W Przydarginii nie ma fotoradaru. Skosił go kierowca BMW

- To następstwo zdarzenia drogowego z 29 listopada - mówi Adam Panfil, komendant Straży Miejskiej w Bobolicach. - Wtedy to po godzinie 21 doszło do kolizji. Były złe warunki drogowe, padał śnieg. Młody kierowca BMW jechał bardzo szybko, miał na liczniku ponad 100 km na godzinę. - Na zakręcie wzniosło, stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w maszt. Bardzo ciężki, bo ważący 250 kilogramów maszt, odrzuciło aż na siedem metrów. Kierowcy na szczęście nic się nie stało. Wielkie szczęście też, że w tym czasie nikt nie przechodził w pobliżu - samochodem obróciło wokół własnej osi, przewrócił się na bok i zatrzymał na płocie.

Samochód staranował fotoradar i trzeba było go zdemontować, aby wymienić sprzęt na nowy. - Bo wszystko wskazuje na to, że trzeba będzie wymienić całość - mówi komendant. - Podczas uderzenia zawartość, a wiec zamontowany w środku sprzęt, wypadł na zewnątrz. Kamera wpadła do kałuży, dostała się tam wilgoć.

Koszt tej kolizji będzie słony, bo i fotoradar z masztem słono kosztuje - to przynajmniej 150 tys. złotych. Koszty zostaną opłacone z ubezpieczani kierowcy. Ale to potrwa. - Teraz czekamy na odpowiedź firmy ubezpieczeniowej - mówi Adam Panfil.

Czy w takim razie w ramach zastępstwa kierowcy mogą się spodziewać w tym miejscu przenośnego fotoradaru? - Nie, ponieważ mamy pozwolenie od komendanta policji w Koszalinie na montaż masztu i tego musimy się trzymać - mówi Adam Panfil.

A znaki? One mogą stać tam, gdzie stały, w oczekiwaniu na ponowny montaż masztu. Kiedy to się stanie? W najbliższym czasie, ale dokładny termin jest trudny do przewidzenia.

Czytaj też >>> Przydargiń. Po tragicznych wypadkach w miejscowości stanie fotoradar, to efekt naszych publikacji (wideo)

Czytaj też >>> Droga krajowa nr 11. Ludzie giną w Przydargini a urzędnicy urządzają sobie przepychanki