Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konrad Rogoziński kontra rak 1:0. Pomóżmy w rehabilitacji!

Rajmund Wełnic
Konrad Rogoziński i jego żona Elżbieta przez ostatnie miesiące przeszli istne piekło, ale nie poddali się i z pomocą ludzi wielkiego serca zaczynają życie od nowa
Konrad Rogoziński i jego żona Elżbieta przez ostatnie miesiące przeszli istne piekło, ale nie poddali się i z pomocą ludzi wielkiego serca zaczynają życie od nowa Rajmund Wełnic
Konrad Rogoziński, piłkarz ze Szczecinka, stoczył zwycięską batalię na śmierć i życie z groźną chorobą. Teraz walczy o powrót do pełni zdrowia oraz zwrot kosztów leczenia za granicą.

42-letniego Konrada, wysokiego piłkarza szczecineckiego Darzboru, który jeszcze do niedawna stanowił podporę zespołu, zna chyba każdy miłośnik sportu w mieście. Wysportowany, okaz zdrowia, koleżeński, bez reszty oddany klubowi przez lata był wzorem do naśladowania nie tylko na boisku.

- Pewnie, gdyby nie wytrenowany organizm, już by go dzisiaj z nami nie było - zaczyna swoją opowieść Ela, żona Konrada.

22 lipca, 2012 roku - tę datę Rogozińscy zapamiętają do końca życia.

- Byliśmy u rodziców, mąż zaczął się skarżyć na ból głowy, choć nigdy wcześniej go nie bolała - mówi pani Ela.

Z trudem wrócili do domu. Na drugi dzień było jeszcze gorzej. Pojawił się ból lewej części ciała, Konrad zaczął widzieć podwójnie, pojawiły się kłopoty z poruszaniem i mówieniem. Wizyta w szpitalu, pierwsze podejrzenie to udar mózgu. Jednak już po zrobieniu zdjęcia głowy w tomografie pojawia się niepokojąca diagnoza - krwawienie i guz, choć jeszcze ze znakiem zapytania.

Szybko trafił do szpitala uniwersyteckiego w Bydgoszczy, rezonans i słowa lekarzy, które zabrzmiały jak wyrok: spory, trzycentymetrowy guz z pniu mózgowym, w najgorszym z możliwych dla chirurga miejscu, czyli w tzw. moście.

- Lekarz nie ukrywał, że nawet jeżeli operacja się uda, to mąż z uwagi na uszkodzenia neurologiczne z powodu trudnego dostępu do guza będzie do końca życia zapewne leżał w łóżku sparaliżowany - opowiada żona.

Trafiają w końcu do szpitala w Sosnowcu, gdzie lekarze są gotowi podjąć się leczenia, ale pod warunkiem, że mężczyzna o własnych siłach przyjdzie na operację. To już jednak nie było możliwe. Konrad nie jest bowiem w stanie chodzić, ani jeść. Odżywiano go przez kroplówkę, w ciągu kilku tygodni postawny facet schudł do 58 kilogramów.

Pojawiło się zwątpienie, wszyscy szykowali się na najgorsze. - Wtedy światełko w tunelu zapalił nasz przyjaciel z Niemiec, który zadzwonił i poprosił o przesłanie kopii rezonansu - mówi pani Ela. Z dokumentacją medyczną z ręku niemal dosłownie wdarł się do gabinetu profesora Manfreda Westphala z kliniki w Hamburgu. Ten, zamiast wyrzucić intruza, przestudiował papiery i uznał, że podejmie się skrajnie trudnej operacji.

Pozostały jeszcze do załatwienia formalności, Konrad, jako obcokrajowiec potrzebował zgody Narodowego Funduszu Zdrowia na sfinansowanie zabiegu poza Polską.

- Zadzwoniłam do Funduszu i powiedziano nam, że pod zgodą musi się podpisać przynajmniej doktor habilitowany, który oceni zaproponowaną metodę leczenia, ewentualnie, gdy zgodzi się na to konsultant krajowy - Rogozińscy nie mieli jednak na to czasu, formalnie więc wniosku wówczas do NFZ nie złożyli. Profesor cień szansy dawał jedynie, gdy operację przeprowadzi się w ciągu 8 tygodni od wystąpienia objawów krwawienia w mózgu. A mijał właśnie 6 tydzień. Bez pieniędzy na koncie niemiecka klinika nie rozpocznie zaś leczenia.
Wtedy zdarzył się kolejny cud. Przyjaciel z Niemiec z własnej kieszeni zapłacił za operację (wyłożył prawie 100 tysięcy złotych).

