Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zwycięstwo w ostatniej sekundzie. AZS Koszalin - Trefl Sopot 63:62 [zdjęcia]

(rav)
AZS Koszalin pokonał Trefl Sopot.
AZS Koszalin pokonał Trefl Sopot. Jacek Wójcik
Artur Mielczarek ratuje piłkę po niedokładnym podaniu, dostrzega nie pilnowanego pod koszem Pawła Leończyka, a ten w ostatniej sekundzie zdobywa punkty na zwycięstwo. W niedzielę AZS Koszalin grają o półfinał.
AZS Koszalin - Trefl Sopot 63:62

AZS Koszalin - Trefl Sopot 63:62

Gdy piszę tę relację dłonie wciąż drżą mi po niesamowitej końcówce w wykonaniu koszalinian. Pierwsza połowa z pewnością nie zapowiadała jednak ich końcowego tryumfu. Wprawdzie Akademicy rozpoczęli od serii 5:0, ale potem do głosu doszli sopocianie. Dzięki ogromnej agresji w obronie wymuszali na gospodarzach liczne straty, które kończyli skutecznymi szybkimi atakami.

W pierwszych minutach koncentracji wyraźnie brakowało Darrellowi Harrisowi. Bohater meczu z Sopotu aż trzy razy nie opanował podanej piłki. Nie lepiej wiodło się jego kolegom, którzy mieli kłopoty z rozbiciem agresywnej obrony gości, tym bardziej, że rzuty z dystansu nie znajdowały drogi do kosza. Mimo to przez pierwsze 10 minut udawało się im utrzymywać w grze i pierwsza kwarta zakończyła się zaledwie dwoma oczkami prowadzenia sopocian (19:17).
To co nie udało się gościom w pierwszej odsłonie, udało się w drugiej. Spięci Akademicy popełniali błąd za błędem i pierwsze punkty zdobyli dopiero po blisko 2,5 min. Wtedy jednak zawodnicy z Trójmiasta mieli ich już na koncie w tej kwarcie sześć i ich przewaga wynosiła 8 punktów. Kolejne akcje pozwoliły gościom zwiększyć ją do 10, ale na więcej gospodarze już nie pozwolili.

Żeby poprawić rozegranie (3 as. w ciągu 17 min.), trener Zoran Sretenović zmienił najskuteczniejszego na parkiecie Seka Henry'ego (8 pkt.) na Igora Milicicia; do gry wrócił także Harris. Sopocianie jednak wciąż grali swoje i, kontrolując wynik, zeszli na przerwę z przewagą siedmiu punktów (35:28).

Na drugą odsłonę koszalinianie wyszli już z dużo większą chęcią zwycięstwa. Pod koszami brylował Paweł Leończyk, a i Wiśniewski z Henrym coraz częściej nie tylko sami punktowali, ale i lepiej niż wcześniej obsługiwali swoich kolegów. Także Darrell Harris przypomniał sobie, że był liderem punktowym drużyny w Sopocie i odzyskał panowanie na tablicach. Po drugiej stronie parkietu kroku rywalom dotrzymywał praktycznie tylko Frank Turner. Jednak filigranowy rozgrywający Trefla, nie mając wsparcia w swoich kolegach, nie zawsze podejmował dobre decyzje rzutowe. Akademicy z kolei grali koncertowo, wygrywając tę odsłonę 19:13 i przed czwartą kwartą tracili do rywali już tylko jeden punkt.

Ostatnie dziesięć minut to już była walka kosz za kosz, ale w połowie kwarty koszalinianie wyszli na pierwsze od dłuższego czasu prowadzenie. Jeszcze przez kilka chwil przewagę zyskiwała to jedna, to druga drużyna, ale w pewnym momencie gospodarze odskoczyli już na pięć oczek. Duża w tym zasługa doskonale prowadzącego grę AZS w tej odsłonie Igora Milicicia.

Wtedy jednak w zespole rywali ożywił się niewidoczny w całym spotkaniu Adam Waczyński, który pierwsze punkty w meczu zdobył dopiero w czwartej kwarcie, a do końca uzbierał ich 9. Jeszcze na pół minuty przed końcem był remis, ale wtedy Akademicy nie upilnowali Sime Spralji, a ten z dalekiego półdystansu zdobył dwa punkty. W odpowiedzi akcja Wiśniewskiego, faul i tylko jeden celny wolny.

Na szczęście dla koszalinian Turner po raz kolejny zdecydował się na indywidualny rajd i piłkę przechwycili koszalinianie. Ostatnia akcja miała dwóch bohaterów: Artur Mielczarek, doskonale broniący przeciwników przez całe spotkanie i zaliczający ważne zbiórki, uratował niedokładnie podaną przez Wiśniewskiego piłkę i świetnie wypatrzył niepilnowanego pod koszem Leończyka. Ten niemal równo z końcową syreną zdobył dwa punkty, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie 63:62. Do końca spotkania pozostało 0,01 s. i trener Niedbalski poprosił o czas. Agresywna obrona Akademików pozwoliła jednak Harringtonowi jedynie na niedokładne narzucenie piłki nad kosz, gdzie próbował ją po siatkarsku zbijać Looby. Nie trafił i drugie zwycięstwo ćwierćfinałowe Akademików stało się faktem.

Na pochwały zasłużyła cała drużyna, ale jej liderem z pewnością był Leończyk (18 pkt., 8 zb). W niedzielę o godz. 18 kolejny mecz i jeśli koszalinianie wygrają, po raz pierwszy w historii awansują do półfinału.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo