Piec kaflowy pochodzi z początków XX wieku (kamienicę zbudowano w 1901 roku) i stanowił wyposażenie wyjątkowo bogatego domu mieszczańskiego zajmującego całe piętro. Dziś to najpiękniejszy i zapewne jedyny przykład zduńskiej sztuki secesyjnej w Szczecinku. Piec jest zdobiony fantastyczną koroną, a na froncie na kaflach namalowano rodzajową scenkę z zimowym pejzażem.
Nikt wówczas nie wiedział jeszcze, kiedy ruszy remont zamku w Szczecinku, ale od początku było jasne, że dzieło sztuki zduńskiej zostanie złożone ponownie właśnie tam. Dziś renowacja zamku powoli wkracza w decydującą fazę (finał inwestycji w czerwcu) i wiadomo już, gdzie piec się pojawi. - Znaleźliśmy miejsce w aneksie w sali restauracyjnej na parterze - mówi Paweł Połom, szczecinecki konserwator zabytków. - Jeżeli nie zdarzy się nic nieprzewidzianego, to właśnie tam stanie się ozdobą zamku. Nie będzie już pełnił funkcji grzewczych.
Wcześniej jednak czeka go mała renowacja. - Część kafli jest spękanych, trzeba też usunąć okropny złotol, którym pomalowano niektóre elementy - Paweł Połom mówi, że burmistrz przeznaczył już na ten cel pieniądze. Zadania podejmie się sam konserwator, który ma odpowiednie wykształcenie i - jak widać - bynajmniej nie ogranicza się do siedzenia za biurkiem. Dzięki temu miasto sporo zaoszczędzi się na zleceniu pracy biuru konserwatorskiemu. Większość specjalistycznych materiałów jest już na miejscu.
Paweł Połom walczy jeszcze o to, aby elewacja zamku od strony jeziora była częściowo bez tynku, bo kryje gotyckie mury zdobione cegłą zendrówką. - To świadek historii - mówi konserwator. Wiele jednak zależy od stanu ściany po skuciu starych tynków.
Przypomnijmy, że piec z przełomu wieków XIX i XX stał w mieszkaniu pana Rafała Szczepkowskiego w kamienicy przy ulicy Wojska Polskiego w Szczecinku. Niewiele jednak brakowało, aby ten okaz podzielił los podobnych. - Kiedyś takie piece były w każdym mieszkaniu w tej kamienicy - wspominał Rafał Szczepkowski. - Większość jednak rozleciała się ze starości, została rozebrana i zastąpiona nowszymi lub po prostu wylądowała na śmietniku. To, że piec u pana Rafała przetrwał to zasługa jego nieżyjącej mamy. - Zjawiali się u nas różni kupcy, za samą tylko koronę pieca dawali 10 tys. zł, ale mama nigdy nie zgodziła się na demontaż - mówił Rafał Szczepkowski.
Czas jednak zrobił swoje (także ludzie, bo poprzedni lokator szukał w piecu skarbów) i zabytek wymagał pilnej naprawy. Lokator poprosił o remont Zakład Gospodarki Mieszkaniowej, który nawet się zgodził, ale po sugestiach konserwatora zabytków, uznano, że lepiej, aby piec znalazł się w jakimś muzeum. Szczecineckiego nie było stać na naprawę i konserwację pieca, zgłosiło się za to koszalińskie Muzeum Okręgowe. - Szkoda mi jednak było, aby nasze miasto straciło taką pamiątkę i poszedłem do burmistrza - mówił pan Rafał. I tak zapadła decyzja, aby piec przenieść do zamku.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?