Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konserwator zabytków straszył wysadzeniem w powietrze. Grozi mu osiem lat

Joanna Krężelewska [email protected]
8 lat grozi Pawłowi P., szczecineckiemu konserwatorowi zabytków, za wywołanie fałszywego alarmu bombowego w Warszawie. O zdarzeniu, do którego doszło 7 października, poinformowała stołeczna policja.
8 lat grozi Pawłowi P., szczecineckiemu konserwatorowi zabytków, za wywołanie fałszywego alarmu bombowego w Warszawie. O zdarzeniu, do którego doszło 7 października, poinformowała stołeczna policja. Policja Warszawa
8 lat grozi Pawłowi P., szczecineckiemu konserwatorowi zabytków, za wywołanie fałszywego alarmu bombowego w Warszawie. O zdarzeniu, do którego doszło 7 października, poinformowała stołeczna policja.

Rano na biurku pracownika firmy finansowej, która udziela pozabankowych pożyczek gotówkowych, zadzwonił telefon. Głos w słuchawce poinformował, że w budynku firmy podłożony jest ładunek wybuchowy i że wysadzi lokal w powietrze, po czym informator odłożył słuchawkę. Przerażony pracownik zadzwonił na policję. Alarm okazał się fałszywy. Fałszywy, ale nie jedyny.

Z tą samą informacją o planowanym wysadzeniu budynków mężczyzna zadzwonił jeszcze do dwóch innych biur tej samej firmy, oferującej pożyczki.Jeszcze tego samego dnia policjanci zatrzymali podejrzanego o popełnienie przestępstwa. Był nim 64-letni Paweł P., miejski konserwator zabytków ze Szczecinka. Jak wynika z ustaleń policjantów, mężczyzna dzwonił prawdopodobnie ze swojego domu w jednej z miejscowości na terenie powiatu lipnowskiego i to... ze służbowego telefonu komórkowego.Paweł P. przyznał się do zarzucanego mu czynu.

Nie potrafił w racjonalny sposób wytłumaczyć powodów swojego postępowania. Za to przestępstwo grozi do 8 lat pozbawienia wolności. Sąd zadecydował, że nie potrzebne jest aresztowanie mężczyzny. 64-latek będzie odpowiadał z wolnej stopy. Przez dwa dni próbowaliśmy skontaktować się z Pawłem P. Nie odbierał telefonów. O stanowisko poprosiliśmy Tomasza Czuka, rzecznika Urzędu Miasta w Szczecinku. - W tej chwili możemy wyrazić współczucie i ubolewanie nad tym, co się stało. Na oficjalne stanowisko prosimy poczekać kilka dni, aż sprawa się rozwinie - usłyszeliśmy. Rzecznik dodał, że Paweł P. nie został zwolniony ani zawieszony w wykonywaniu obowiązków, bo z tym należy poczekać na prawomocny wyrok sądu. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że 64-latek przeżywa problemy osobiste, które mogły mieć wpływ na jego zachowanie.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!