11 września Konrad trafił na stół operacyjny i po półtorej godzinie guz usunięto. Na szczęście okazało się, że to niezłośliwy naczyniak. Już niemal na drugi dzień rozpoczęła się żmudna walka o powrót do pełni zdrowia i sprawności. Najpierw na oddziale rehabilitacyjnym w Bydgoszczy, później ćwiczenia pod okiem terapeutów i samemu w domu. Po kilku miesiącach efekty są zdumiewające.

- Na nowo uczyłem się chodzić, wciąż pokonuję niedowład lewej strony ciała i prawej strony twarzy - mówi Konrad. Na razie jeszcze wciąż dość niewyraźnie, ale z tygodnia na tydzień jest lepiej. - Za postawienie mnie na nogi chcę podziękować rehabilitantce Aleksandrze Golewskiej i masażystce Katarzynie Mariak - Konrad zaciska zęby i ćwiczy. - Zobaczycie, że jeszcze wrócę na boisko.

Dramat na głowie postawił życie Rogozińskich. Nastoletnia córka Klaudia i syn Patryk strasznie przeżyli chorobę ojca. Pani Ela, nauczycielka z zawodu, wzięła urlop, aby zająć się mężem i domem. Konrad musiał zawiesić firmę, zwolnić ludzi, lada dzień będzie rencistą. Oszczędności stopniały w oka mgnieniu, bo leczenie i rehabilitacja pochłonęły i wciąż pochłaniają krocie.

- Mamy sporo długów, musimy też zwrócić pieniądze za operację, które traktujemy, jako dług honorowy - powtarzają Rogozińscy, ale nie skarżą się. Cieszą z nowego życia, które dali Konradowi lekarze i Opatrzność.

Pomagają także przyjaciele z boiska. Maciej Wiórek z SAPiK-iem zorganizował turniej charytatywny.

- Wystąpiłam teraz także do NFZ z zapytaniem, czy zrefundują koszty operacji w Niemczech, wciąż czekamy na odpowiedź - mówi Ela Rogozińska. Jej mąż, po wszystkim co go spotkało, nie może pojąć, jak to możliwe, że płacąc przez całe życie składki na ubezpieczenie nie może być pewien, że NFZ zapłaci za jego leczenie. - Ciekawe, co się stało z moimi składakami? - uśmiecha się smutno.

- Uprzejmie informuję i oświadczam, że pan Konrad Rogoziński nie występował do NFZ o sfinansowanie leczenia za granicą - mówi Małgorzata Koszur, rzeczniczka prasowa szczecińskiego oddziału NFZ. - Szkoda, bo w sytuacjach wymagających pilnego leczenia, a zatem szybkiego rozpatrzenia, na decyzję czeka się naprawdę niedługo. Pracownicy Funduszu dokładają wszelkich starań, aby pacjent i jego rodzina wiedzieli, czy leczenie za granicą jest konieczne, czy też może być przeprowadzone w Polsce. W miniony czwartek wpłynął do naszego oddziału wniosek o leczenie poza granicami kraju pacjentki z Kołobrzegu. Przyjechał z nim do nas jej lekarz; w piątek mieliśmy już wycenę świadczenia przesłaną przez zagraniczny szpital oraz zgodę merytoryczną konsultanta wojewódzkiego. W poniedziałek dołączono konieczne tłumaczenie fragmentu wniosku i kurierem wysłano dokument do centrali NFZ w Warszawie.
.
Możesz pomóc
W leczeniu i rehabilitacji Konrada Rogozińskiego oraz opłaceniu operacji w Niemczech możemy pomóc przekazując 1 procent naszego podatku przy okazji składania rozliczeń PIT. W zeznaniu w rubryce "wniosek o przekazanie 1 proc. podatku należnego na rzecz organizacji pożytku publicznego" wpisz numer Fundacji Avalon KRS 0000270809, oblicz kwotę 1 procenta, a w rubryce "informacje uzupełniające" wpisz Rogoziński 1887

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!