Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wylatują z Przylesia. Działali na szkodę spółdzielni?

Rafał Wolny [email protected]
Koszalińska Spółdzielnia Mieszkaniowa Przylesie.
Koszalińska Spółdzielnia Mieszkaniowa Przylesie. Archiwum
Działali na szkodę spółdzielni - tak brzmi uzasadnienie wniosków o wykluczenie z Przylesia siedmiu członków. - To zemsta, bo patrzymy prezesowi na ręce - uważają spółdzielcy.

Jednym z lokatorów, który ma zostać usunięty z grona członków największej w Koszalinie spółdzielni mieszkaniowej, jest Waldemar Humel. W piśmie, które otrzymał, zarząd Przylesia zarzuca mu m.in. bezpodstawne kwestionowanie uchwał walnego zgromadzenia i zniesławianie władz spółdzielni.

We wniosku o wykluczenie przytoczona jest także treść listu otwartego sygnowanego przez członków Krajowego Związku Lokatorów i Spółdzielców w Koszalinie (W. Humel jest jego członkiem), którego autorzy nazywają prezesa spółdzielni Kazimierza Okińczyca arogantem, manipulatorem, uzurpatorem i oszczercą.

"Krytyka podejmowana przez Pana jest prowadzona w niedopuszczalnej formie, ma jedynie na celu obrażanie członków zarządu, rady nadzorczej, rad osiedli, a co za tym idzie samych członków spółdzielni"- czytamy we wniosku zarządu Przylesia. Zarząd powołuje się nie tylko na własny statut, ale i na prawo spółdzielcze, któremu miał sprzeniewierzyć się Waldemar Humel. Chodzi o obowiązki spółdzielców, do których należy przestrzeganie przepisów prawa, postanowień statutu i opartych na nich regulaminów oraz dbanie o dobro i rozwój spółdzielni.

Podobne pisma otrzymało jeszcze sześć osób. W większości koszalińskich działaczy KZLiS, którzy od lat walczą z władzami Przylesia. Choć uzasadnienia liczą od kilku do kilkunastu stron i różnią się w szczegółach, sprowadzają się do tego samego - działania na szkodę spółdzielni.

Przypomnijmy, że w 2011 roku prokuratura umorzyła trwające trzy lata śledztwo przeciwko władzom Przylesia. Badane dokumenty sięgały aż 1992 roku, a sprawa dotyczyła 28 zarzutów. Po zażaleniu spółdzielców, w grudniu 2012 roku sąd podtrzymał decyzję śledczych, co do większości wątków.

Wnioskodawcy tamtego postępowania to głównie osoby, które mają zostać teraz wykluczone ze spółdzielni. - Nie może być tak, że ktoś bezpodstawnie nas pomawia i nie spotyka się to z żadnymi konsekwencjami - mówi Kazimierz Okińczyc, prezes Przylesia. - Działania tych osób przyniosły straty wszystkim członkom. Nie tylko finansowe, w postaci pieniędzy, które musieliśmy wydać na wytoczone przez nich procesy, ale i wizerunkowe, bo przez te oskarżenia odwracają się od nas potencjalni członkowie i kontrahenci.

- To zwykła zemsta, że mamy odwagę mówić o nieprawidłowościach - uważa Waldemar Humel, który razem z sześcioma innymi osobami ma zostać wykluczony ze spółdzielni Przylesie. - Tych wszystkich spraw by nie było, gdyby w spółdzielni była otwartość i nie ukrywano wszystkiego - dodaje jeszcze Waldemar Humel.

Swoich członków wspiera centrala Krajowego Związku Lokatorów i Spółdzielców. - Jeśli obywatel składa doniesienie o podejrzeniu nieprawidłowości, to nie może być z tego powodu gnębiony - uważa prezes Ryszard Matusiak. - Wymiar sprawiedliwości jest stronniczy i jego decyzje o niczym nie świadczą - tak komentuje umorzenie kilkuletniego prokuratorskiego śledztwa w sprawie Przylesia.

Jednak to na ten sam wymiar sprawiedliwości liczą teraz spółdzielcy. - Tego, że zostaniemy wykluczeni, jesteśmy pewni, bo rada nadzorcza przyklaskuje decyzjom prezesa. Ale jesteśmy też spokojni, bo w sądzie mamy wygraną w kieszeni - mówi Waldemar Humel, powołując się na przykład rozstrzygnięć w podobnych sprawach z innych miast.

Kazimierz Okińczyc uważa, że z kolei nikt nie może zmusić spółdzielni, aby tolerowała osoby działające na jej niekorzyść. Nie zgadza się też z zarzutem, że w ten sposób zamyka usta niepokornym. - Każdy ma prawo mieć uwagi do zarządu spółdzielni, o nieprawidłowościach może zawiadomić prokuraturę - mówi prezes. - Ale przede wszystkim powinien mieć dowody. Jeśli nie ma, to musi ponieść odpowiedzialność za słowa i czyny. Na tym nie skończymy - w ciągu kilku tygodni do sądu skierujemy także prywatne akty oskarżenia.

Procedura
Ostatecznie wnioski o wykluczenie będą prawdopodobnie dotyczyły sześciu osób, gdyż w międzyczasie jedna z nich miała sprzedać swoje mieszkanie na "Przylesiu". Będą rozpatrywane w obecności zainteresowanych na posiedzeniu rady nadzorczej 21 lutego. Od decyzji przysługuje członkom odwołanie do walnego zgromadzenia lub sądu. Dopiero po tym nabiera ona mocy prawnej. Lokator wykluczony ze spółdzielni nie może brać udziału w zebraniach jej organów ani czerpać korzyści z wypracowanych nadwyżek bilansowych. W praktyce oznacza to, będzie płacił większe stawki na fundusz remontowy, gdyż to na ten cel przeznaczone są obecnie nadwyżki.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!