Piotr Skopowski: Śpiewał Pan we wszystkich trzech spektaklach. Jak Pan ocenia publiczność?
Mirosław Niewiadomski: Kołobrzeska publiczność jest spragniona tego typu wydarzeń i żywiołowo reagowała na to, co działo się na scenie. Najwierniejsi melomani już podczas porannej próby zajmowali miejsca na wieczorny koncert.
PS: W Kołobrzegu królowała nieco lżejsza forma muzyki klasycznej. Czy to Pana ulubiony repertuar?
MN: Bardzo dobrze czuję się w każdym rodzaju muzyki, choć z pewnością publiczność żywiej i entuzjastyczniej reaguje na musical czy operetkę.
PS: Podczas galowego koncertu zaskoczył Pan wszystkich brawurowym wykonaniem jednego ze szlagierów Elvisa Presley'a. To chyba nietypowe dla śpiewaków operowych?
MN: Rzeczywiście nietypowe. Chociaż już na studiach zauważyłem, że dobrze czuję się także w muzyce rozrywkowej, a szczególnie w repertuarze króla rock'n'rolla. Taki przerywnik po ariach operowych czy operetkowych zadziwia i wręcz szokuje publiczność. To połączenie stylów z innych światów.
PS: Po każdym spektaklu zbierali Państwo gorące owacje. Czy jest zatem szansa na spotkanie za rok?
MN: Po takim przyjęciu i takich reakcjach publiczności nie ma opcji, byśmy nie powrócili tu za rok (śmiech).
PS: Łódzka Opera, to nie jedyna scena, gdzie można Pana posłuchać.
MN: Występuje na deskach różnych teatrów, między innymi w Operze Narodowej w Warszawie, Operze w Bytomiu czy Teatrze Muzycznym w Poznaniu. Biorę także udział w wielu koncertach i festiwalach, w tym plenerowych. Najbliższy, pod dyrekcją Kazimierza Kowalskiego, już w sierpniu w Ciechocinku.
PS: Podczas festiwalu kwaterował Pan w Ustroniu Morskim. Jakie wrażenia?
MN: Cudna miejscowość. Pierwszy raz jestem tu z rodziną na dłużej i z pewnością powrócimy.
PS: Dziękuję za rozmowę i życzę udanych sezonów!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?