Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podatek od głupoty, czyli nie grajcie w trzy kubki

Klaudyna Śniadecka
Z pewnością każdy słyszał o grze w trzy kubki.
Z pewnością każdy słyszał o grze w trzy kubki. policja
Nielegalny hazard na ulicy, w dodatku z uśmiechem na ustach i wykorzystaniem ludzkich słabości, czyli dwie twarze graczy z kołobrzeskiej promenady.

Z pewnością każdy słyszał o grze w trzy karty, kubki, cukierki czy cokolwiek, w co da się grać. I nie chodzi tu bynajmniej o młodzieńcze gierki prosto z podwórka. Akurat ci ludzie fachu uczyli się latami, a grupę budowali na sprycie i zaufaniu do współpracowników. Jeździli po całej Polsce badając teren i sprawdzając gdzie "chojniaków" jest najwięcej.

Kołobrzeska kopalnia
Trafili na Kołobrzeg, żyłę złota, albo jak kto woli - gotówki, która z portfeli turystów wypływa wprost do ich kieszeni. Przyjezdni wabieni rozgrywką, urokiem osobistym graczy, są gotowi wyłożyć niemało pieniędzy. Pieniędzy, które bezsensownie noszą przy sobie. Pieniędzy, których ilości podczas spaceru są niedorzecznie duże. Pieniędzy, które przyjechali wydać na przyjemności. A hazard w każdej formie wabi i kusi i to właśnie wykorzystują gracze.

Mistrzowie zamieszania
Ilu graczy jest w grupie rządzącej kołobrzeską promenadą, nie można zliczyć. Wymieniają się, zmieniają image. Potrafią być niewidoczni niczym jedni z wielu spacerowiczów, ale potrafią też nahałasować. Gdy zaczyna się gra, to oni podbijają ceny, to oni namawiają do gry i to oni zgarniają najwięcej. Wśród "cukierków" wszystko jest z góry opracowane. Istnieje pewna hierarchia i zasady, którymi kieruje się szajka. Nie podzielą się nimi ze zwykłymi śmiertelnikami. Bo choć są otwarci i życzliwi dla lokalnych znajomych, to biznesu strzegą jak lwy. I być może dzięki temu mogą pozwolić sobie na drogie samochody, luksusowe domy i święta w narciarskich kurortach.

Świat pełen groteski
Co widać jak na dłoni, kiedy się wie gdzie szukać. To nie jest pierwsze lato "cukierków" w Kołobrzegu. Wiele osób, które na co dzień przewijają się przez promenadę, wie jak wyglądają, gdzie jadają obiady, co robią podczas przerwy. Znają ich, imprezują z nimi i śmieją się z "chojniaków". "Cukierki" się nie ukrywają, ale też nie obnoszą z tym jak zarabiają na życie. Wyglądają jak jak każdy inny przyjezdny z daleka. Wtapiają się w tłum kiedy trzeba i grają kiedy jest możliwość. Pytanie, czy robią coś złego, jest niewłaściwe. Bo tak jak powiedział jeden z nich "wykorzystujemy ludzką naiwności i głupotę", a drugi dodał "my tylko od głupoty pobieramy podatek". I coś w tym rzeczywiście jest. Turyści bywają nieodpowiedzialni i lekkomyślni. Noszą wypchane pieniędzmi portfele, czasem pijani, czasem niezorientowani wpadają na grupę graczy i z własnej woli wykładają pieniądze. Dopiero po tym jak hazardowa adrenalina opadnie, czują się wykorzystani i chcą co swoje odzyskać. Ale na to jest już za późno. Bo co jak co, ale umiejętność znikania "cukierki" mają opanowaną do perfekcji.

Na straży
Nie można nie wspomnieć o tych, którzy pomagają graczom. W Kołobrzegu ukształtowała się pewna grupa ludzi współpracujących. Oni tak samo dobrze opanowali umiejętności znikania, ale jeszcze lepiej opanowali umiejętność wychwytywania zagrożenia. Może to nawet oni robią całą robotę, bo zarobić można zawsze, ale wyczuć zagrożenie już niekoniecznie. Na staży porządku w mieście jednak stoją inne organy, które zapewniały zwiększone patrolowanie promenady aby uniknąć telefonów zrozpaczonych "chojniaków", którzy przegrali znaczną część urlopowych pieniędzy.

Drogi turysto: miej oczy i uszy szeroko otwarte, bo możesz wpaść w sidła gry. Ale pamiętaj też, że przegrywasz z własnej winy. A za głupotę trzeba zapłacić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!