Mieleński biznesmen wystawił swój hotel na sprzedaż dwa lata temu za niebagatelną kwotę, bo sięgającą kilku milionów euro. Ogłoszenie pojawiło się w internetowym biurze nieruchomości.
- Nie minęło dużo czasu, gdy zadzwonił do mnie mężczyzna, z pytaniem, czy moja oferta jest aktualna - mówi mieleński hotelarz (imię i nazwisko do wiadomości redakcji). - Mówił, że dzwoni z Monako i rzeczywiście numer kierunkowy na to wskazywał. Rozmowę prowadziliśmy w języku francuskim. Okazało się, że ten ktoś zajmuje się jedynie wyszukiwaniem atrakcyjnych nieruchomości i to on dopiero skontaktuje mnie z osobą, która na zlecenie grupy biznesmenów ustalałby ze mną szczegóły transakcji. Byłem zainteresowany sprzedażą, więc i kontaktem z tym pośrednikiem. Na telefon nie musiałem długo czekać. Znowu rozmowa toczyła się w języku francuskim. Dowiedziałem się, że kupnem hotelu zainteresowana jest grupa finansowa, która skupuje obiekty w Europie środkowej i wschodniej.
Miało być tak, że otrzymam cenę ofertową, pod warunkiem, że część pieniędzy przyjmę "pod stołem" i zgodzę się rozmienić tym kontrahentom 500 tys. euro, bo rzekomo bank wymaga takiej wpłaty banknotami niższych nominałów przy jednorazowym założeniu konta, z którego dokonany miałby być tak duży przelew. Biznesmeni dysponowali tylko nominałami 500 euro.
Pośrednik chciał się spotkać w Paryżu. Złożyło się akurat tak, że mieleński hotelarz odwiedzał rodzinę we Francji i do spotkania doszło.
- Spotkaliśmy się w luksusowej restauracji w centrum Paryża. Mężczyzna przyszedł z asystentką. Jeszcze raz tłumaczył, dlaczego tak ważne jest to, bym zdobył potrzebną kwotę o niskich nominałach. Obiecał , że jeszcze dostanę z tego 15% - dodaje hotelarz z Mielna. - Warunek był jeden, pieniądze mam przywieźć tu do Paryża, ewentualnie do Wiednia. Te propozycje zaczęły śmierdzieć. Byłem już przekonany, że mam do czynienia prawdopodobnie z pseudobiznesem, z ludźmi, którzy chcą mnie oszukać, okraść. Zwłaszcza, że oni nie odpuszczali nawet wtedy, gdy wyjaśniłem, że zbiorę kwotę co najwyżej 200 tys. euro. Jestem przekonany, że gdybym jakimś cudem przekroczył granicę z taką gotówką, to i tak trafiłaby w ręce ludzi, którzy nie zamierzali ze mną robić żadnych interesów, tylko chcieli mnie okraść.
Mieleński hotelarz kilka razy otrzymał bliźniaczą propozycję.
- Sądzę, że nie jestem jedynym, którego w ten sposób jakaś zorganizowana grupa chciała oszukać. Powiem więcej, na pewno są osoby, które uległy tym kuszącym propozycjom szybkiej sprzedaży i to za żądaną kwotę oraz obietnicy 15% zysku z tego rozmieniania pieniędzy. Ten mechanizm działania nie wydaje się aż tak niedorzeczny. Można dać się skusić i stracić dużo kasy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?