Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowy szalet w Koszalinie niezbyt popularny

Rafał Wolny [email protected]
Otwarty w tym roku szalet przy ul. Młyńskiej. Jak mówi dzierżawca, w dni powszednie ludzie wolą iść do toalety w pobliskim ratuszu
Otwarty w tym roku szalet przy ul. Młyńskiej. Jak mówi dzierżawca, w dni powszednie ludzie wolą iść do toalety w pobliskim ratuszu Radosław Brzostek
Dzierżawca miejskich szaletów w Koszalinie chce, aby nowa publiczna toaleta przy ul. Młyńskiej, którą wybudowano za 400 tys. złotych, była otwarta tylko w sezonie. Bo obecnie w dni powszednie prawie nikt z niej nie korzysta.

Najnowsza, a zarazem najdroższa miejska toaleta została otwarta w maju minionego roku. Razem z trzema innymi (koło dawnego CH "AS", w pasażu Millenium i w przejściu podziemnym do dworca PKP) dzierżawi ją od Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej Wiesław Worobiej. Za wszystko płaci 1,2 tys. zł netto miesięcznie, ale zyski trafiają do jego kieszeni.

- Kłopot w tym, że ledwo wychodzę na swoje i, gdyby nie toaleta w przejściu podziemnym, musiałbym dopłacać do interesu - mówi przedsiębiorca. Wskazuje, że głównym problemem jest szalet przy ul. Młyńskiej. - Są takie dni, kiedy nie mam tam żadnego utargu albo wynosi on dwa złote (koszt jednorazowej wizyty - red.).

Zdaniem dzierżawcy, duży wpływ ma na to kultura społeczeństwa, gdyż wielokrotnie miał być świadkiem, kiedy nawet kobiety rezygnowały z płacenia za wychodek, załatwiając "sprawę" pod pobliskim drzewem.

- Konkurencję robi nam także ratusz, bo ludzie, zamiast płacić dwa złote, wolą przejść te kilkaset metrów i skorzystać z toalety za darmo - zauważa Wiesław Worobiej.

Tymczasem za bieżące utrzymanie szaletu i jego obsługę płaci około tysiąca złotych miesięcznie. Z tego punktu widzenia sugeruje, żeby dni jego otwarcia ograniczyć. Na przykład do weekendów. - Należałoby się też zastanowić, czy jest w ogóle sens otwierać go zimą, kiedy nikt nie przychodzi, a dodatkowo trzeba płacić za ogrzewanie. Wzorem innych miast, można byłoby otwierać tę toaletę tylko w sezonie, kiedy jest dużo spacerowiczów - proponuje przedsiębiorca, który wstępnie przedstawił już swoje propozycje Urzędowi Miejskiemu.

Stamtąd odesłali go do PGK, które nadzoruje funkcjonowanie szaletów.

- Nie ma takiej opcji - ucina Dariusz Papka, kierownik Zakładu Usług Komunalnych PGK. - Umowa na prowadzenie wszystkich toalet jest ważna jeszcze do końca roku i mają one być otwarte nawet, jeśli korzystają z nich pojedyncze osoby.

Za jakiś czas Wiesław Worobiej może jeszcze spróbować przedstawić swoje sugestie Zarządowi Budynków Mieszkalnych, gdyż PGK właśnie szykuje się do przekazania toalet w jego zarządzanie. Jeśli urzędnicy pozostaną nieugięci, to w przyszłym roku chętnych do ich prowadzenia może nie być.

- Do tej pory nie było żadnych problemów z dochodowością toalet, także nie martwiłbym się na zapas - uspokaja Robert Grabowski, rzecznik ratusza. - W razie czego mamy jeszcze rok na analizę i zastanowienie się nad sytuacją, jeśli takie kłopoty się pojawią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!