znaleziska jaszczurki w bursztynie bałtyckim. Rzadkie są również inkluzje roślinne, które stanowią zaledwie 0,5 proc. wszystkich. Pośród tych można spotkać takie unikaty jak na przykład szyszka sosnowa. Trzeba przy tym pamiętać o jednym. Takie okazy są najczęściej bardzo małe i żeby je dokładnie obejrzeć, trzeba używać mikroskopu lub szkła powiększającego.

Co ciekawe, Muzeum Bursztynu w Jarosławcu opracowuje też ogromną mapę świata, na której w odpowiednich miejscach umieszczone zostaną bryłki bursztynów z całej planety! Od najświeższych, jeszcze niemal miękkich żywic, które liczą sobie 500 lat, przez niebieski bursztyn z Dominikany (20 mln lat), bursztyn bałtycki (40 mln lat) aż po prastary bursztyn triasowy z Dolomitów, który liczy sobie 230 mln lat. W sumie zaprezentowanych tu będzie kilkadziesiąt rodzajów bursztynu z całego świata!

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!